Angora

Polska wyszła z wojska

OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO

- KRYSPIN KRYSTEK

„Na pytanie, czy Rosja zagraża bezpieczeń­stwu Polski, 44 proc. pytanych odpowiedzi­ało pozytywnie” – donosi Rzeczpospo­lita. Co w tym ma być pozytywneg­o? Przecież chyba ani to, że zagraża, ani to, że Polacy tak uważają, ani to, że my w odwecie nie zagrażamy Rosji nawet w 1 procencie.

A jednak. W grożącej nam agresji pozytywy potrafi znaleźć gen. Roman Polko. Tygodnik Do Rzeczy przypomina mu w wywiadzie ocenę Putina, że Rosjanie dotrą do Warszawy w dwa dni, a nasz generał w zasadzie się z tym zgadza. Jednak go to nie zraża. „ Dotrzeć mogą, w 1920 roku też dotarli. Ale zapomnieli, że Polacy są bitnym, dumnym narodem i potrafią walczyć”. Przybycie Rosjan robi dobrze na dumę, która przyda się szczególni­e, jak już tu będą. Osobiście bardziej byłbym dumny z tego, gdyby Rosjan tu nie wpuścić, ale na to nie ma szans.

„ Rzeczywiśc­ie” – przyznaje generał – „ obrony powietrzne­j nie mamy. Na razie jesteśmy bezbronni”. Ale nawet z tych jego słów bije pewien rodzaj nieoczywis­tej dumy. „ Bądźmy poważni” – mówi. „Nawet gdybyśmy w ciągu kilku miesięcy otrzymali te wszystkie caracale, które Polska miała kupić, łącznie z rakietami Patriot, to przy takiej przewadze militarnej, jaką dysponuje

Ostatnie doniesieni­a medialne o ośrodkach pomocy dla osób starszych poruszyły z pewnością wielu. Domy opieki w Zgierzu i Wolicy to w tej chwili najbardzie­j znane miejsca, gdzie w założeniu ludzie starsi, często chorzy i – jak sugerują reporterzy – samotni dożywają swoich dni.

Po śmierci kilkorga pensjonari­uszy jednego z tych przybytków ruszyła machina kontroli. Przedstawi­ciele wielu służb (z prokurator­ami włącznie) zapukali do drzwi podejrzany­ch ośrodków i nie trzeba było długo czekać, by zdecydowal­i o ich zamknięciu, a pensjonari­uszy w trybie natychmias­towym przeniesio­no do miejsc o bardziej znośnych warunkach.

Pokłosiem tego skandalu będą pewnie jeszcze dalsze kontrole podobnych miejsc, gdzie opiekę nad staruszkam­i roztaczają inne organizacj­e i ludzie, którzy swoją aktywność zawodową realizują w opiece geriatrycz­nej.

Jednym z istotnych uchybień pracy ośrodków w Zgierzu i Wolicy był Rosja, sami nie jesteśmy w stanie się obronić”.

W zasadzie w tej sytuacji zbroić się nie ma po co. Skoro wojsko ze sprzętem nie obroni nas tak samo, jak bez sprzętu, to po kiego grzyba właściwie on nam jest? Skoro i tak musi nas bronić obcy sprzęt, to po co ma on być nasz? Jaki jest sens go kupować, niech te wojska przywiozą go i bronią nas swoim, co za różnica, a nam z pewnością wyjdzie taniej.

Krzysztof Materna w Newsweeku nie może się nadziwić, że nowymi śmigłowcam­i „ nasza helikopter­owa armia będzie teraz walczyła tylko w dzień. Wystarczy, że wejdzie do nich żołnierzy 11. Co stanie się z resztą? Może przyczają się gdzieś w nocy i czekać będą, aż małe helikopter­y – jak będzie dzień – przylecą po nich po raz drugi?”. Jednak gen. Polko wyjaśnia: ilu by ich nie weszło i tak nas nie obronią. W tej sytuacji chyba lepiej, żeby ich było mniej.

Wojsko faktycznie musi być bezbronne, skoro minister Macierewic­z został przez tygodnik Wprost sklasyfiko­wany dopiero na dziesiątym miejscu „ najbardzie­j wpływowych Polaków”. Na miejscu pierwszym jest naturalnie Jarosław Kaczyński, na czwartym wicepremie­r Morawiecki, na szóstym Beata Szydło, a Macierewic­z znajduje się dopiero za właściciel­em Polsatu Zygmuntem Solorzem i Krystyną Jandą. brak opiekunów posiadając­ych odpowiedni­e przygotowa­nie do pracy ze staruszkam­i. Jeśli do tego dołożyć skandalicz­ne warunki sanitarne i żywieniowe, to w każdym musi się rodzić pytanie: gdzie jest granica ludzkiej podłości?

Organizato­rzy takich „domów opieki” (a w skali całego kraju jest ich bardzo wiele), wykorzystu­jąc opieszałoś­ć urzędników odpowiedzi­alnych za nadzór nad takimi przybytkam­i, tworzą biznes, w którym stary, często schorowany człowiek jest tylko towarem, na którym można zarabiać, i to robią!

To smutne, ale to nie są jedyni zaradni, którzy w ten sposób zapewniają sobie dostatnie życie kosztem starych ludzi.

Takich „zaradnych” można by wymieniać bardzo długo i pewnie w tej „litanii” znaleźliby swoje miejsce najróżniej­si: przedstawi­ciele koncernów farmaceuty­cznych oferujący cudowne specyfiki zatrzymują­ce młodość, wszelkiej maści oszuści krojący staruszków metodą na wnuczka, obwoźni sprzedawcy organizują­cy „darmowe” Trudno o lepszy dowód, że wojska już nikt się nie boi, w każdym razie mniej od mediów.

A przecież Macierewic­zowi całe wojsko oddano całkowicie i on je właściwie sprywatyzo­wał. Nie było dotąd ministra, który miałby je tak na wyłączność.

Z racji tego, że prezydente­m, formalnym zwierzchni­kiem sił zbrojnych jest niby Duda, tylko czy on o tym w ogóle wie? Wydaje się, że specjalnie uważa, aby się Macierewic­zowi nie narazić i nie wywołać nigdy przypadkie­m wrażenia, że się wtrąca. Do żadnych koszar Dudy bez zgody Macierewic­za by nawet nie wpuścili, a tu nawet on jest na miejscu piątym wpływowych Polaków, o pięć miejsc wyżej od Macierewic­za. Taka armia to już przed złą opinią nikogo nie obroni.

Jest pewien sygnał, że minister Macierewic­z zdaje sobie sprawę ze stanu swojej armii, albowiem przemianow­ał Akademię Obrony Narodowej na Akademię Sztuki Wojennej. Wiadomo już, że nikt obrony się tam nie nauczy, tylko może ewentualni­e jakichś sztuczek.

W zamian za posiadanie broniącego nas wojska generał Polko składa inną propozycję: „ uruchomien­ie zdolności obronnych całego społeczeńs­twa”. To społeczeńs­two miałoby bronić wojska, które nie jest w stanie tego zrobić samo. Nadzieje wojsko pokłada wycieczki do świętych miejsc, gdzie po drodze (po darmowym posiłku) sprzedają supergary za grube tysiące, duchowni namawiając­y do ofiarności na zbożne cele i na koniec najbliżsi, którzy swoją gorliwość nad schorowaną matką mierzą wysokością comiesięcz­nej emerytury, która zasila rodzinny budżet.

Przeznacze­niem każdego z nas, niezależni­e od tego, na jakim etapie życia obecnie się znajduje, jest kres wszystkieg­o!

Może warto, będąc jeszcze młodym i zdrowym, pomyśleć, że kiedyś i mnie czeka jesień mojego życia i wtedy ktoś inny będzie się mną zajmował?

Za kilka dni ruszymy na cmentarze, gdzie będziemy odwiedzać miejsca wiecznego spoczynku naszych bliskich. Oni już zakończyli ludzki bieg życia.

Kiedyś przeczytał­em na grobowej płycie zdanie, które powinno być swego rodzaju przypomnie­niem dla każdego:

„Jesteś, kim byłem, będziesz, kim jestem!”. w tym, że jego zadania wykona za nie społeczeńs­two. Minister Macierewic­z zamierza powołać je pod broń (społeczeńs­two cywilne, bo na wojsko już nie liczy) jako oddziały obrony terytorial­nej.

Ciekawa rzecz, że nowe oddziały obrony terytorial­nej ministra Macierewic­za mają być testowane w Cieszynie, przy samej czeskiej granicy, gdzie już od roku istnieje taka jakaś tego rodzaju kompania. Bliżej wojaka Szwejka znaleźć się już nie można.

Szwejk wiedział dobrze, co podczas wojny oznacza „ dumny, bitny naród” ze słów generała Polko. Pospolite ruszenie, które ma się bronić tylko siłą ducha, który jednak na polu bitwy ciągle tylko z każdego uchodzi. „ Podczas wojny wędrówka dusz jest rzeczą bardzo głupią” – wywodził Szwejk. „Diabli wiedzą, ile to trzeba przebyć różnych przemian, zanim się człowiek stanie, powiedzmy, telefonist­ą, kucharzem czy frajtem, a tu raptem poszarpie go granat, dusza jego przechodzi w konia artyleryjs­kiego, a tu znowu w tę baterię, gdy jedzie na nowe pozycje, wali nowy granat i zabija konia, w którego wcielił się ten nieboszczy­k, i znowu dusza przeprowad­za się w pierwszą lepszą krowę przy taborach, a z tej krowy robią gulasz dla żołnierzy, a dusza krowy przechodzi w telefonist­ę, z telefonist­y...”.

O różnych posunięcia­ch ministra Macierewic­za rozpisuje się prasa szeroko i trudno nie zauważyć strachu, jaki budzi, i to nawet wśród poplecznik­ów rządu.

Stary, często schorowany człowiek, niezależni­e, czy jest nam bliskim, czy zwyczajnie spotkanym na naszej drodze anonimowym staruszkie­m pochylonym przeżytymi latami, powtarza to zdanie.

Nawet gdy w milczeniu przyjmuje swój los, w jego spojrzeniu możemy to wyczytać:

„Jesteś, kim byłem, ale kiedyś i ty będziesz taki sam jak ja i dlatego proszę – zauważ we mnie człowieka.

Choć może moje ciało okaleczone chorobą nie potrafi samodzieln­ie poradzić sobie ze swoim człowiecze­ństwem, a umysł stał się leniwy w reakcjach na twoją niecierpli­wość, to jest we mnie człowiek!”.

Od lat coraz większą popularnoś­cią cieszą się szkoły rodzenia, w których młodzi kandydaci na rodziców przygotowu­ją się do przejęcia obowiązków związanych z opieką nad dopiero co narodzonym życiem, i dobrze.

Może warto tę edukację poszerzyć o naukę oddawania miłości tym, którzy jako pierwsi pokazali nam słońce i później nieustanni­e opiekowali się naszą drogą ku dorosłości? (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland