Policja spałowała pół wsi!
Mieszkańcy Lemierzyc i okolic (woj. lubuskie) odetchnęli z ulgą. Policyjny patrol, zwany krwawym, nie będzie ich już pałował. Sierżanci Michał I. oraz Łukasz K. usłyszeli wyrok sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu za po- bicie braci Zbigniewa i Zygmunta Zastryżnych. Jednak, jak ustaliliśmy, ofiar obu policjantów jest znacznie więcej.
W lutym 2014 r. Zygmunt Zastryżny z bratem Zygmuntem wracali z wiejskiego sklepiku, kiedy nagle pojawił się radiowóz. Usłyszeli grzeczną uwagę: „A co wy, k..., chodnika nie macie?”. Zyg- munt subtelnie odpalił: „Spie...jcie, wy ch... złamane!”. Dwaj rośli mundurowi rzucili się na ważącego nieco ponad 60 kg cherlaka. Gdy tłukli go, od strony sklepiku nadciągnęła odsiecz. Kilkunastu chłopa podeszło do policjantów z pytaniem, co się dzieje. W odpowiedzi jeden z mundurowych rzucił się na mężczyzn, traktując ich gazem i tłukąc pałą. Zranił czterech.
W kwietniu 2014 r. siłę policyjnego patrolu poznał Marcin Ścieszka. Z żoną i córeczką wracał do domu, kiedy zaczepił ich sierż. Łukasz K., żądając przestawienia samochodu. Policjant wyskoczył z radiowozu i zaczął mężczyznę popychać. Ścieszka został później wywieziony do lasu i tam skatowany. Z izby zatrzymań komendy w Sulęcinie trafił do szpitala. Za pobicie braci Zastryżnych Sąd Rejonowy w Gorzowie skazał obu policjantów na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu. Odwołali się od wyroku i pracowali dalej. Dopadli Dawida Sykułę (16 l.). Został on skatowany przez sierż. Michała i za to, że nie powiedział mu „dzień dobry”. Ofiar jest więcej.
Teraz Sąd Okręgowy w Gorzowie podtrzymał wyrok poprzedniej instancji. Michał I. i Łukasz K. wylecieli też z policji.