Nigdy więcej!
Protestujemy wraz z lokatorami budynku Skaryszewska 11. Po reprywatyzacji są już w rękach trzeciego właściciela. Nie dają rady z czynszem. Część jest na wylocie z mieszkań. Wszyscy mają rosnące długi. Podchodzi do mnie kobieta. Jest matką trójki dzieci, jest woźną w szkole. Miasto dało jej lokal socjalny na trzy lata. Kompletną ruinę. Zapewniano ją, że do budynku nie ma roszczeń, więc się zapożyczyła i doprowadziła mieszkanie do stanu, w którym dało się tam żyć. Wtedy okazało się, że budynek „odzyskał” Marek Mossakowski znany w stolicy „odzyskiwacz”. Co z tego, że ma już zarzuty prokuratorskie, skoro nadal gnębi ludzi?
Zwołujemy poszkodowanych przez reprywatyzację. Dwieście pięćdziesiąt osób spotyka się w Teatrze Kamienica. Uzgadniamy postulaty, idziemy pod Ratusz. Żądamy odszkodowań dla ofiar reprywatyzacji. Chcemy, by miasto utworzyło fundusz, z którego będzie wynagradzać tych, którzy dzisiaj toną w długach, bo oddano ich wraz z budynkami w prywatne ręce. I z punktu widzenia lokatora to wszystko jedno, czy chodzi o kogoś, kto odziedziczył roszczenia, czy je kupił. Podwyżki czynszu w obu przypadkach są równie dotkliwe.
Praga-Południe. Jest taka lista. Składa się z kilkunastu nazwisk osób, które dzielnica kieruje do „ośrodka” na Przeworską. To miejsce cieszące się zasłużenie złą sławą, to przedsionek bezdomności. Co ciekawe, to są ostatni, którzy mają tam trafić, bo Ratusz pod presją ruchu lokatorskiego postanowił zlikwidować te „hotele dla pcheł” i wskazywać jako pomieszczenia tymczasowe lokale mieszkalne w swoich zasobach. Te kilkanaście osób zdążyło już trafić do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Mamy nadzieję, że „problem Przeworskiej” rozwiążemy na drodze dialogu. Ale nie wykluczamy też radykalnych form protestu. Idzie zima i nie zamierzamy pozwolić, aby ci ludzie trafili na bruk.
Nigdy nie zapomnę tych osób, które – kiedy okres pobytu opłacony przez miasto im się kończył – były wywlekane przez ochroniarzy na mróz. Nigdy więcej!
Nasze postulaty są proste: nie eksmitować na bruk, naprawić krzywdy lokatorów po reprywatyzacji, zakazać oddawania budynków z lokatorami. A w kontekście tego ostatniego postulatu oczywiste żądanie: Hanna Gronkiewicz-Waltz musi odejść!
Dobra zmiana rzuca Owsiakowi kłody pod nogi, ale w głębi Polski niemal nikt tego nie popiera.
Po tym jak ogłoszono, że finał WOŚP będzie musiał „wyprowadzić się” z TVP do TVN, pomyślałem z obawą o tym, jakie problemy tym razem napotka Orkiestra w różnych ministerstwach, samorządach czy ośrodkach kultury. Sprawdziłem to. I jestem optymistą! Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to machina tak potężna i tak pozytywna, że żadna dobra zmiana jej niestraszna.
Orkiestra niemile widziana
– Czy w styczniu będzie można liczyć na państwa pomoc przy organizacji finału WOŚP? – z takim pytaniem zadzwoniłem do Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Sączu, przedstawiając się jako osoba z fundacji. – Muszę skonsultować to z panią dyrektor – usłyszałem w słuchawce. Konsultacje trwały chwilę, a odpowiedź była jednoznaczna. – Nie, nie będziemy w tym roku brać udziału. Dlaczego? I tak nie wyrabiamy kadrowo z obowiązkami, które mamy – wyjaśniła urzędniczka.
Nie padło nic o tym, że Orkiestra jest w Nowym Sączu niemile widziana, choć wydaje się to jasne. Prezydentem miasta jest Ryszard Nowak związany z PiS. Przed laty lokalni politycy Prawa i Sprawiedliwości brali udział w orkiestrowych imprezach. Rok temu to się skończyło. Podległy władzom miasta MOK, który przez lata organizował finały WOŚP, wycofał się w ostatniej chwili. Zanosiło się, że w Nowym Sączu w ogóle nie będzie 24. Finału, ale imprezę uratował właściciel jednego z klubów w mieście. Dlatego odmowa w nowosądeckim MOK-u nie zaskoczyła mnie.
Nie po drodze z ideologią Owsiaka
Dzwoniłem dalej. W żadnym z miast, nawet tych rządzonych przez prezydentów i burmistrzów wywodzących się z PiS, nie usłyszałem, że sytuacja się zmieniła i w tym roku lokalne władze Owsiakowi nie pomogą w niczym. Choć gdy dzwoniłem i mówiłem, że jestem przedstawicielem WOŚP, była konsternacja. Z sekretariatu prezydenta przełączano do dyrektora wydziału kultury, z wydziału kultury do wiceprezydenta, wiceprezydent do kolejnej osoby... Typowa urzędnicza spychologia, ale bez wrogości wobec Owsiaka i jego dzieła.
W Ostrołęce WOŚP ma problemy od lat. Lokalne media już dwa lata temu cytowały wypowiedzi prezydenta miasta Janusza Kotowskiego, że „nigdy mu nie było po drodze z ideologią lansowaną przez Owsiaka”. Rok temu Niezalezna.pl odtrąbiła sukces, że Orkiestra nie zagra w Ostrołęce i że to „szczególny cios dla Owsiaka”, bo to w tym mieście ma swoją siedzibę firma, która od lat produkuje skarbonki, z którymi wolontariusze WOŚP wychodzą na ulice w dniu finału.
Ale ja w ostrołęckim Urzędzie Miasta nie spotkałem się z brakiem przychylności. – Czy da się zorganizować koncert na terenie MOSiR-u? Czy Straż Miejska pomoże w zapewnieniu bezpieczeństwa wolontariuszom z puszkami? – zapytałem dyrektor jednego z wydziałów. – Bardzo chętnie porozmawiamy o konkretach. Pewnie jakichś wielkich pieniędzy urząd nie zechce wydawać, ale zobaczymy, co nam się z tej rozmowy urodzi – usłyszałem.
W sztabach już ruch
Optymizm zachowują też sztaby w poszczególnych miastach. Tam nic nie wskazuje na to, aby współpraca z samorządami przy finale WOŚP miała się popsuć.
– Nie mamy takich sygnałów, aby władze przestały wspierać WOŚP w naszym mieście. U nas nic się nie zmieniło. Jest to, jak myślę, tylko rozgrywka pomiędzy TVP a Orkiestrą. TVP pozbyło się patronatu nad największą akcją charytatywną w Polsce i marką, jaką tworzy WOŚP. Myślę że to strzał w kolano dla TVP.
W Zgierzu Orkiestra i do tej pory mogła liczyć choćby na przedstawicieli Kościoła. W Łomży też panują dobre nastroje przed finałem, choć tam na samorząd raczej sztab nie liczy, bo i przy ostatnich dwóch finałach wsparcia ze strony miasta nie było. „To nie partie polityczne, czy też nastawienie władz Kościoła katolickiego decydują o współpracy czy też o podejściu do finału, a ludzie. Dotychczas pomagali nam księża, nigdy nam nie odmówili. Dlatego wierzę, że władza nie ma i nie będzie miała wpływu na organizację 25. Finału” – tak odpisał mi przedstawiciel sztabu WOŚP w Łomży, gdzie od dwóch lat prezydentem jest polityk PiS Mariusz Chrzanowski.
Orkiestra ponad podziałami
Pełen optymizmu przed styczniowym finałem jest też Krzysztof Dobies, jeden z bliskich współpracowników Jurka Owsiaka. Tłumaczy, że to żaden problem, iż po raz pierwszy TVP nie będzie partnerem WOŚP przy finale. I nie obawia się, że odsunięcie Orkiestry z mediów narodowych to tylko początek problemów.
– Rok temu też niektórzy obawiali się, że skoro poseł Pięta zażądał, by mundurowi i urzędnicy nie uczestniczyli w finale, to nam to jakoś utrudni życie. Nic takiego się nie stało. Pan poseł wręcz pomógł nam w przeprowadzeniu zbiórki – przyznaje Krzysztof Dobies. – Do tej pory na imprezach WOŚP pojawiali się żołnierze, grały ich orkiestry dęte. Ale bez przesady – jeśli teraz nie będzie orkiestry z wojska, to będzie orkiestra z OSP i też damy radę. System WOŚP jest odporny na tego rodzaju zawirowania. To przede wszystkim oddolna praca ludzi gdzieś w Pułtusku, Radomiu czy Ostródzie, w sumie w 1600 miejscach w Polsce. To zaangażowanie 120 tys. wolontariuszy. Oni działają w swojej lokalnej społeczności i wiedzą, do kogo i z czym się zwrócić, aby w dniu finału wszystko zagrało. Orkiestra jest dla tych, którzy chcą z nią grać. To jest ruch społeczny ponad podziałami, który skupia ludzi o różnych poglądach, i to jest nasza siła.
Siłą Orkiestry są działania oddolne, ale oczywiście współpraca z władzami też by się przydała. Krzysztof Dobies przyznaje, że w tej chwili, za rządów ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, te relacje nie układają się właściwie w ogóle. Choć w fundacji nikt się tym nie zraża. – To nie jest pierwszy raz. Ministrowie zdrowia często zachowywali dziwny dystans wobec naszych działań. Byli lepsi i gorsi, ale zazwyczaj ta współpraca z Orkiestrą im nie wychodziła – wspomina rzecznik WOŚP.
Im więcej ataków, tym więcej pieniędzy
Orkiestra nauczyła się już pomagać bez współpracy z ministerstwem. – Działamy na zupełnie innym poziomie. Mamy bardzo dobry kontakt z dyrektorami szpitali, ordynatorami oddziałów, lekarzami, personelem medycznym. Za chwilę, w listopadzie, będziemy kupować sprzęt do ponad 200 oddziałów pediatrycznych w całej Polsce. To ma być 2,5 tys. najbardziej potrzebnych urządzeń, np. nowoczesne łóżeczka, bo te, które teraz są w szpitalach, często mają po 30 lat i się rozsypują, ale też aparaty EKG, USG czy kardiomonitory – wyjaśnia przedstawiciel fundacji.
Lekarze w całej Polsce wiedzą, jak ważną rolę odgrywa Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Im nie trzeba tego tłumaczyć. Doskonale wiedzą to rodzice małych pacjentów. A jeśli władza chce udawać, że nie dostrzega roli WOŚP? To chyba tylko ze stratą dla władzy. Już rok temu PiS się przekonał, że im bardziej uderza w Owsiaka, tym więcej pieniędzy wpływa na konto Orkiestry.