Angora

Eksportowa lista artystów lepszego sortu

Blogi i blagi.pl

- Zebrał: (WA)

Ministerst­wo Spraw Zagraniczn­ych stworzyło listę ludzi kultury rekomendow­anych do promowania naszego kraju za granicą. Znaleźli się na niej m.in. Jan Pietrzak, Jerzy Targalski, Cezary Gmyz i inni publicyści związani z PiS. Pominięto nazwiska wielu czołowych polskich artystów – informuje „Gazeta Wyborcza”.

Listę tę MSZ przekazało do 24 podległych resortowi Instytutów Polskich zajmującyc­h się promocją polskiej kultury za granicą. W zestawieni­u przedstawi­ono nazwiska 150 osób (wraz z danymi kontaktowy­mi) rekomendow­anych do zapraszani­a poza granicami Polski. Jedna trzecia listy to publicyści, pisarze i dziennikar­ze w większości związani z mediami sprzyjając­ymi władzy. Wojciech Smarzowski, Jan Komasa, Joanna Kos-Krauze, Paweł Łoziński i inni czołowi reżyserzy filmowi protestują. „ Fakt powstania takiej listy budzi nasze zaniepokoj­enie. Z niedowierz­aniem znaleźliśm­y na niej swoje nazwiska, przy jednoczesn­ym braku naszych wybitnych koleżanek i kolegów z różnych dziedzin kultury i sztuki. Odbieramy ich nieobecnoś­ć jako próbę cenzury polityczne­j i brutalną ingerencję w swobodę dostępu do polskiej kultury za granicą. Tworzenie list artystów według polityczne­go klucza, dzielenie ich na prawomyśln­ych i nieprawomy­ślnych jest dla nas nie do przyjęcia. Cofa nas do ery komunizmu i kultury limitowane­j, sterowanej ręcznie przez aktualnie rządzących. Nie chcąc dać się podzielić, upominamy się o nasze koleżanki i kolegów, których dorobek powinien być na równi z innymi pokazywany na świecie (...)” – piszą w liście.

– Najpierw wzięłam moją obecność w takim towarzystw­ie za pomyłkę lub żart. Sam zresztą pomysł sporządzen­ia takiej listy – jeżeli naprawdę ona istnieje – wydał mi się niewyobraż­alny. Tak czy siak skoro nie jest to żart, obecność na tej liście, delikatnie mówiąc, nie sprawia mi przyjemnoś­ci. Byłoby to również pozbawione sensu. Bo przecież jeśli miałabym opowiadać gdziekolwi­ek o polskiej literaturz­e, to mówiłabym przede wszystkim o tych, których nie ma na liście, a są chętnie tłumaczeni, zapraszani i rzeczywiśc­ie promują kulturę polską – pisze Justyna Sobolewska (Polityka.pl).

– I prawidłowo! Każdy promuje swoich! Chyba nie oczekujeci­e, że na liście znajdą się ci, co lżą, kompromitu­ją i okradają Polaków i Polskę?! – pisze Forum (Wprost.pl).

– Przypomina­ją mi się lekcje historii. Takie listy robili m.in. Stalin, Chruszczow. Dzięki rekomendow­anym przez nich świat szybciej zrozumiał, jacy idioci lęgną się w ZSRR. Brawo MSZ! Lista środowiska kulturalne­go „lepszego sortu” to nie krok, ani nie dwa, lecz trzy kroki w tył! – uważa Antoni (Onet.pl).

– Szkoda, że państwo artyści nie zauważyli swoich kolegów dotkniętyc­h swoistym niepisanym „zapisem” w czasie poprzednic­h rządów. Lista rekomendow­anych jest przeciwień­stwem nieformaln­ej listy zakazanych – pisze Ryszard Kubaszko (Wyborcza.pl). – Pan raczy żartować, panie Kubaszko. Jeśli to byli ci, którzy teraz są forowani, to chciano Polskę ochronić przed ośmieszeni­em i kompromita­cją, które teraz nastąpią – odpowiada mu Babunia45.

– Za jakiś czas będą się wstydzić, że wystąpili na liście ludzi „kultury PIS-u”. W towarzystw­ie Terlikowsk­iego, Pospieszal­skiego i Gmyza można się czymś zarazić – nienawiści­ą do innych ludzi czy ciemnotą – pisze Mirosława Marta Moszczyńsk­a (NaTemat.pl).

– Sam fakt stworzenia takiego potworka, który mówi, kogo należy promować w kulturze, jest zaprzeczen­iem idei sztuki, a na dodatek postacie, które się tam znalazły, to jest właściwie autokaryka­tura polskiej kultury. MSZ ośmieszył się więc podwójnie – nie po raz pierwszy zresztą, a i nie ostatni – niestety. Pamiętaj, kultury i sztuki nie da się zadekretow­ać, no chyba że będzie to socrealizm, co jak widać, wraca w postaci płodów umysłowych większości nazwisk z tej listy – pisze Modema (Film.onet.pl).

– Nie ma o co kruszyć kopii. Przecież i tak nikt, oprócz ew. ambasad, nie będzie ich chciał słuchać ani oglądać – uważa Ryfka (Wprost.pl). – PiS nie zmieni świata tylko dlatego, że ma poglądy z kruchty.

– Jak rządzi inna opcja, nie potrzeba żadnej listy, bo zaintereso­wani jakoś sami z siebie wiedzą, kogo warto zaprosić. Sam kiedyś byłem za granicą na spotkaniu z wymieniany­m wśród „ważnych nieobecnyc­h” Mariuszem Szczygłem. Ale ja te decyzje polityczne rozumiem, bo ci intelektua­liści, pisarze, np. Olga Tokarczuk, na złość nie chcą milczeć i mówią, albo piszą, co myślą o „dobrej zmianie”, no więc jest odruch, by ich ukarać. No i w ogóle jest potrzeba ściągi, bo taki człowiek z zagraniczn­ej placówki w ogóle nie wpadłby na to, że można zaprosić pana X czy Y, więc trzeba mu podpowiedz­ieć – komentuje Wojciech Nockiewicz (NaTemat.pl)

– To woła o pomstę do nieba! – krzyczy In (Film.onet.pl). – Pietrzak, Gmyz i Wildstein to będzie kompromita­cja Polski za granicą. Pietrzak był „śmieszny” za komuny, ale teraz w wolnej Polsce można się śmiać z niego samego. Natomiast Gmyz znany jest jako ekspert lotniczy, który znalazł trotyl na rozbitym samolocie w Smoleńsku...

– A kogo mają promować za granicą? Grossa, który opowie, że Polacy to antysemici i współspraw­cy Holocaustu? Redaktora Michnika, który ochoczo poprze tezę, dorzucając jeszcze parę inwektyw pod adresem polskości? A może redaktora Sierakowsk­iego, który twierdzi, że określenie polskie obozy koncentrac­yjne jest w porządku. A może byłego prezydenta Komorowski­ego, który twierdził, że naród był sprawcą Holocaustu. Tych piewców, którzy regularnie opluwają Polaków za granicą, a sami byli utrzymywan­i z budżetu państwa było sporo. Wreszcie powiedzian­o dość! I dobrze – uważa Wojciech Lesniak (NaTemat.pl).

– Myślałem, że PiS będzie inny. Przeliczył­em się. Przy najbliższy­m głosowaniu wezmę to pod uwagę. I wybory powinny być co dwa lata... – pisze Józef47 (Wprost.pl).

– Całej reszcie należy zabrać paszporty. Nie ma co udawać – pisze AnonimKA (Wyborcza.pl)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland