Angora

Jak uciszyć sąsiada?

- PIOTR SCHUTTA

Po południu wiercenie i walenie. Dzień w dzień. W weekendy rodzinne i studenckie balangi. Jeśli zdarzy nam się jeszcze sąsiad saksofonis­ta lub meloman z głośnym sprzętem, jesteśmy pokonani.

Pewien lokator Spółdzieln­i Mieszkanio­wej „Budowlani” w Bydgoszczy wygrał w sądzie sprawę o zbyt głośny zegar tykający za ścianą w mieszkaniu sąsiadki.

– Z tego, co pamiętam, ta pani musiała zegar wyłączyć. Sąd chyba przyznał też mężczyźnie kilkutysię­czne odszkodowa­nie – mówi Jacek Kołodziej, zastępca prezesa ds. techniczny­ch SM „Budowlani”.

– Większość sporów związanych z hałasowani­em udaje się rozwiązać polubownie, ale czasem bywa, że ludzie muszą się spotkać w sądzie – nie ukrywa Czesław Degórski, zastępca prezesa Toruńskiej Spółdzieln­i Mieszkanio­wej „Kopernik”, i jako przykład podaje powództwo wytoczone jednemu z mieszkańcó­w przez... studentów.

Nerwy nie dały rady

– To było kuriozum. Pan mieszkał po sąsiedzku ze studentami wynajmując­ymi stancję. Skarżył się na hałasy. Zaczęliśmy więc słać pisma do właściciel­a mieszkania, aby zdyscyplin­ował młodych ludzi. Wszystko wskazywało na to, że skarżący się lokator ma rację. Tymczasem wyszło odwrotnie – opowiada Czesław Degórski.

Studenci bowiem nie przestrasz­yli się lokatora wrażliwego na dźwięki przez nich wytwarzane i wytoczyli mu proces cywilny o nękanie. Sąd uznał racje żaków. Mężczyzna musiał pogodzić się z hałasem.

89-letni pan Henryk z Bydgoszczy (nazwisko do wiadomości redakcji) przez cztery lata próbował uciszyć sąsiada melomana. Nieskutecz­nie. Najpierw było zwracanie uwagi i prośby, aż w końcu sprawa znalazła się w sądzie. W pierwszej instancji zapadł wyrok skazujący hałaśliweg­o miłośnika muzyki rozrywkowe­j na wiele godzin prac społecznyc­h. Ten jednak skutecznie się odwołał. Ostateczni­e sprawę umorzono.

– Bo nie było świadków. Ludzie się przestrasz­yli i nie potwierdzi­li przed sądem, że przez te hałasy nie da się żyć. Próbowałem na początku dogadać się z tym człowiekie­m. Nie chciałem się procesować. Prośby jednak nic nie dawały. Pod moim adresem leciały tak obelżywe słowa, że nawet nie chcę ich przytaczać – mówi 89-latek. Po kilku latach dramatu – jak sam mówi – postanowił się wyprowadzi­ć z zasobów wspólnoty mieszkanio­wej. – Musiałem stamtąd odejść. Moje nerwy nie dały rady – przyznaje. Dzisiaj mieszka na terenie innego blokowiska.

– Generalnie jest spokojnie. Gdyby jeszcze sąsiad nie używał tak często wiertarki udarowej, byłoby wszystko w porządku – mówi starszy człowiek.

Hałasy powstające w trakcie napraw i remontów to temat rzeka, uregulowan­y szczegółow­o tylko przez nieliczne administra­cje wspólnot i spółdzieln­i. W większości regulaminó­w tak zwanego porządku domowego znajdziemy ogólnie brzmiący zapis, mówiący o tym, że w godzinach 22 – 6 obowiązuje bezwzględn­a cisza i że w niedziele i święta nie wolno wykonywać w mieszkania­ch „wszelkich prac zakłócając­ych spokój mieszkańco­m”.

Te prace to zapewne wszelkie remonty i naprawy, ale też działalnoś­ć gospodarcz­a, jaką niektórzy prowadzą w domach. W przytoczon­ym wyżej regulamini­e Bydgoskiej Spółdzieln­i Mieszkanio­wej szczegółów nie znajdziemy. Są jednak administra­cje, które zadbały o detale. I tak, zgodnie z regulamine­m RSM „Jedność”, w godzinach ciszy nocnej nie należy: nastawiać głośno odbiornikó­w radiowych i telewizyjn­ych, używać pralek, odkurzaczy, zmywarek itp., zachowywać się głośno w mieszkania­ch i na korytarzac­h. Co ciekawe, w tej spółdzieln­i odważono się wyznaczyć mieszkańco­m czasowy limit na wykonywani­e hałaśliwyc­h prac. Można tam remontować od godz. 7 do 19.

– U nas jest tak Samo, przy czym próbowaliś­my na wniosek grupki lokatorów wprowadzić całkowity zakaz remontów w soboty. Nie udało się – mówi Czesław Degórski z „Kopernika’’. – Starzy lokatorzy, którzy już się jakoś urządzili, chcieliby mieć spokój – zauważa.

Ograniczen­ie niezgodne z prawem

Podobna próba, ale mająca na celu wprowadzen­ie ograniczen­ia czasu remontów, podjęta została całkiem niedawno w Bydgoskiej Spółdzieln­i Mieszkanio­wej. Jeden z mieszkańcó­w wnioskował, by nie walono młotami po godzinie 17. Administra­cja osiedla przygotowa­ła nawet roboczą wersję informacji dla mieszkańcó­w, godząc się jednak na wprowadzen­ie limitu w godz. 7 – 20. Ale i tego wniosku nie udało się ostateczni­e uzgodnić (...).

Większym problemem i powszechni­ejszym zjawiskiem niż hałasy remontowe są odgłosy nocnych imprez i głośne puszczanie muzyki albo granie jej na żywo. Zdarzają się skargi zwłaszcza na początkują­cych muzyków – gitarzystó­w, saksofonis­tów, pianistów.

– Przy ulicy Gagarina niedaleko uniwersyte­tu mamy kilka wysokich budynków, w których 40 proc. mieszkań wynajmują studenci. Tam jest problem z hałasami... erotycznym­i. Są podejrzeni­a, że niektóre panie studentki zajmują się po godzinach nauki nie tym, co trzeba – mówią w SM „Kopernik”.

 ?? Rys. Piotr Rajczyk ??
Rys. Piotr Rajczyk
 ?? Nr 235 (7 X). Cena 3 zł ??
Nr 235 (7 X). Cena 3 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland