Szukamy ciągu dalszego – Pan swojego kalendarza Tadeusz Kwinta nie zwalnia tempa.
Jest jedną z legend krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Wystąpił w kilkudziesięciu filmach, zagrał kilkaset ról. Jest reżyserem, autorem sztuk i piosenek dla dzieci. Ma także wiele innych talentów, kocha rzeźbić, malować i rysować. Pracował w wielu teatrach, był dyrektorem artystycznym, prowadził programy dla dzieci w telewizji.
Elegancki, pogodny, w doskonałej formie. Rozmawiamy w jego rodzinnym Krakowie. – Jestem z rodziny, w której pięknie malowała babcia, artystyczny talent miała moja mama, więc i mnie do tego ciągnęło. Obiecywałem sobie, że zajmę się nie tylko malarstwem, ale i innymi rzeczami, na które na co dzień nie było czasu. Przez moment bawiłem się grafiką komputerową. Miałem nawet w Piwnicy pod Baranami wystawę zatytułowaną „Kreski spod myszki”. Bo „myszkę” traktowałem jako pędzel i pióro. Scena wciąż jest jednak najważniejsza. Ale tak to już jest z wiekiem, że doba coraz krótsza, a schody coraz wyższe.
Nie pamięta, od kiedy jest na emeryturze. – Trzeba by było policzyć. To już 13 lat, a czuję, jakby to było wczoraj. Przeszedłem na emeryturę, choć proszono mnie, abym został. Więc teraz już jako emeryt z przyjemnością grywam jeszcze w mym macierzystym teatrze.
Ostatnio gra przede wszystkim monodramy. – Przez dziesięć lat graliśmy musical „Aj waj! Czyli historie z cynamonem” w Teatrze Stu. Autorem jest Rafał Kmita. Zatem na emeryturze jestem bardziej aktywny niż przed. Bo wcześniej wiązał mnie repertuar i regulamin teatru, a teraz jestem panem swojego kalendarza.
Jest jedynym występującym artystą Piwnicy pod Baranami, który gra na tej wyjątkowej scenie od pierwszego kabaretu. W tym roku minęło właśnie 60 lat. W której roli czuł się najlepiej? W kabarecie, w teatrze, w filmie czy telewizji? – Interesowało mnie wszystko, co dotyczyło sztuki. Nieważne było miejsce akcji: scena, estrada, ekran czy monitor. A że nie miałem duszy kibica, to wszystkiego musiałem spróbować na własnym ciele. Pociągała mnie każda forma. A ponieważ studia w PWST zacząłem równocześnie z powstaniem kabaretu, Piwnica stała się moim prywatnym