Trzeszczę oczy ze zdziwienia na Polskę (NaTemat.pl) Wanda Krygielova z Pragi wyprowadziła do Czech 100 firm.
Wanda Krygielová z Pragi wyprowadziła tam 100 firm
– To od klientów Polaków poznałam słowo „udupić”. Zupełnie nie wiedziałam, o co chodzi z tą waszą skarbówką. Niszczy firmy? U nas nikt nie chce nikogo zniszczyć. Urząd skarbowy jest od zbierania pieniędzy. Popełnisz błąd, urzędnicy mają ci pomóc w wyjaśnieniu sprawy, nie karzą za byle co – opowiada Wanda Krygielová, adwokat z Pragi, która pomaga w rejestrowaniu spółek i zakładaniu działalności gospodarczej.
U takich ekspertów rozdzwoniły się telefony, a skrzynki pocztowe zaczęły zapełniać się mailami z Polski. Hasło „firma w Czechach” podbija właśnie wyszukiwarkę Google. Wystarczyła zapowiedź o 40-procentowej opłacie jednolitego podatku, a tysiące przedsiębiorców uruchomiło komputery i rozpoczęło poszukiwania najbliższego „podatkowego raju”.
– Usłyszałam od klientów, że Polska obecnie tłamsi biznes i trzeba się przenieść. Jestem tym zdziwiona i zaskoczona, bo Czechy w porównaniu z Polską nie są jakimś rajem podatkowym – mówi dalej adwokat. Przygotowuje szybkie porównanie.
Podatek dochodowy od firm w Czechach to 19 procent, tyle samo co w Polsce. Stawka podatku osobistego – PIT 15 procent. W Polsce dla osób prowadzących działalność gospodarczą stawki są wyższe: albo według skali podatkowej, czyli 18 procent, i 32 proc. po przekroczeniu, albo liniowo 19 procent. – Jest dla mnie bardzo dziwne, że raptem dla tych kilku procent oszczędności polscy przedsiębiorcy tak pchają się do Czech. O co chodzi? – dopytuje się rozmówczyni.
Trzeszczę oczy
W tym momencie wyjaśniamy czeskiej adwokat tło najnowszej awantury. W 2014 r. według stawki 19 proc. podatku liniowego rozliczało się 478 tys. przedsiębiorców. I to właśnie oni są ofiarami dobrej zmiany. „Uproszczenia systemu i likwidacji gorszącego przywileju dla bogatych prezesów” – jak mówili politycy PiS. W efekcie jednolity podatek (przypomnijmy: połączony podatek dochodowy ze składkami społecznymi, ale naliczony jako 40 procent od całości dochodów) uderza w tych bardziej przedsiębiorczych, z zyskami większymi niż 5 tys. złotych miesięcznie. – A więc to tak. Bo wie pan, ja trzeszczę oczy ze zdziwienia, słysząc te opowieści, co się w Polsce wyrabia z przedsiębiorcami – tu mecenas Krygielová zaciąga się papierosem. – No. Pamiętam klienta Polaka, który, wychodząc z rozmów z czeskim urzędem skarbowym, mówił do mnie bez przerwy: „Niech mnie pani szczypnie. Niech mnie pani mocno szczypnie. Przecież oni byli przyjaźni...”. Chodziło o ustalenie stawek VAT w niestandardowych transakcjach i on uzyskał wyjaśnienie i pomoc w rozliczeniu transakcji – mówi dalej Krygielová. – Każdy może popełnić jakiś błąd. Urzędnicy wzywają do poprawki danej deklaracji. Kary, odsetki karne itd. naliczają dopiero wtedy, kiedy urzędy skarbowe dosłownie ignorujemy lub się zanadto wymądrzamy – dodaje ekspertka. Teraz wypada dodać, że do Czech wprowadziła już setkę polskich przedsiębiorców. Jest także tłumaczem, zna język polski, pochodzi z Zaolzia. Biuro prowadzi w Pradze.
Nie ma raju, jest normalność
Jej zdaniem to, co powoduje atrakcyjność Czech, to cała suma małych udogodnień dla biznesu. Zamiast umowy na etacie wciąż można zlecać pracę na zasadzie „umowy o wykonanie pracy”. Nie jest obciążona składkami na ubezpieczenie społeczne, a do kwoty 1450 zł wynagrodzenia podatek jest symboliczny. Właściciele biznesów w Polsce rejestrują oddziały spółek w Czechach, a mając siedzibę nawet w wirtualnym biurze, mogą zyskiwać na rozliczeniach podatkowych. Kupują samochody służbowe i odliczają VAT – stąd wysyp na polskich drogach limuzyn na czeskich rejestracjach.
Inny Polak dziwił się niezmiernie, że kontrola z Ubezpieczalni Socjalnej (w Republice Czeskiej nie ma odpowiednika ZUS-u, tylko Ubezpieczalnia Socjalna i kilka ubezpieczalni zdrowotnych) znalazła wprawdzie błędy w papierach, ale doradziła, jak je usunąć. Bez konsekwencji finansowych.
Wanda Krygielová opowiada, że jej polscy klienci „są zachwyceni”, że nie muszą składać miesięcznych deklaracji podatku dochodowego. Często nie mogą uwierzyć, że „urzędy skarbowe mogą być przyjazne”. – Do tego mamy system dodatkowych deklaracji podatkowych i ubezpieczeniowych, które umożliwiają naprawić błędy, jeżeli już się coś takiego przytrafi. I to bezkarnie. Ta różnica podejścia jest może czasami dla biznesu istotniejsza niż same stawki – ocenia adwokat.
To nie koniec sensacji. Czeski minister finansów Andrej Babiš obiecał drobnym przedsiębiorcom prawdziwą rewolucję. Od stycznia 2017 roku będą mogli sami zadeklarować wysokość opłaconego podatku dochodowego. Chodzi o uproszczenie i ułatwienie systemu fiskalnego. Przecież ci ze small biznesu sami wiedzą, ile mniej więcej zarobią – tłumaczy ekspertka. Oczywiście, jeśli ktoś zarobi więcej, to urząd liczy na uczciwość podatników i złożenie korekty.
A co szykuje się w Polsce?
Założenie firmy za granicą to pierwszy krok do problemów. Nowe kasy fiskalne podłączone są online do urzędów skarbowych. Urzędy skarbowe będą prześwietlać nowe firmy rejestrujące się jako płatnicy VAT, żądając od „podejrzanych” 200 tys. złotych kaucji. Trwa też dramatyczna obrona szefów firmy Action (zatrudnia 1000 pracowników i ma 5 mld przychodów) przed możliwym bankructwem, sprowokowanym przez żądanie zapłacenia prawie 90 mln podatku za błąd w deklaracjach sprzed kilku lat. Jednym zdaniem trwa uszczelnianie chorego systemu. Jednak to Czechy odnotowały w tym roku 3,42 miliarda dolarów nadwyżki budżetowej. To najlepszy wynik od chwili powstania Republiki Czeskiej w 1993 roku.