Polki donoszą na siebie w sprawie „Czarnego protestu”
Blogi i blagi.pl
Najpierw skrzyknęły się na „Czarny protest”, teraz reagują na działania prokuratury, która sprawdza, kto zorganizował główną manifestację w Warszawie. Śledczy wystąpili do stołecznego ratusza o podanie danych organizatorów po doniesieniu złożonym przez NSZZ „Solidarność”, który uważa, że protestujące nielegalnie wykorzystały znak „Solidarności”. Polki nie pozostawiły tego bez odpowiedzi. Masowo zgłaszają się jako organizatorki manifestacji – pisze „Gazeta Wyborcza”. Internauci solidaryzują się z nimi na portalach społecznościowych.
– Namacalne represje – komentuje na swoim Twitterze J. ScheuringWielgus. – Na „Czarnym proteście” było nas wielu. Oznaczmy się, aby prokurator z łatwością nas rozpoznał... – zachęca.
– Popieram panie! Nie będą nam narodowo-katolickie rządy wprowadzać szariatu katolickiego! W nowoczesnym państwie, jakim stawała się Polska do 2015 roku, nie ma miejsca na zakazy rodem ze średniowiecza. Tu watykańskie łapki nie będą sięgać – pisze Men (Newsweek.pl).
– Panie „Przewodniczący Solidarności”, jak nam wręczano legitymację członków „Solidarności”, pod stołem, potajemnie, to Pan nosił spodnie w rękach, na chleb mówił beb. Pańska „Solidarność” to zlepek ludzi, którzy tylko czekają na składki i nic poza tym. Chciałbym znać Pana pensję jako przewodniczącego „Solidarności”. Myśmy nie brali za to pensji. A „Solidarność”, jeśli Pan chce wiedzieć – ta prawdziwa „Solidarność” – to związek ludzi, którzy są razem, wspierają się, a nie piszą na siebie donosy. Jeśli już o to chodzi, to znak i flaga „Solidarności” jest naszym znakiem i naszą flagą, a nie pańską i pańskich pachołków – pisze Ireneusz Jurczyk (Wyborcza.pl).
– Urocze jest to zgłaszanie się kobiet jako organizatorek, niemniej jednak cała sprawa z NSZZ „Solidarność” dotyczy naruszeń praw autorskich do znaczka, a nie demonstracji jako takiej... Prokuratura pewnie sprawę umorzy, ale chyba nikt nie lubi, jak się ktoś podpina do jego własności, prawda? – pisze Clamcay (TokFM.pl).
– Dlaczego umorzyć? Niech się prokuratura w tym babrze, skoro zaczęła. Niech przesłucha te tysiące kobiet, przedtem znajdzie je, powiadomi etc... A potem uprzejmie zapytamy o koszta tego postępowania wyjaśniającego... – komentuje TTK (TokFM.pl).
– Mało szanowni związkowcy, to wy powinniście płacić Narodowi Polskiemu za prawo dalszego używania znaku, który kiedyś zjednoczył Polaków. A teraz próbujecie dzielić nim Naród! – grzmi Zalamander (tvn24.pl).
– Każdej/każdemu po 2 tys. złotych grzywny za organizację, po 2 tys. za donoszenie i poświadczenie nieprawdy, 14 dni robót publicznych za ukrywanie twarzy pod parasolem – proponuje Elena (Interia.pl).
– Jestem dumny z polskich kobitek, oczywiście tych światłych, a nie tych ciemnych. Brawo, drogie Panie, pokonajcie ciemnotę swoją inteligencją. Nie mają szans wygrać z wami i o tym wiedzą – pisze AZ (RMF24.pl).
– Tej „Solidarności”, która znaczek z chorągiewką wymyśliła, już od dawna nie ma – pisze Donald (tvn24.pl). – KOD-owi, Nowoczesnej, wkurzonym kobitom i w ogóle nam – obywatelom gorszego sortu – do tego znaczka dużo bliżej niż PiS-owi i jego umundurowanym na czarno protektorom.
Redakcja portalu naTemat.pl skontaktowała się z Jerzym Janiszewskim, autorem logotypu „Solidarności”, który skomentował wydarzenie: „NSZZ ma prawo do korzystania ze znaku «Solidarność» w ramach statutowych oraz jego ochrony. Jednak jako autor nie zgadzam się ze ściganiem i karaniem osób wykorzystujących znak w pokojowych i w moim przekonaniu słusznych demonstracjach na rzecz praw kobiet w Polsce. Znak «Solidarność» to przede wszystkim symbol walki o wolność, o prawa człowieka, prawa obywatelskie. Takim symbolem był i zawsze powinien pozostać. Osobiście nie mam nic przeciwko jego wykorzystaniu w manifestacjach kobiet, wręcz cieszę się, że jeszcze reprezentuje te wartości”.