Ślub bez granic
Dookoła świata
Wyspa miłości, na której narodziła się Afrodyta, zarabia 135 mln dolarów rocznie na udzielaniu ślubów obcokrajowcom. Każdego roku trzy tysiące par pokonuje 200 kilometrów z Libanu na grecki Cypr, by pobrać się przed urzędnikiem stanu cywilnego. Rachelle i Abdul przyjechali w podartych dżinsach i bawełnianych koszulkach wprost z lotniska. Przysięgają sobie wierność po angielsku. Chcieliby pobrać się w ojczyźnie, powiedzieć „tak” po arabsku, ale to niemożliwe. Rachelle jest maronitką, członkinią chrześcijańskiej wspólnoty, Abdul zaś sunnitą. Żadne z nich nie zamierza przejść na wiarę partnera, więc religijna uroczystość jest wykluczona, a cywilnych ślubów w Libanie nie ma, choć po wojnie – zakończonej na początku lat 90. – mieszane małżeństwa między ludźmi różnych wyznań zaczęły być coraz bardziej popularne. Dokonywano w tym kraju kilku prób legalizacji cywilnych związków, niestety, za każdym razem przywódcy religijni wykorzystywali swoje polityczne wpływy, by takie projekty zablokować. W Libanie istnieje 18 oficjalnie uznanych wspólnot wyznaniowych. Konstytucja pozwala, by każda z nich miała własny system prawa rodzinnego i własne sądy. Imamowie i kapłani kontrolują wszelkie aspekty życia człowieka, małżeństwa, rozwody, prawo do opieki nad dziećmi i prawo do dziedziczenia. Uroczystość Rachelle i Abdula trwała 15 minut. Cypryjski urzędnik wygłosił formułkę, a oni pocałowali się i wrócili do domu. Zagraniczny akt będzie w ich ojczyźnie honorowany. Po powrocie planują urządzenie wielkiego wesela w Bejrucie. – Poszliśmy na kompromis – mówi Abdul o swoim ślubie. – Teraz nadszedł czas, aby władze libańskie zrobiły to samo i pozwoliły na cywilne związki. Rabih i Varto przyjechali na Cypr mimo sprzeciwu rodzin i swoich wspólnot wyznaniowych. – W końcu wszyscy żyjemy razem – mówi Varto. – Sunnici, chrześcijanie, druzowie, shia. Kiedy się zakochamy, nic nie może stanąć nam na drodze. Fares i Siham wzięli ślub w Aradippou, nieopodal Larnaki. Wyznają tę samą wiarę, ale nie chcieli przysięgać przed Bogiem. – Po pierwsze, chcemy podkreślić swobodę wyboru naszych relacji. Po drugie, prawo Libanu nie odzwierciedla równości między mężczyznami i kobietami. Po trzecie, ma ono sekciarski charakter. Nowoczesna para bierze pod uwagę fakt, że w przyszłości ich miłość może się skończyć, a cywilny ślub otwiera im drogę do łatwego rozwodu. (EW)
Na Uniwersytecie Harvarda w Bostonie już po raz 26 rozdano Antynoble (Ig Noble), nagrody przyznawane za najbardziej absurdalne, osobliwe, ekscentryczne i śmieszne osiągnięcia naukowe. Ceremonia odbyła się w czwartek wieczorem w Teatrze Sandersa. Uczestnicy przebrani za szalonych naukowców radośnie pohukiwali, a w powietrzu śmigały papierowe samolociki.
Zwycięzcy, którzy przyjechali na własny koszt z pięciu kontynentów, otrzymali statuetki, a także dotacje na dalsze przełomowe badania w wysokości 10 miliardów dolarów Zimbabwe (około 40 amerykańskich centów). Nagrody wręczali prawdziwi nobliści – ekonomista Eric Maskin, chemik Dudley Herschbach, ekonomista Eric Maskin, biochemik doktor Rich Roberts i fizyk Roy Glauber.
Na polu biologii wyróżnieni zostali dwaj Brytyjczycy. Charles Foster, prawnik i weterynarz, naukowiec Uniwersytetu Oxfordzkiego, postanowił zobaczyć świat oczami zwierząt. Żył więc, udając wydrę, lisa, jelenia, borsuka, a nawet ptaka. Jako borsuk kopał jamy na walijskich wzgórzach i zajadał smakowite robaczki i pędraki, które próbował wywęszyć. W roli miejskiego lisa penetrował śmietniki i spał w ogrodach. Swoje zdumiewające doświadczenia przedstawił w książce „Being Beast”. Drugim laureatem został