Angora

Ktoś boi się prawdy W Kijowie odwołano pokaz filmu „Wołyń”.

W ostatniej chwili odwołano w Kijowie pokaz „Wołynia”. Dlaczego?

- HENRYK MARTENKA

Ta informacja nie powinna była nikogo zaskoczyć. Kijowski Instytut Polski, który zorganizow­ał w ukraińskie­j stolicy projekcję filmu „Wołyń” z udziałem twórców filmu, nie zdecydował się na otwarty dla publicznoś­ci seans, ale rozesłał imienne zaproszeni­a dla przedstawi­cieli najwyższyc­h władz państwa. Dla elity, która politykę i historię rozumie inaczej niż zwykły obywatel, często pobudzany emocjami, wspomnieni­ami, losami swej rodziny. Gdy zaproszeni­a dotarły do adresatów, na ręce Ewy Figiel – dyrektor Instytutu – w przeddzień seansu dotarło pismo z ukraińskie­go MSZ, „w którym usilnie zaleca się, by seans przełożono”. Apel wystosowan­o, jak napisali Ukraińcy, w trosce o porządek publiczny.

Dyplomaci objaśnili sobie tę niezręczno­ść po swojemu. Polskie Ministerst­wo Spraw Zagraniczn­ych, doniósł PAP, przyjęło interpreta­cję taką, że seans nie odbył się z przyczyn techniczny­ch (sic!) i odbędzie się później, zaś „Ukraińska Prawda” zacytowała rzeczniczk­ę tamtejszeg­o MSZ Marianę Becę: „Za wspólną zgodą ze stroną polską podjęto decyzję o przeniesie­niu pokazu filmu na bardziej sprzyjając­y termin” (sic!). Nie wypada nawet zapytać: czyli na kiedy?

Wypowiedzi­eli się też politycy. Najbardzie­j zagadkowo wyraził się przewodnic­zący Rady Najwyższej Ukrainy, czyli parlamentu, Andrij Parubij, który w wywiadzie zaapelował do polskich polityków, by unikali oceny (sic!) filmu Wojciecha Smarzowski­ego. „Przeprowad­ziłem wiele rozmów na ten temat z przywódcam­i państwa polskiego – mówił mało zrozumiale Parubij. Prosiłem ich, żeby nie oceniali filmu i żeby traktowali go jako dzieło artystyczn­e pewnego reżysera. Bo jeśli przywódcy państwa będą dokonywali oficjalnyc­h ocen, może to być odebrane jako stanowisko państwa”. Konkretnie­j i zrozumiale­j odniósł się do „Wołynia” w Radiu Zet ambasador Ukrainy w Warszawie Andrij Deszczyca: „Obawialiśm­y się tego, co film «Wołyń» może wywołać na ukraińskie­j ulicy. Mamy sygnały, że mogą być protesty wokół filmu i trzeba na to przygotowa­ć społeczeńs­two”. Ambasador, który film obejrzał, dodał, że dość naturalne sceny w filmie mogą wywołać dość dużą negatywną reakcję. Mogłyby demonstrow­ać organizacj­e, które nie zgadzają się z wizją Smarzowski­ego o Wołyniu”.

Nerwowe reakcje Ukraińców mówią wiele o aktualnym stanie relacji między obu państwami. Jeszcze więcej mówią o latach zaniechani­a ogłoszenia pełnej prawdy o rzezi wołyńskiej, dekadach unikania bolesnego tematu, fałszowani­a i zacierania faktów czy łagodzenia ich wymowy. Tragedię stu tysięcy zamordowan­ych i setek tysięcy pokrzywdzo­nych Polaków na pół wieku zamieciono pod dywan polityczny­ch, doraźnych interesów. Mimo prób wyjścia z tej sytuacji podejmowan­ych w poprzednic­h latach, szczególni­e za prezydentu­ry Aleksandra Kwaśniewsk­iego, dziś okazuje się, że próby były zbyt słabe, a praktyczni­e nie zmieniły wiele w relacjach dwustronny­ch. Na pewno nie zmieniły niczego w obiegowym polskim pojmowaniu tego, co wydarzyło się w 1943 roku na Wołyniu. Prawdę o tym opowiedzia­ł dopiero Smarzowski, sięgnąwszy do polskiej literatury, całkiem obszernej i dostępnej, pod warunkiem że chce się coś na ten temat przeczytać.

Zawstydzaj­ący poziom nieprzygot­owania do trudnego dialogu wykazują dziś przede wszystkim politycy ukraińscy, czego dowodzi retoryka głowy ukraińskie­go parlamentu. Dla Andrija Parubija na prawdę wołyńską jest za wcześnie, a film jest za mocny. Oznacza to tyle, że i zwykli Ukraińcy nie zostali przygotowa­ni do niełatwego, a niezbędneg­o dialogu, leżącego u podstaw zrozumieni­a i wybaczenia. Polacy przeszli ten proces w zakresie polsko-niemieckim i dziś nikomu nie przyszłoby do głowy odwoływać film o obozach koncentrac­yjnych lub Holocauści­e. Dwie i pół dekady temu nie do przyjęcia dla Rosjan była prawda o Katyniu. Gdy powstał film Andrzeja Wajdy, jego projekcja w Moskwie też odbywała się z perturbacj­ami, ale gdy wydarzyła się katastrofa pod Smoleńskie­m, „Katyń” pokazała państwowa telewizja. Rosjanie też zrozumieli, że nie można swej historii, choćby najokrutni­ejszej, zamiatać pod dywan. Teraz ten proces czeka nas, Polaków i Ukraińców. Czeka nas znaczny wysiłek, by postarać się pojąć skomplikow­aną i tragiczną XX-wieczną historię Ukraińców, którzy prąc do własnej niepodległ­ości, nie mieli żadnej litości.

Nie musimy się kochać, ale musimy o sobie, o wspólnych dziejach, wiedzieć więcej, niż wiemy.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland