Polscy kibole na ustach Europy
Przed wtorkowym meczem Realu Madryt z Legią Warszawa w Madrycie polscy kibice obiecywali przed kamerami hiszpańskich telewizji: – Tej nocy będziecie zaskoczeni. Nikt jednak zaskoczony nie był. Polska przegrała 5:1, a wśród czterech tysięcy klubowych fanów znalazło się 400 kiboli, którzy swoim zachowaniem potwierdzili obawy hiszpańskich służb, że przyjdzie im się zmierzyć z „chuliganami” z Polski. Polacy pili, kradli i bili się z policją. Legię czekają teraz kolejne sankcje ze strony UEFA.
W dniu meczu, 18 września, hiszpańska prasa ostrzegała przed Polakami w emocjonalnych nagłówkach: „Uwaga na Polaków!”, „Stan najwyższej gotowości w Madrycie”, „1000 polskich «hooligans» w drodze do stolicy”. Opiniotwórczy dziennik „El Pais” napisał o fanach Legii, że to „jedni z najniebezpieczniejszych kibiców w Europie”. W mieście zapanowała podsycana przez media atmosfera grozy, ale i ogólna ekscytacja fanów piłki nożnej. Napięcie rosło z każdą godziną, tym bardziej że w dniu meczu nad ranem doszło do pierwszego incydentu z udziałem Polaków.
Około godz. 4 w barze przy ulicy Illescas w południowo-zachodniej części miasta trzej Polacy w stanie głębokiego upojenia zaczęli się awanturować. Odmawiali zapłacenia rachunku i ostatecznie próbowali nawet ukraść pieniądze z kasy. Zaatakowali dwie kelnerki. Jednej z nich zabrali telefon i ranili ją w głowę, kiedy próbowała go odzyskać. W furii mężczyźni zaczęli rzucać taboretami w kierunku baru. Potłukli szklane półki, szklanki i butelki z alkoholem. Pracownicy ukryli się ostatecznie w małej kanciapie, skąd wezwali na pomoc policję. A to był dopiero początek dnia.
W ciągu dnia do Madrytu napływały kolejne fale kibiców. Początkowo informowano o trzech tysiącach fanów Legii, ale ostatecznie policja doliczyła się czterech tysięcy. Około tysiąca z nich uznano za „szczególnie niebezpiecznych”. Prasa rozpisywała się, że wśród przybyłych znaleźli się członkowie kibolskiej bojówki Teddy Boys 95 znani z działalności gangsterskiej i rozprowadzania narkotyków wśród fanów piłki nożnej, za co w 2014 roku 45 osób trafiło do więzienia. – To nie pierwszy raz, kiedy klub zostanie ukarany za działalność chuligańskiej grupy TB 95. Jej członkowie brali udział m.in. w bójkach w Lizbonie w 2012 roku, kiedy Legia odwiedziła Sporting. Byli karani przy różnych okazjach za transparenty z hasłami obrażającymi UEFA. Znani są ze swoich rasistowskich i ksenofobicznych pieśni – przypominał „El Pais”.
Tuż przed godziną 18 policja rozpoczęła eskortowanie polskich kibiców z placu Głównego miasta do punktu zbiórki, czyli ogrodów przy Avenida del Brasil – 400 metrów od stadionu Realu Madryt. Przez całą drogę kibice klaskali i śpiewali pieśni na cześć Legii. Wynajęto dla nich skład metra, którym bez zatrzymywania się na stacjach pośrednich dojechali w pobliże stadionu w asyście dwudziestu policjantów. Tutaj doszło do szeroko komentowa- nych starć z policją. Na żywo relacjonowała je między innymi reporterka hiszpańskiej stacji Fox Deportes. Dramatyczne sceny rozgrywały się tuż za jej plecami. Na nagraniu, które ukazało się później w internecie, widać, jak potężny kibic z zakrwawioną twarzą atakuje pięściami jednego z policjantów, mimo że sam jest ranny. Kiedy zostaje spacyfikowany, kolejni kibole ruszają do boju. W stronę służb lecą szklane butelki. Rozpoczyna się regularna bitwa z funkcjonariuszami, którzy w odpowiedzi na ataki strzelają gumowymi kulami. Kilkadziesiąt metrów od stadionu policja konna przegania tłum. Sprzedająca lokalne smakołyki i ubrania płacze, bo w zamieszaniu Polacy ukradli jej ze stoiska szaliki i jedzenie. Widać, jak pojedyncze osoby atakują funkcjonariuszy. W ruch idą policyjne pałki, służby zasłaniają się tarczami. Nie można oprzeć się wrażeniu, że w porównaniu z napakowanymi kibolami hiszpańscy policjanci wyglądają dość wątło. Ostatecznie osiem osób zostaje rannych, wśród nich jest trzech madryckich policjantów. Nikt nie wymaga hospitalizacji.
Skandaliczne zachowanie kibiców dzień później w południe skomentował na Twitterze rzecznik Legii, Seweryn Dmowski: „Wczorajsze incydenty oznaczają koniec kibicowskich wyjazdów zagranicznych na mecze europejskie w dotychczasowej formie. Więcej na briefingu” – napisał. Tego samego dnia podczas specjalnej konferencji Dmowski poinformował o planowanych karach dla agresorów zidentyfikowanych przez hiszpańskie służby w postaci zakazów stadionowych dla nich – „co wyczerpuje możliwości prawne Klubu” – oraz o mających nastąpić zmianach w dystrybucji biletów: po pierwsze biletów będzie znacznie mniej, po drugie klub szczegółowo prześwietli każdego uczestnika przed sprzedażą biletu – zapowiedział Dmowski.
Klub kategorycznie odciął się od Polaków, którzy brali udział w bójkach: – Jeżeli kibice nie wezmą odpowiedzialności za własne zachowanie i nie zaczną zachowywać się jak cywilizowani ludzie – goście krajów Europy Zachodniej – gdzie wspaniałe wielkie kluby goszczą nas w ramach rozgrywek europejskich pucharów, to niestety, na te mecze nie będą mogli jeździć (...). Mamy do czynienia z nieliczną marginalną grupą, która nie jest godna tego, żeby nazywać się kibicami Legii, dla których dobro klubu nie jest najwyższą wartością. To nie są nasi kibice i apelujemy do wszystkich, żeby wsparli nas we wspólnym dziele pozbycia się tych ludzi ze stadionu – mówił bez ogródek, podkreślając, że docenia działania prawdziwych kibiców: – Gdyby nie przytomne i bardzo odpowiedzialne zachowanie przedstawicieli służb porządkowych Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa (którzy uspokajali agresorów), to eskalacja wydarzeń pod stadionem Santiago Bernabeu mogła być znacznie większa.
Do wtorkowych zamieszek ustosunkowała się również deputowana rządu w Madrycie. Concepción Dancausa zwróciła się do zarządu Legii Warszawa oraz UEFA z apelem, żeby „poważnie ukarali” sprawców bójek z policjantami. – Nie może być tak, że z powodu trzech tysięcy kibiców, którzy przyjechali do nas w gościnę na mecz, ochronę musi zapewniać dwa tysiące funkcjonariuszy, bo w przeciwnym razie nasze miasto zostałoby zdemolowane. To pełne przemocy, niecywilizowane zachowanie stoi w sprzeczności z zasadami sportowej rywalizacji! – podkreśliła oburzona.
Swoje oburzenie wyrazili również internauci na facebookowym profilu Legii Warszawa, gdzie pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy zniesmaczonych wydarzeniami rodaków. Te łagodniejsze utrzymane były w podobnym tonie: – To jest żenujące!!! Dziwię się, że klub pozwala w dalszym ciągu na takie zachowanie „ludzi”. I nic z tym nie robi! – napisała Anna. Klaudia, mieszkająca w Hiszpanii, dodała: Wstyd, wstyd, wstyd!!! Od tego, czego musiałam się dziś nasłuchać o polskich „kibicach”, to aż głowa boli... Niektórzy ubolewali nad zepsutą reputacją: Po Euro zaczęliśmy być postrzegani jako normalni kibice, ale wystarczyło, że banda przygłupów pojechała do Madrytu... (ESZ)