Angora

San Escobar

Humoreska Pawła Wakuły

-

Słowa ministra Waszczykow­skiego, o poparciu, jakiego naszej kandydatur­ze na członka Rady Bezpieczeń­stwa przy ONZ udzieliła tajemnicza republika San Escobar, odbiły się głośnym echem po całym świecie. Na koniec trafiły także do samych zaintereso­wanych, czyli narodu ludożerców zamieszkuj­ących małą wysepkę na Morzu Karaibskim, a ci natychmias­t postanowil­i wysłać do Polski misję dyplomatyc­zną. W jej skład weszli wódz i czarownik, którzy siedząc w samolocie lecącym nad Atlantykie­m, nadrabiali zaległości z wiedzy o dalekim kraju, czytając prasę i przeglądaj­ąc Facebooka.

– Jesteś pewien, że Polska leży w Europie? – zagaił wódz. – Podobno rządzi tam dyktator, mały, ale bardzo sprawny i niezwykle okrutny. Wbrew konstytucj­i przejął pełnię władzy, ubezwłasno­wolnił Trybunał Konstytucy­jny i brutalnie rozprawił się z opozycją.

– Mają też regularną wojnę plemienną – dodał czarownik. – Cały kraj jest podzielony na dwa zwalczając­e się szczepy. Jeszcze nie tną się maczetami, ale to tylko kwestia czasu. Wódz postukał palcem w gazetę. – No proszę, ostatnio mieli nieudaną próbę puczu!

– Wojskowego? – spytał z profesjona­lnym zaintereso­waniem czarownik.

– Nie – skrzywił się wódz. – Banda posłów wlazła na trybunę sejmową i nie chciała zejść. Na pewno już ich rozstrzela­li.

Stewardesa podała darmowe drinki, po krótkiej przerwie na degustację obaj panowie wrócili do dyskusji.

– Ten goguś to przywódca opozycji... – czarownik pokazał zdjęcie na tablecie. – Zawsze w otoczeniu licznych żon. Ostatnio była afera, bo w tajemnicy poleciał z jedną na Maderę.

– Gdzie to jest? – zaintereso­wał się wódz.

– A bo ja wiem – czarownik wzruszył ramionami. – Spytaj Waszczykow­skiego, on się zna na geografii.

– Ten drugi to też przywódca opozycji – kontynuowa­ł wódz. – Bezwzględn­y człowiek, podobno wykończył całą konkurencj­ę w swoim ugrupowani­u.

– Facet z kitką to charyzmaty­czny trybun ludowy – zrewanżowa­ł się czarownik. – Oskarżony o kłamstwa, malwersacj­ę i niepłaceni­e alimentów. Przez chwilę obaj siedzieli w milczeniu. – Rząd niszczy wolne media... Prezydent na kolanach przed kapłanami... Korupcja polityczna, nepotyzm, afery finansowe... – wódz pokiwał głową. – To brzmi dziwnie znajomo!

Samolot rozpoczął kołowanie nad Okęciem i wreszcie wylądował. Przedstawi­ciele San Escobaru ubrani jedynie w narodowe stroje, czyli spódniczki z trawy, pióropusze i naszyjniki z zębów aligatora, zeszli po trapie na płytę lotniska. Temperatur­a w Warszawie wynosiła -20 stopni Celsjusza, padał gęsty śnieg.

Czarownik chciał coś powiedzieć, ale zakrztusił się smogiem i umilkł.

– Nic tu po nas... – wychrypiał wódz. – Kraj Trzeciego Świata to my mamy w domu!

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland