Gigantyczne długi alimenciarzy
Ponad 9 miliardów złotych są dłużni alimenciarze w Polsce. 42-letni rekordzista z Dolnego Śląska ma do zapłacenia 368 254 złote.
Województwo dolnośląskie znajduje się na niechlubnym trzecim miejscu w kraju pod względem liczby dłużników (26 776) oraz wysokości niezapłaconych alimentów (849 mln zł). Nasz region wyprzedzają tylko Mazowsze i Śląsk – wynika z raportu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor. – To są zaniżone liczby, bo wielu dłużników nie jest wpisanych do rejestru. Zapewniam, że w całym kraju jest ok. 600 tys. osób niepłacących regularnie alimentów – mówi Joanna Łukaszewicz ze stowarzyszenia „Alimenty to nie prezenty”. Ściągalność długów alimentacyjnych w Polsce należy do najniższych w Europie. Zdaniem Krajowej Rady Komorniczej (KRK), skuteczność egzekucji w sprawach alimentacyjnych wynosi zaledwie 20 procent. – W naszym kraju wciąż nie potępia się postawy dłużnika, który unika płacenia. Nikt nie mówi o nim, że to oszust, który krzywdzi własne dzieci, a raczej, że jest cwany i udało mu się wykiwać komornika – tłumaczy Monika Janus, rzecznik prasowy KRK. Skala zjawiska jest tak wielka, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział zmiany w prawie, które powinny wpłynąć na ściągalność zobowiązań (...).
Według statystyk, aż 96 proc. dłużników alimentacyjnych to mężczyźni. Przeważnie mają od 35 do 54 lat. Dłużnicy przepisują majątek np. na partnerkę lub teściową. Zatrudniają się na czarno, żeby kontrola nie wykazała żadnego dochodu, albo tłumaczą, że używany przez nich komputer należy do rodziców lub sąsiada. Staramy się ukrócić ten proceder, sprawdzając rachunki bankowe czy nieruchomości – przyznaje Monika Janus. Ministerstwo Sprawiedliwości chce ukrócić ten proceder. Proponuje zmianę przepisów uwzględniającą wezwanie do prokuratury po braku wpłat alimentacyjnych w ciągu trzech miesięcy. Jeśli pomimo pouczenia alimenty nadal nie są wypłacane, sprawa byłaby kierowana do sądu. Następnie przewidywany jest wyrok do roku ograniczenia wolności poprzez dozór elektroniczny. Jeśli to nie poskutkuje, to delikwent trafiłby do zakładu karnego z możliwością uczestnictwa w programie pracy więźniów. – Dozór elektroniczny byłby krokiem w dobrą stronę. Wtedy okazałoby się, że 80 proc. dłużników deklarujących bezrobocie codziennie opuszcza mieszkanie i wraca do niego o tej samej porze. To byłby dowód, że alimenciarze okradają nie tylko dzieci, ale i państwo – mówi Joanna Łukaszewicz (...).