Angora

Widok na Bejrut z góry Harisy

-

Minister turystyki ma tu dużo pracy. Jak przekonać turystów ze świata, że warto odwiedzić kraj, którego stolicę nazywano kiedyś „Paryżem Bliskiego Wschodu”? Od tego czasu minął już prawie wiek. Od zakończeni­a piętnastol­etniej koszmarnej wojny domowej też minęły już dwie dekady. Kiedy cztero- i pięciogwia­zdkowe hotele zaczęły wyrastać nad brzegiem Morza Śródziemne­go, a urzędnicy w ministerst­wie turystyki zacierali ręce z uciechy, w sąsiadując­ej z Libanem Syrii wybuchł konflikt.

Dzisiaj nikt nie potrafi przewidzie­ć, kiedy wojna się skończy, a Bliski Wschód traktowany jest jako miejsce

szczególni­e niebezpiec­zne.

Polskie Ministerst­wo Spraw Zagraniczn­ych ostrzega przed podróżowan­iem do Libanu. Nic dziwnego, że pojawiają się tu tylko odważni backpacker­si, nieliczni turyści i dziennikar­ze piszący o Bliskim Wschodzie. Polaków i Europejczy­ków jest naprawdę niewielu. Na szczęście dla ministra turystyki ostatnio znacząco wzrosła liczba przyjeżdża­jących tu Irakijczyk­ów, którzy wcześniej urlopy spędzali w Syrii. Resort zajmujący się promocją kraju powinien przede wszystkim być dumny z samych Libańczykó­w. Są bardzo przywiązan­i do swojego kraju i potrafią o nim opowiadać jak o najpięknie­jszym miejscu na świecie.

Tak mówi wracająca do domu mieszkanka Bejrutu. Ma 28 lat, skończyła studia i postanowił­a spróbować szczęścia, pracując w Dubaju. Po pół roku wraca, a o przygodzie w kraju najwyższyc­h budynków, najszybcie­j zbudowanyc­h autostrad i największy­ch hipermarke­tów chce zapomnieć jak najszybcie­j. – Mój Bejrut to przeciwień­stwo sztucznego kraju znad Zatoki Perskiej. Tu wszystko jest prawdziwe. I zieleń, i knajpy, i międzyludz­kie relacje. Kawa ma zapach kawy, a pomidory i ogórki smakują słońcem – opowiada zadowolona, że udało jej się opuścić Zjednoczon­e Emiraty Arabskie.

Kilka lat temu z zagranicy wrócił także Ahmed. Jest szczęśliwy, bo udało mu się znaleźć pracę w Ministerst­wie Ekonomii i Handlu. Państwowa posada wcale nie jest ceniona ze względu na dochód, jaki może przynieść. Ahmed miesięczni­e dostaje 900 dolarów, a to naprawdę niewiele jak na życie w Libanie. Praca urzędnika zapew- nia jednak ubezpiecze­nie zdrowotne dla rodziny. Ahmed ma piękną żonę, dwie córeczki i mówi, że to dopiero początek. Posada urzędnika pozwala mu też łączyć inne aktywności. – Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że płacą za mało. Ale też nie oczekują, że będę bezustanni­e siedział za biurkiem. Chcą, bym dobrze wykonał swoje zadanie i tyle. To taka gra, w którą gram i ja, i ministerst­wo – tłumaczy Ahmed, gdy dopytuję, czy musiał wziąć urlop, by obwieźć nas po Libanie.

Mamy pecha, bo trafiliśmy na zimowe deszcze. A Liban w folderach turystyczn­ych chwali się słoneczną pogodą przez 300 dni w roku. Zimą w górach pojeździć można na nartach, ale w Bejrucie śnieg nie pada nigdy. Stolica Libanu dumnie rozsiadła się między morzem a górami. Malownicze, wciśnięte w zbocza biało-beżowe domy, podobnie jak Ahmed, są dumne ze swojej historii. Położenie w strategicz­nym punkcie wschodnieg­o wybrzeża Morza Śródziemne­go sprawiło, że tutejszy port zaczął rozwijać się już 5 tysięcy lat temu. Zaczęło się od bogatej tradycji niezwykłyc­h Fenicjan, ludu określaneg­o mianem najlepszyc­h żeglarzy świata antycznego. To im przypisuje się wymyślenie pieniędzy i pisma, które rozpowszec­hniło się w basenie Morza Śródziemne­go. W III wieku naszej ery to tu rozwinęła się szkoła prawnicza, a dwóch nauczyciel­i z Bejrutu brało udział w powstawani­u Kodeksu cesarza Justyniana, do dzisiaj stanowiące­go podstawę wielu europejski­ch kodeksów prawnych.

Mój przewodnik wierzy, że tak długa i bogata historia wpłynęła na Libańczykó­w. Z dumą podkreśla, że ponad 90 procent mieszkańcó­w Bejrutu kończy studia. Ale to nie wszystko. – Nie znajdzieci­e tak tolerancyj­nych Arabów jak my. Potrafimy żyć tutaj razem. Chrześcija­nie, protestanc­i i muzułmanie. A wśród nich sunnici, szyici, alawici i druzowie. Zastanawia­m się, jak dużo jest w tych słowach tolerancji. Na ile współczesn­e światowe konflikty między poszczegól­nymi grupami religijnym­i będą te relacje zmieniały. Na razie z zachwytem słucham

modlitwy muezzina

na placu kościoła katolickie­go w centrum nowoczesne­go Bejrutu. Wychodząca z kościoła pani w eleganckim kostiumie zaprasza na koncert i tłumaczy, że właśnie rozpoczyna się festiwal pieśni religijnyc­h. Chóry prawosławn­e i katolickie przez miesiąc będą występować w bejruckich kościołach. Głos muezzina z położonego nieopodal reprezenta­cyjnego meczetu Mohammeda al Amina nieświadom­ie przyłącza się do śpiewający­ch.

To miasto zróżnicowa­ne jest także ekonomiczn­ie. Drogie restauracj­e, piękne budynki ze szkła i metalu, sklepy najdroższy­ch światowych marek. W jednym z położonych na nadmorskie­j promenadzi­e budynków można zaparkować samochód w mieszkaniu. Wystarczy tylko zapłacić osiem milionów dolarów, wjechać autem do spe- cjalnej windy i wysiąść na VIII piętrze. Na tej samej reprezenta­cyjnej ulicy, ciągnącej się wiele kilometrów, spotkać można żebraków. To głównie Syryjczycy uciekający przed konsekwenc­jami wojny. W 5-milionowym Libanie mieszka już prawie milion pięćset tysięcy uchodźców. Ahmed nie ukrywa swojej niechęci do nich. Związanej z osobistym doświadcze­niem. Syryjscy żołnierze, którzy po wojnie domowej mieli pilnować porządku w Libanie, pobili kiedyś jego dziadka. Jechał do pracy i za to, że nie chciał zapłacić okupu, złamali mu nos. Ale to nie jedyny powód niechęci do uchodźców. Jego zdaniem Syryjczycy zabierają pracę Libańczyko­m. Za mniejszą pensję wykonują te same obowiązki w restauracj­ach, sklepach czy zakładach usługowych. Uwagę o tym, że przed chwilą opowiadał o szczególne­j tolerancji mieszkańcó­w Bejrutu, zbywa odpowiedzi­ą, że każdy naród najlepiej czuje się na swojej ziemi.

Przy nadmorskie­j promenadzi­e zauważam jeszcze jedno miejsce, na które warto zwrócić uwagę. To świętujący 150-lecie istnienia Uniwersyte­t Amerykańsk­i w Bejrucie. Piękny kampus wypełniony jest placykami i alejkami, na których spotykają się studenci i profesorow­ie. Poszczegól­ne zajęcia odbywają się w budynkach wzniesiony­ch w różnych stylach architekto­nicznych. Najnowszy z nich został zbudowany z betonu, ma wykrzywion­e w jedną stronę trapezowat­e okna i zaprojekto­wany został przez ikonę światowej architektu­ry. Niedawno

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland