Polska wyszła z wojska
OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO
„Na pytanie, czy Rosja zagraża bezpieczeństwu Polski, 44 proc. pytanych odpowiedziało pozytywnie” – donosi Rzeczpospolita. Co w tym ma być pozytywnego? Przecież chyba ani to, że zagraża, ani to, że Polacy tak uważają, ani to, że my w odwecie nie zagrażamy Rosji nawet w 1 procencie.
A jednak. W grożącej nam agresji pozytywy potrafi znaleźć gen. Roman Polko. Tygodnik Do Rzeczy przypomina mu w wywiadzie ocenę Putina, że Rosjanie dotrą do Warszawy w dwa dni, a nasz generał w zasadzie się z tym zgadza. Jednak go to nie zraża. „ Dotrzeć mogą, w 1920 roku też dotarli. Ale zapomnieli, że Polacy są bitnym, dumnym narodem i potrafią walczyć”. Przybycie Rosjan robi dobrze na dumę, która przyda się szczególnie, jak już tu będą. Osobiście bardziej byłbym dumny z tego, gdyby Rosjan tu nie wpuścić, ale na to nie ma szans.
„ Rzeczywiście” – przyznaje generał – „ obrony powietrznej nie mamy. Na razie jesteśmy bezbronni”. Ale nawet z tych jego słów bije pewien rodzaj nieoczywistej dumy. „ Bądźmy poważni” – mówi. „Nawet gdybyśmy w ciągu kilku miesięcy otrzymali te wszystkie caracale, które Polska miała kupić, łącznie z rakietami Patriot, to przy takiej przewadze militarnej, jaką dysponuje
Ostatnie doniesienia medialne o ośrodkach pomocy dla osób starszych poruszyły z pewnością wielu. Domy opieki w Zgierzu i Wolicy to w tej chwili najbardziej znane miejsca, gdzie w założeniu ludzie starsi, często chorzy i – jak sugerują reporterzy – samotni dożywają swoich dni.
Po śmierci kilkorga pensjonariuszy jednego z tych przybytków ruszyła machina kontroli. Przedstawiciele wielu służb (z prokuratorami włącznie) zapukali do drzwi podejrzanych ośrodków i nie trzeba było długo czekać, by zdecydowali o ich zamknięciu, a pensjonariuszy w trybie natychmiastowym przeniesiono do miejsc o bardziej znośnych warunkach.
Pokłosiem tego skandalu będą pewnie jeszcze dalsze kontrole podobnych miejsc, gdzie opiekę nad staruszkami roztaczają inne organizacje i ludzie, którzy swoją aktywność zawodową realizują w opiece geriatrycznej.
Jednym z istotnych uchybień pracy ośrodków w Zgierzu i Wolicy był Rosja, sami nie jesteśmy w stanie się obronić”.
W zasadzie w tej sytuacji zbroić się nie ma po co. Skoro wojsko ze sprzętem nie obroni nas tak samo, jak bez sprzętu, to po kiego grzyba właściwie on nam jest? Skoro i tak musi nas bronić obcy sprzęt, to po co ma on być nasz? Jaki jest sens go kupować, niech te wojska przywiozą go i bronią nas swoim, co za różnica, a nam z pewnością wyjdzie taniej.
Krzysztof Materna w Newsweeku nie może się nadziwić, że nowymi śmigłowcami „ nasza helikopterowa armia będzie teraz walczyła tylko w dzień. Wystarczy, że wejdzie do nich żołnierzy 11. Co stanie się z resztą? Może przyczają się gdzieś w nocy i czekać będą, aż małe helikoptery – jak będzie dzień – przylecą po nich po raz drugi?”. Jednak gen. Polko wyjaśnia: ilu by ich nie weszło i tak nas nie obronią. W tej sytuacji chyba lepiej, żeby ich było mniej.
Wojsko faktycznie musi być bezbronne, skoro minister Macierewicz został przez tygodnik Wprost sklasyfikowany dopiero na dziesiątym miejscu „ najbardziej wpływowych Polaków”. Na miejscu pierwszym jest naturalnie Jarosław Kaczyński, na czwartym wicepremier Morawiecki, na szóstym Beata Szydło, a Macierewicz znajduje się dopiero za właścicielem Polsatu Zygmuntem Solorzem i Krystyną Jandą. brak opiekunów posiadających odpowiednie przygotowanie do pracy ze staruszkami. Jeśli do tego dołożyć skandaliczne warunki sanitarne i żywieniowe, to w każdym musi się rodzić pytanie: gdzie jest granica ludzkiej podłości?
Organizatorzy takich „domów opieki” (a w skali całego kraju jest ich bardzo wiele), wykorzystując opieszałość urzędników odpowiedzialnych za nadzór nad takimi przybytkami, tworzą biznes, w którym stary, często schorowany człowiek jest tylko towarem, na którym można zarabiać, i to robią!
To smutne, ale to nie są jedyni zaradni, którzy w ten sposób zapewniają sobie dostatnie życie kosztem starych ludzi.
Takich „zaradnych” można by wymieniać bardzo długo i pewnie w tej „litanii” znaleźliby swoje miejsce najróżniejsi: przedstawiciele koncernów farmaceutycznych oferujący cudowne specyfiki zatrzymujące młodość, wszelkiej maści oszuści krojący staruszków metodą na wnuczka, obwoźni sprzedawcy organizujący „darmowe” Trudno o lepszy dowód, że wojska już nikt się nie boi, w każdym razie mniej od mediów.
A przecież Macierewiczowi całe wojsko oddano całkowicie i on je właściwie sprywatyzował. Nie było dotąd ministra, który miałby je tak na wyłączność.
Z racji tego, że prezydentem, formalnym zwierzchnikiem sił zbrojnych jest niby Duda, tylko czy on o tym w ogóle wie? Wydaje się, że specjalnie uważa, aby się Macierewiczowi nie narazić i nie wywołać nigdy przypadkiem wrażenia, że się wtrąca. Do żadnych koszar Dudy bez zgody Macierewicza by nawet nie wpuścili, a tu nawet on jest na miejscu piątym wpływowych Polaków, o pięć miejsc wyżej od Macierewicza. Taka armia to już przed złą opinią nikogo nie obroni.
Jest pewien sygnał, że minister Macierewicz zdaje sobie sprawę ze stanu swojej armii, albowiem przemianował Akademię Obrony Narodowej na Akademię Sztuki Wojennej. Wiadomo już, że nikt obrony się tam nie nauczy, tylko może ewentualnie jakichś sztuczek.
W zamian za posiadanie broniącego nas wojska generał Polko składa inną propozycję: „ uruchomienie zdolności obronnych całego społeczeństwa”. To społeczeństwo miałoby bronić wojska, które nie jest w stanie tego zrobić samo. Nadzieje wojsko pokłada wycieczki do świętych miejsc, gdzie po drodze (po darmowym posiłku) sprzedają supergary za grube tysiące, duchowni namawiający do ofiarności na zbożne cele i na koniec najbliżsi, którzy swoją gorliwość nad schorowaną matką mierzą wysokością comiesięcznej emerytury, która zasila rodzinny budżet.
Przeznaczeniem każdego z nas, niezależnie od tego, na jakim etapie życia obecnie się znajduje, jest kres wszystkiego!
Może warto, będąc jeszcze młodym i zdrowym, pomyśleć, że kiedyś i mnie czeka jesień mojego życia i wtedy ktoś inny będzie się mną zajmował?
Za kilka dni ruszymy na cmentarze, gdzie będziemy odwiedzać miejsca wiecznego spoczynku naszych bliskich. Oni już zakończyli ludzki bieg życia.
Kiedyś przeczytałem na grobowej płycie zdanie, które powinno być swego rodzaju przypomnieniem dla każdego:
„Jesteś, kim byłem, będziesz, kim jestem!”. w tym, że jego zadania wykona za nie społeczeństwo. Minister Macierewicz zamierza powołać je pod broń (społeczeństwo cywilne, bo na wojsko już nie liczy) jako oddziały obrony terytorialnej.
Ciekawa rzecz, że nowe oddziały obrony terytorialnej ministra Macierewicza mają być testowane w Cieszynie, przy samej czeskiej granicy, gdzie już od roku istnieje taka jakaś tego rodzaju kompania. Bliżej wojaka Szwejka znaleźć się już nie można.
Szwejk wiedział dobrze, co podczas wojny oznacza „ dumny, bitny naród” ze słów generała Polko. Pospolite ruszenie, które ma się bronić tylko siłą ducha, który jednak na polu bitwy ciągle tylko z każdego uchodzi. „ Podczas wojny wędrówka dusz jest rzeczą bardzo głupią” – wywodził Szwejk. „Diabli wiedzą, ile to trzeba przebyć różnych przemian, zanim się człowiek stanie, powiedzmy, telefonistą, kucharzem czy frajtem, a tu raptem poszarpie go granat, dusza jego przechodzi w konia artyleryjskiego, a tu znowu w tę baterię, gdy jedzie na nowe pozycje, wali nowy granat i zabija konia, w którego wcielił się ten nieboszczyk, i znowu dusza przeprowadza się w pierwszą lepszą krowę przy taborach, a z tej krowy robią gulasz dla żołnierzy, a dusza krowy przechodzi w telefonistę, z telefonisty...”.
O różnych posunięciach ministra Macierewicza rozpisuje się prasa szeroko i trudno nie zauważyć strachu, jaki budzi, i to nawet wśród popleczników rządu.
Stary, często schorowany człowiek, niezależnie, czy jest nam bliskim, czy zwyczajnie spotkanym na naszej drodze anonimowym staruszkiem pochylonym przeżytymi latami, powtarza to zdanie.
Nawet gdy w milczeniu przyjmuje swój los, w jego spojrzeniu możemy to wyczytać:
„Jesteś, kim byłem, ale kiedyś i ty będziesz taki sam jak ja i dlatego proszę – zauważ we mnie człowieka.
Choć może moje ciało okaleczone chorobą nie potrafi samodzielnie poradzić sobie ze swoim człowieczeństwem, a umysł stał się leniwy w reakcjach na twoją niecierpliwość, to jest we mnie człowiek!”.
Od lat coraz większą popularnością cieszą się szkoły rodzenia, w których młodzi kandydaci na rodziców przygotowują się do przejęcia obowiązków związanych z opieką nad dopiero co narodzonym życiem, i dobrze.
Może warto tę edukację poszerzyć o naukę oddawania miłości tym, którzy jako pierwsi pokazali nam słońce i później nieustannie opiekowali się naszą drogą ku dorosłości? (kryspinkrystek@onet.eu)