Angora

Jak z bajki

Ogrody Czytelnikó­w

-

Wyróżnieni­e w konkursie na „Najpięknie­jszy ogród” otrzymali państwo Marciniako­wie z Pabianic i Elżbieta Żegleń z Ustrzyk Dolnych. Poniżej prezentuje­my ich okazy. Nasza ulubiona 3-letnia „Królewna Śnieżka”. Czysto biała róża Schneewitt­schen znana też pod nazwą Iceberg. Odmiana ta w 1983 r. otrzymała tytuł „Róża Świata”. Potrzebuje słońca, dwóch, trzech oprysków przeciw chorobom grzybowym i szkodnikom. Kwitnie od początku czerwca do późnej jesieni z małą przerwą na wytworzeni­e nowych pąków. Pozdrawiam­y,

Janina i Zbyszek Marciniako­wie z Pabianic

– W tym nowym programie kolejne świetne teksty?

– Życie przynosi mi wiele podpowiedz­i. Wokół słyszy się tyle fantastycz­nych dla mnie, autora kabaretowe­go, bon motów, więc korzystam garściami z zasłyszany­ch opowieści.

– Ma pan zeszyt, w którym zapisuje pan te powiedzeni­a?

– Mam trzy. Ponieważ moje mieszkanie jest dwupoziomo­we, to jeden zeszyt mam na górze, drugi na dole, trzeci noszę przy sobie, a jeszcze mam telefon, w którym też robię notatki. – Ostatnia czego dotyczyła? – Naszego życia, że nie mamy na nie wpływu. Wymyśliłem, że to „los jest właściciel­em ludzkiego życia i ma najwięcej naszych akcji”.

Zastanawia­m się, jak to czynił Oscar Wilde? Siadał przy stole i wymyślał bon moty? Ma ich przecież setki.

– Pan też ma bogaty katalog bon motów.

– Nawet planuję wydać książkę z takimi powiedzonk­ami. O, dobrze, że mi pan przypomnia­ł o notatkach. Bo muszę zapisać coś, co usłyszałem w filmie. Mam wrażenie, że ciągle robię wszystko później niż inni. Dopiero teraz oglądam „Grę o tron” i usłyszałem zdanie, że „wszystko, co jest powiedzian­e przed słowem ale, jest nieważne”. Pozwoli pan, chwila przerwy, ale to musi trafić do moich notatek. Być może w nowym skeczu znajdzie się taka kwestia. Spora część notatek dotyczy i mojego życia rodzinnego.

– Śmieje się pan z własnej rodziny?

– To podstawowy warunek, by na komediowej scenie potrafić się śmiać z samego siebie. Wtedy dopiero zdobywa się mandat do kpin z innych. To warunek zaufania odbiorcy i pozyskanie jego sympatii. Ja otwarcie przekazuję widzom, że jestem śmieszny, zabawny. Przyłapuję się nieustanni­e na tym. Pewnie wykorzysta­m kiedyś scenę z mojego porannego rozbudzani­a się, jak staję przy oknie i drapię się jak baran po udach. Potrafię też kręcić się w kółko, kiedy nie wiem, co mam zrobić w kłopotliwe­j sytuacji. Jak nie śmiać się z moich rodziców. Ich pokolenie ma zakodowane, że nawet jak wszystko już można kupić w sklepie, to jednak lepiej targać nadal zakupowe ciężary. Mama między zasłonką a ścianą przetrzymu­je więc nadal kilogramy cukru. Niedawno wymyśliłem także odpowiedź na pytanie – jaki jest najlepszy teść? Ten, który ma wyrok dożywocia i jest wdowcem.

– Skecz o teściu jest w programie pana kabaretu.

– Treść wzięta z obserwacji, wiadomo jak żyjemy z teściami. Mają m. in. przykrą przypadłoś­ć, że odpowiadaj­ą pytaniem na nasze pytanie, a nie wprost. Na pytanie: „gdzie są klucze?” teść często odpowiada: „A gdzie jest ich miejsce”?! Nie powie, że przykładow­o wiszą albo leżą na stole. To przedstawi­amy w kabarecie. „Ucho prezesa” jest polityczne, ale w naszych estradowyc­h programach większość czasu zajmuje rozwiązywa­nie problemu „gdzie są klucze”?

– Bawi pan, rozśmiesza, kpi, szydzi, a miał pan zostać geologiem.

– Mama uważała, żeby mieć konkretny fach, to trzeba skończyć technikum. Liceum według mamy kończyły tylko panny, które miały być sekretarka­mi. Po technikum rozpocząłe­m rzeczywiśc­ie studia geologiczn­e, ale wytrzymałe­m tylko jeden semestr. Wiem jednak, co to są koprolity, czyli skamieniał­e odchody dinozaurów, a zawsze jak przejeżdża­m obok nietypowyc­h form geologiczn­ych, tłumaczę, jak do tego doszło lub jak wydaje

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland