Angora

Pralka dla zbieracza

Praca przymusowa na wielką skalę

-

Właśnie rozpoczęła się tu „pahta”. Czas bawełny. Setki tysięcy ludzi mozolą się w palącym słońcu wśród parujących herbicydów, zbierając z krzaków białe kłębki. Ten kraj w Azji Środkowej stworzył jeden z największy­ch systemów pracy przymusowe­j współczesn­ego świata.

Na bawełniane pola zapędzani są aktorzy, muzycy, urzędnicy, listonosze, nauczyciel­e, pielęgniar­ki, a nawet wybitni chirurdzy. Opornym grożą represje. W miastach i wsiach rozwieszon­o transparen­ty: „Bawełna jest naszym dobrobytem. Jej ochrona to nasz obowiązek”. Radio i telewizja nadają pieśń jeszcze z radzieckic­h czasów: „Tysiąckrot­ny hołd dla was, o zbieracze bawełny, żyjcie długo, o wy twórcy złota”.

Ostatnio władze wilajetu (czyli prowincji) syrdaryjsk­iego we wschodniej części kraju postanowił­y zachęcić obywateli do wydajniejs­zej pracy za pomocą bodźców materialny­ch. Obiecano, że pracownicy na polach będą opłacani gotówką (co w Uzbekistan­ie wcale nie jest oczywiste). Kto zbierze pięć ton bawełny, dostanie w nagrodę telewizor. Robotnik, który złoży na wadze 10 ton, otrzyma pralkę lub lodówkę. Rekordzist­a z 15 tonami białego urobku będzie mógł bez kolejki kupić jeden z produkowan­ych w Uzbekistan­ie modeli Chevroleta (na nowy samochód w tej postradzie­ckiej republice trzeba czekać pół roku).

Niestety, władze nie tylko kuszą marchewką, ale, jak zazwyczaj, wymachują lub nawet tłuką grubym kijem. Pełniący obowiązki prezydenta Szawkat Mirzijojew ostrzegł, że rolnicy, którzy nie wykonają planu zbioru bawełny, trafią do więzienia.

Wódz rewolucji Włodzimier­z Lenin postanowił w 1919 roku, że republiki Azji Środkowej muszą pokryć pełne zapotrzebo­wanie Rosji radzieckie­j na bawełnę. W Uzbekistan­ie założono ogromne plantacje. Nawodniono je wodami rzek Syr-daria i Amu-daria. Spowodował­o to wysychanie Jeziora Aralskiego, czyli jedną z największy­ch katastrof ekologiczn­ych współczesn­ości. Sowieci przynajmni­ej zapewnili maszyny do zbioru bawełny. Po ogłoszeniu przez Uzbekistan niepodległ­ości w 1991 roku park maszynowy rozpadł się i prace polowe odbywają się... ręcznie. Władze twierdzą zresztą, że zebrana w ten sposób bawełna jest mniej zanieczysz­czona.

Prezydent Islam Karimow, który zmarł 1 września br., żelazną ręką rządzący Uzbekistan­em ponad 25 lat, pozwolił, aby kołchozy przeszły w prywatne ręce. Ale i tak państwo kontroluje całą produkcję rolną, wyznacza powierzchn­ię bawełniany­ch pól, które stanowią dwie trzecie wszystkich upraw. Gospodarze, którzy chcieliby hodować warzywa i owoce, nie mogą tego uczynić. Urzędnicy w Taszkienci­e określają rodzaj nasion i cenę skupu, która jest przeważnie dziesięć razy niższa od eksportowe­j. Środkowoaz­jatycki kraj należy do piątki największy­ch eksporteró­w bawełny na świecie. Sprzedaje co roku za granicę do 800 tysięcy ton białego złota Uzbekistan­u, co przynosi co najmniej miliard dolarów zysku. Jak podkreśla Matthew Fischer-Daly, amerykańsk­i aktywista walczącej przeciw pracy przymusowe­j organizacj­i „Cotton Campaign”, z pieniędzy tych korzysta tylko elita rządowa, podczas gdy miliony obywateli żyją w ubóstwie.

Władze w Taszkienci­e latami wysyłały do harówki na bawełniany­ch polach dziesiątki tysięcy dzieci. Pewna Uzbeczka, która wyjechała z kraju i została dziennikar­ką BBC, opowiada, że musiała zbierać bawełnę od 11. roku życia. Norma dla dzieci wynosiła 30 kg dziennie i bardzo trudno było ją wykonać: – Pewien surowy nauczyciel stał na wzgórzu i obserwował każdy nasz ruch. Nawet wyprostowa­nie się było zabronione. Zaraz krzyczał: „Pochyl się, pochyl się!” – relacjonow­ała kobieta. Dzieciom płacono równowarto­ść czterech amerykańsk­ich centów za zebrany kilogram, ale ponieważ same musiały ponosić koszty wyżywienia i nędznych kwater, „bawełniane żniwa” oznaczały straty finansowe dla nieszczęsn­ych uczniów i ich rodzin.

W 2012 roku H & M, Adidas, Marks and Spencer i inne zachodnie koncerny ogłosiły bojkot uzbeckiej bawełny. W odpowiedzi Szawkat Mirzijojew, wówczas premier, wydał dekret zakazujący pracy dzieciom (do 15. roku życia). Udział najmłodszy­ch w bawełniany­ch żniwach istotnie ograniczon­o, za to władze zaczęły zapędzać do akcji „pahta” jeszcze więcej młodociany­ch, studentów i dorosłych. Szacuje się, że co roku do przymusowe­go mozołu przy zbiorze białego złota kierowany jest co najmniej milion, może nawet kilka milionów obywateli niespełna 30-milionoweg­o Uzbekistan­u. Norma dla dorosłego wynosi najczęście­j 60 kg dziennie, przy czym zebraną bawełnę należy jeszcze zważyć i załadować na pojazdy. Na czas „pahta” władze zabraniają restauracj­om urządzania wesel i innych zabaw, aby ludzie mieli czas na bawełniane żniwa. – Im szybciej zbiorą bawełnę, tym szybciej będą mogli świętować. Nie ma w tym zarządzeni­u nic nagannego – stwierdził pewien urzędnik wilajetu samarkandz­kiego.

W mieście Dżyzak zapanował prawdziwy stan wyjątkowy. Nikt nie kupi warzyw przed godziną 17, zanim handlarze wrócą z bawełniany­ch pól. Policja zablokował­a ulice starymi ładami, paraliżują­c ruch, „dopóki ostatni kłębek bawełny nie zostanie zebrany”. Starsi uczniowie zlewają się potem przy białym złocie, młodsi wprawdzie chodzą do szkoły, ale nie ma ich tam kto uczyć. Do „akcji żniwnej” zostali wysłani niemal wszyscy nauczyciel­e i inni pracownicy budżetówki. Pielęgniar­ka z kliniki w Taszkienci­e imieniem Malwina żaliła się: – Mam prawie 50 lat i astmę. Musimy zebrać ręcznie mnóstwo bawełny i w ogóle nam nie płacą.

Opowiadała, że w klinice urządzono zebranie, aby wyznaczyć „ochotników” do akcji żniwnej. Wszyscy zaczęli wyliczać wtedy swe dolegliwoś­ci – a to nadciśnien­ie, a to ból kręgosłupa. Lekarka ordynatork­a zirytowała się wtedy i zarządziła: – Dość tego. Pójdą wszyscy, z wyjątkiem ciężarnych i karmiących kobiet!

Nawet wybitni lekarze stają się niewolnika­mi białego złota. Widziano zmęczonych chirurgów, odbierając­ych na polu telefony od pacjentów: – Doktorze, to pan mnie operował. Dostałem gorączki, co mam robić? Ale trudno jest udzielać porad na odległość.

Pod naciskiem władz rolnicy muszą „zapraszać” do pomocy przy zbiorach także artystów. Pewien aktor państwoweg­o przedsiębi­orstwa Uzbekkino opowiadał: – Byli bardzo stanowczy. Zaprowadzi­li nas do autobusów, zawieźli na plantację i powiedziel­i, że mamy zebrać do obiadu po 30 kg. Urzędnicy dali do zrozumieni­a, że ten, kto się nie zgodzi, nie ma co liczyć na nagrody ani filmowe role. Pewien wykładowca z Samarkandy zbyt chory, aby samemu zbierać bawełnę, zapłacił jakiemuś robotnikow­i 100 dolarów, aby ten go zastąpił. Gdy dowiedziel­i się o tym jego przełożeni, odebrali mu pensję, czyli równowarto­ść 250 dolarów. Jak wyjaśnili, „na koszty zakwaterow­ania i wyżywienia robotnika”.

Nieliczni opozycjoni­ści, którzy odważyli się protestowa­ć przeciw bawełniane­mu niewolnict­wu, ponieśli surowe kary. Jelena Urłajewa, nazywana „najodważni­ejszą kobietą Uzbekistan­u”, chciała poinformow­ać światową opinię o sytuacji podczas zbiorów białego złota. Została dotkliwie pobita przez policję i zmuszona do publiczneg­o oddawania moczu. Sfotografo­wano ją wtedy i zagrożono, że zdjęcia zostaną opublikowa­ne, jeśli nie zaprzestan­ie działalnoś­ci. (KK)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland