Francja
Na to czekali wszyscy wielbiciele burgerów na paryskim bruku. Żeby tu wreszcie, w tym mieście „światła i miłości”, w którym można próbować przysmaków kuchni z całego świata, powstał pierwszy, prawdziwie amerykański bar fast food. A jego synonimem jest Five Guys, gdzie według Baracka Obamy sprzedają najlepsze hamburgery na świecie. Prezydent Stanów Zjednoczonych jest ich wielkim fanem. Hamburgera można przyrządzić samemu, a wtedy jest wspaniałym jadłem i do tego zdrowym.
Hamburger tak samo jak parówka do hot doga pochodzą z Niemiec. W klasycznej odsłonie jest to kotlet mielony wołowy, obłożony pomidorami, sałatą, korniszonami i cebulą oraz obficie skropiony majonezem, zanim wciśnie się go między dwie bułki – ta górna może być obsypana ziarnem białego sezamu, a może i nie być. Nazwa tego przysmaku wzięła się od miasta Hamburg, bo w tradycji niemieckiej kuchni tak się już przyjęło, że danie nazywane jest zgodnie z tym, skąd ono pochodzi. A zatem frankfurter, czyli hot dog ma swoje korzenie we Frankfurcie nad Menem, berliner to pochodzący ze stolicy pączek z konfiturami, a bremer, który swoją nazwę wziął od kolejnego wielkiego portu w Niemczech, od Bremy, to nic innego jak smażona ryba w bułce, coś, co Anglicy, a może Amerykanie nazwali fishburgerem. Wszystkie te nazwy zawędrowały za ocean wraz z niemieckimi imigrantami i tam te dania zrobiły takie kariery, że po pierwsze, Amerykanie traktują je jak swoje, a po drugie, zrobiły one światową sławę jako dania kuchni amerykańskiej. Stały się synonimem „szybkiej kuchni” i to je oskarża się o tycie w błyskawicznym tempie. I do tego nie trzeba nawet być Japończykiem Takeru Kobayashim, rekordzistą świata, który w ciągu ośmiu minut pochłonął 69 hamburgerów. Największego hamburgera – o wadze 6,75 kilograma, w tym prawie 5 kilo wołowiny i 25 plastrów sera, reszta to sałata, pomidory i dwie cebule – podają w restauracji w Pensylwanii.
Wiele możliwości
Hamburgery domowej roboty warto przygotować od zera. Nawet bułeczki lepiej zrobić samemu. Letnie mleko mie- szamy z drożdżami i dodajemy cukier. Dwa jajka i całość delikatnie ubijamy trzepaczką. Potem miksujemy z mąką, solą, odrobiną letniej wody i miękkim masłem – takim nie prosto z lodówki. Ciasto musi być świetnie wymieszane i uginać się pod palcem. Na papierze do pieczenia układamy je pod ściereczką, by mogło przez półtorej godziny „oddychać” i rosnąć. Wtedy je formujemy w bułeczki, obsypujemy sezamkiem białym lub czarnym albo makiem i pieczemy przez kwadrans w piekarniku nastawionym na 180 stopni. A potem z hamburgerów można zrobić „angielskie” śniadanie z jajkiem sadzonym i smażonym boczkiem, albo po „norwesku” ze świeżym lub marynowanym w oliwie i cytrynie łososiem, czerwoną cebulą, z ogórkiem konserwowym i kaparami. Dalej po „grecku” z fetą lub po „kalifornijsku” z krewetkami i z kawałkami ananasa. Do hamburgera w wersji francuskiej trzeba najpierw wymoczyć w wodzie śledziki anchovis. Pierś kurczaka tniemy na wąziutkie pasemka, które posypujemy tymiankiem, oregano i suszoną zieloną kolendrą. Rzucamy je na patelnię, na rozgrzany olej. Plastry parmezanu układamy na papierze do pieczenia i wkładamy je na kilka minut do piekarnika. Musztardę mieszamy z majonezem, śmietaną i ostrą papryką. A teraz – rukola, pomidory, kawałki kurczaka, anchovis, pomidory, czerwona cebula, podpieczony parmezan no i sos. A do tego albo piwo pils, albo biały wytrawny muscadet. Porcja dla 4 osób Koszt: 20 – 25 zł Czas przygotowania: około 20 minut; czas zapiekania: 20 – 25 minut Składniki: 30 – 35 dag mielonego filetu drobiowego 10 – 15 dag ricotty starta skórka i sok z cytryny do smaku 1 – 2 łyżki masła sól, pieprz 4 podłużne średnie cebule 4 podłużne pomidory 4 podłużne papryki sól, pieprz oliwa płatki migdałów na posypkę 1. Wyrabiamy mielone mięso z ricottą, masłem, doprawiamy dobrze solą, pieprzem, startą skórką i sokiem z cytryny.
2. Przecinamy jarzyny wzdłuż na połówki. Oczyszczamy środki. Przy cebuli zostawiamy dwie warstwy płatków, z pomidora i papryki wyjmujemy gniazda nasienne. Przyprawiamy skąpo środki jarzyn solą i pieprzem. Napełniamy jarzyny farszem, posypujemy płatkami migdałów, skrapiamy oliwą i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 20 – 25 minut. Serwujemy lekko zrumienione. Do towarzystwa jakaś butelczyna z Doliny Mozeli, sylwaner lub riesling.