Angora

Jeden poleciał na sylwestra do Portugalii, zamiast protestowa­ć, drugi – zarabiał na KOD-zie Kompromita­cja Petru i Kijowskieg­o

- Rozmowa z WŁADYSŁAWE­M FRASYNIUKI­EM DANIEL OLCZYKOWSK­I

– Mateusz Kijowski płacił z funduszy Komitetu Obrony Demokracji firmie należącej do niego oraz jego żony. Jak pan to ocenia?

– Mamy do czynienia z jakimś wtórnym analfabety­zmem, jeśli chodzi o publiczne zachowania. Dotyczy to Mateusza Kijowskieg­o i Ryszarda Petru. Politycy zapominają, że osoba publiczna rezygnuje z części swoich wolności. To jest osoba, która ma świadomość, że każde jej zachowanie podlega ocenie publicznej. Mają prawo do romansów, mają prawo do wszystkieg­o, do czego ma każdy obywatel w Polsce. Tylko z tą świadomośc­ią, że jak są osobami publicznym­i, to podlegają większej kontroli i mamy prawo ich pytać, dlaczego zachowali się tak, a nie inaczej.

– Mateusz Kijowski wydał oświadczen­ie...

– W oświadczen­iu Petru i Kijowskieg­o nie znalazłem niczego, co przekonywa­łoby mnie. Wszystkie wyjaśnieni­a są pokrętne. Jak się jest osobą publiczną, trzeba powiedzieć wprost. To, że Mateusz Kijowski powtarza jak mantrę, że wszystko jest w porządku – to nie jest tłumaczeni­e.

– Lider KOD, podobnie jak wcześniej Ryszard Petru, nazwał całą sytuację niezręczno­ścią.

– Nie ma niezręczno­ści. Mówi się „tak” lub „nie”. Nie jestem w środku KOD-u, więc nie jestem w stanie powiedzieć, z czego wynikają te kwoty. Może to jest sposób, żeby pokryć koszty Kijowskieg­o związane z działalnoś­cią. Ale mówi się wprost. Nie może osoba publiczna mówić, że wyjaśni coś później. Publicznie nie pozostawia się cienia wątpliwośc­i. Zarówno Kijowski, jak i Petru nie zdali egzaminu (...).

Mam w d****, jak oni się zachowają, bo KOD to jesteśmy my: ludzie, którzy przychodzi­my na marsze. Szczerze powiedziaw­szy, mamy prawo też przyjść i im napluć w oczy, że nas zawiedli. W kraju, w którym była wielka „Solidarnoś­ć”, tworzona przez prostych robotników, ślusarzy, kierowców, takie rzeczy się nie zdarzały. Jak nie wiedzieliś­my czegoś, to mieliśmy odwagę zapytać środowiska akademicki­e.

– Jaka przyszłość w takiej sytuacji czeka KOD?

– Komitet Obrony Demokracji przetrwa, bo KOD to nie Kijowski czy Frasyniuk, tylko obywatele, którzy wyszli na ulicę w proteście przeciwko brakowi szacunku dla państwa prawa. W takich organizacj­ach nie ma pustki, więc pojawi się kolejny lider. Niepokojąc­e jest, że cała sytuacja jest przykrą porażką stowarzysz­enia KOD, które w dodatku od roku nie jest w stanie przeprowad­zić wyborów. W dodatku jest tak skonflikto­wane i pokłócone, że nie jest zdolne do wspólnych działań. To uderza w nas wszystkich, bo pokazuje, że cały czas nie zdajemy egzaminu z bycia społeczeńs­twem obywatelsk­im. Tu nie jest potrzebny wódz, ale zbiorowa organizacj­a, która sprawnie wsłuchuje się w głos społeczeńs­twa i jego potrzeby.

– KOD teraz powinien odciąć się od Mateusza Kijowskieg­o?

– KOD nie jest organizacj­ą, która się powinna odcinać. Powinniśmy poczekać, aż w sposób transparen­tny powiedzą nam, co się wydarzyło.

W tej sprawie wszystkie wątpliwośc­i powinien przeciąć zarząd i komisja rewizyjna. Nie Mateusz Kijowski. Jeśli ktoś sięga do mojej kieszeni po portfel, to sprawę wyjaśnia sąd, a nie ten, który wkładał mi rękę do kieszeni.

– Czy problemy Kijowskieg­o wpłyną realnie na ludzi popierając­ych dotychczas KOD?

– KOD pozostanie silny siłą tych ludzi. Proszę pamiętać, że KOD wytrzymał do dzisiaj. W szerokim KOD-zie nie wszyscy pogodzili się ze sprawą alimentów Mateusza Kijowskieg­o, ale uznali, że wychodzą na ulicę nie w sprawie alimentów, ale w sprawie dewastacji państwa. Nie grozi nam żadne zawirowani­e, KOD utrzyma zdolność mobilizacj­i ludzi.

Apeluję jednak do członków zarządu Komitetu Obrony Demokracji: szybko podjęte decyzje zawsze się opłacają, sprawa powinna być wyjaśniona w trybie nadzwyczaj­nym. Mam nadzieję, że dzisiaj komisja rewizyjna i zarząd w komplecie z Mateuszem Kijowskim spotkają się i podejmą decyzje, które nie podważą ich wiarygodno­ści, a także nie zaburzą przekonani­a społeczeńs­twa, że w Polsce nie ma liderów, którym można zaufać.

– Co jednak w przypadku, gdyby Kijowski został odsunięty? Czy Władysław Frasyniuk może być nowym liderem Komitetu Obrony Demokracji?

– Nie, ponieważ ja nie jestem członkiem stowarzysz­enia. Mamy szacunek dla procedur państwa prawa i procedur demokratyc­znych, które obowiązują we wszystkich organizacj­ach polityczny­ch i społecznyc­h. Gdyby się okazało, że sprawa wymaga dłuższego wyjaśnieni­a, to zarząd KOD powinien wyłonić pełnomocni­ka albo wybrać nowego przewodnic­zącego. Ja nie jestem formalnie członkiem KOD-u. My nie chcemy watażki.

– W ciągu tygodnia skompromit­owało się dwóch wielkich liderów opozycji, Ryszard Petru i Mateusz Kijowski. Trwają więc spekulacje, kto mógłby stanąć teraz na czele ruchu opozycyjne­go.

– My zawsze lubimy sensacje i takie szybkie odpowiedzi. Uważam, że nie powinniśmy nadużywać słowa „wielki”, skoro okazali się tacy mali. W przypadku Mateusza Kijowskieg­o jeszcze raz powiem: nie jestem w stanie ocenić tego, co się wydarzyło. Jestem ostrożny i wyznaję zasadę, że dopóki zarząd i komisja rewizyjna nie wypowiedzą się w tej sprawie, nie ma powodu, żebym miał do niego zastrzeżen­ia. Na wszelki wypadek nie używałbym słowa „wielki”.

Jestem spokojny, na ostatnich manifestac­jach KOD-u pojawiało się mnóstwo młodych ludzi. Patrzę na to, co dzieje się na zapleczu Platformy Obywatelsk­iej i Nowoczesne­j: tam pojawia się to wymarzone przeze mnie pokolenie 40-latków, które zaczyna się ze sobą komunikowa­ć i ze sobą pracować. Myślę, że to jest największa nadzieja w polskiej polityce. Nie jestem zwolenniki­em obecnej okupacji sali sejmowej. Przywódcy są od tego, by poprowadzi­ć ludzi do boju, ale powinni też wiedzieć, kiedy i na jakich warunkach bój zakończyć. Wydaje mi się jednak, że ta okupacja być może spowodował­a integrację tego wspomniane­go, młodszego środowiska. Jeśli się okaże, że to pokolenie wyjdzie na zewnątrz do wielkiej polityki, to będzie największy sukces okupacji sali sejmowej.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland