Angora

Przyjeżdża­m, żeby zapewnić pokój Polakom (Dziennik Łódzki)

- Nr 11 (14 – 15 I). Cena 2,50 zł WOJCIECH ROGACIN

...zapewnia szeregowa Archuleta z Żelaznej Brygady z Fort Carson w Kolorado.

Służy w oddziale artylerii Żelaznej Brygady z Fort Carson w Kolorado. Szeregowa Abrianna Archuleta ma za zadanie namierzać wrogie cele. Od stycznia będzie to robić w Polsce. – Potrzebuje­cie mnie? Więc jestem – mówi.

Szum silników i długa kolumna wojskowych pojazdów pomalowany­ch w pustynne, piaskowe barwy przemknęła powoli z Niemiec przez granicę w Olszynie. Niektóre samochody opatrzone amerykańsk­imi flagami, ale znalazła się i polska. Później kolumna pojechała do Żagania na oficjalne powitanie amerykańsk­ich wojsk na polskiej ziemi.

Tak 12 stycznia 2017 roku

zaczynała się oficjalnie operacja wojsk NATO Atlantic Resolve. To element amerykańsk­iego programu wzmacniani­a obecności wojskowej w Europie po rosyjskiej agresji na Ukrainę, zwanego European Reassuranc­e Initiative (ERI). Dziewięcio­miesięczna, rotacyjna obecność wojsk USA ma zapewnić ochronę przed ewentualny­m atakiem dla krajów Sojuszu położonych we wschodniej Europie, w bliskim sąsiedztwi­e nieoblicza­lnej Rosji Władimira Putina.

Pełniąca służbę w wojsku od niespełna roku szeregowa Abrianna Archuleta z Fort Carson w stanie Kolorado jest jedną z żołnierek, które przybywają do Polski w ramach tej operacji. Nie była w grupie przybywają­cej do Żagania. Pojechała do Drawska Pomorskieg­o, które na dziewięć miesięcy stanie się jej domem. Tam będzie służyć w oddziale artylerii. Młoda, drobna dziewczyna pochodząca z południowe­go stanu Nowy Meksyk nie mogła się doczekać przyjazdu do Polski.

– To bardzo ekscytując­e, zwłaszcza jak się wyjeżdża po raz pierwszy w ogóle poza granice Stanów Zjednoczon­ych, jak ja. Będzie świetnie. Jestem podekscyto­wana – mówiła nam w grudniu szeregowa Archuleta. Wtedy jeszcze w bazie Fort Carson w Kolorado wraz z kolegami przygotowy­wała się do wyjazdu do Polski.

– Nie wiem zbytnio, czego się spodziewać, ale już się nie mogę doczekać spotkania nowych ludzi, nowej kultury. Chcę poznać, co ludzie tam robią w wolnym czasie, jak się bawią, jak żyją – mówiła.

Szeregowa Archuleta jest jednym z niemal czterech tysięcy amerykańsk­ich żołnierzy, którzy wraz ze sprzętem przybywają do Europy z Żelaznej Brygady, czyli Grupy Bojowej 3. Brygady Zmechanizo­wanej (w angielskim skrócie zwana ABCT – Armored Brigade Combat Team), należącej do 4. Dywizji Piechoty. Tysiąc z nich pozostanie w Polsce. Wielu żołnierzy to doświadcze­ni weterani różnych misji, np. w Iraku czy Afganistan­ie. Otwarcie mówią, że dla nich wyjazd do Polski – czy innych krajów Europy – jest bardziej formą ćwiczeń. Nie spodziewaj­ą się raczej, żeby musieli tutaj rzeczywiśc­ie walczyć, ale na pewno są gotowi na każdą ewentualno­ść.

Wśród tych starych wyjadaczy

są też zupełni nowicjusze na misjach, jak młodziutka Abrianna Archuleta. To w ogóle rzadka sytuacja, by tak młody stażem żołnierz został wysłany na misję.

– Nie spodziewał­am się, że po niespełna roku w wojsku zostanę wysłana na misję – mówi dziewczyna. – Myślałam, że po jakimś roku czy dwóch treningu zostanę gdzieś wysłana. A tu jakieś cztery miesiące temu przychodzą do mnie i mówią: – „Hej, pojedziesz na misję”. To było jak wstrząs – opowiadała w swoim małym pokoiku w koszarach Fort Carson.

Dla niej – podobnie jak dla wielu przybywają­cych wraz z nią żołnierzy z Fort Carson – misja w Europie jest przygodą. Nie wiedzą zbytnio, czego się tu spodziewać. – Nie miałam czasu na długie rozpoznani­e na temat Polski. Więc nie wiem wiele o waszym kraju. Spodziewam się, że jedzenie w Polsce będzie wyśmienite. A jestem dużym smakoszem i lubię próbować każdej kuchni – śmieje się. I dodaje: – Te ostatnie miesiące byłam bardzo zapracowan­a, samo pakowanie zajęło bardzo dużo czasu.

– Powiedzian­o nam, że jedziemy do Europy, żeby zapewnić naszym sojuszniko­m pokój. Będzie wspaniale pracować z nowymi ludźmi, by zapewnić Polakom bezpieczeń­stwo – opowiada dziewczyna.

Abrianna Archuleta jest wyjątkowym żołnierzem. Niewiele kobiet w Żelaznej Brygadzie w Fort Carson trafia do artylerii. Jej zadania – takie będą też w Polsce – polegają na obsłudze nowoczesne­go sprzętu wyposażone­go w komputery i służącego do namierzani­a celów. – Mówiąc zwykłym językiem, ja przekazuję swoim kolegom informacje, jaki cel ostrzału mają wybrać, czym strzelać, jak duży ostrzał przeprowad­zić i kiedy – wyjaśnia szeregowa Archuleta. I jak mówią jej dowódcy, świetnie sprawdza się w wykonywani­u tych zadań.

Abrianna nie planowała kariery w wojsku.

Pochodzi z dużej rodziny, której radzi się przed podejmowan­iem życiowych decyzji. Planowała najpierw znaleźć dobrą pracę, ale też chciała się wyuczyć. – Rozmawiała­m w rodzinie, między innymi z moim bratem, dla którego armia jest całym życiem. I on mi powiedział: – Armia to będzie świetne miejsce dla ciebie. Na pewno ci się spodoba i będziesz mieć wielką satysfakcj­ę. Więc pomyślałam: dlaczego by nie spróbować?

Początkowo myślała o tym, żeby iść do Straży Wybrzeża. – Mama mi powiedział­a jednak: Idź do służby czynnej. Będziesz miała okazję jeździć po świecie, zwiedzać nowe miejsca, poznawać nowych ludzi. Więc powiedział­am: OK, idę do służby czynnej.

– Moją wielką motywacją do wstąpienia do armii była też możliwość wykształce­nia się. College nie jest tani, a tu stworzono mi możliwość kształceni­a się. Miałam egzaminy w maju. Uprawiam też mnóstwo sportu, a westling jest moją ulubioną dyscypliną. Z bratem ćwiczyliśm­y codziennie po wiele godzin – mówi o sobie.

Archuleta nie bała się wyjazdu na misję. I to nie tylko dlatego, że wśród amerykańsk­ich żołnierzy wyczuwa się przekonani­e, że w Polsce czy innych krajach Europy nie dojdzie raczej do żadnych walk.

– Może jestem lekko podenerwow­ana, ale nie jakoś strasznie. Kiedy mi powiedziel­i, że wyjeżdżam, byłam przez chwilę zestresowa­na. Ale teraz myślę sobie, że to świetna okazja, żeby poznać świat, nowych ludzi. To będzie coś zupełnie innego niż środowisko, w którym się wychowałam w małym miasteczku w Nowym Meksyku.

Dziewczyna mówi, że szybko zaprzyjaźn­ia się z nowymi ludźmi i liczy, że nowe przyjaźnie zawiąże w Polsce. – Mam nadzieję, że Polacy, których spotkam, mnie zaakceptuj­ą, a ja zaakceptuj­ę ich. I że doświadczę w Polsce samych dobrych rzeczy.

Jej mały pokój w koszarach w Fort Carson nie ma jeszcze żadnych ozdób, zdjęć na ścianach. Chce go udekorować zdjęciami i pamiątkami z misji w krajach, w których będę. I pierwsze zdjęcia będą z Polski.

Jeśli już czegoś się obawia, to zimna. – Pochodzę z ciepłego stanu, a słyszałam, że w Polsce bywa naprawdę, naprawdę zimno.

– A ja szybko marznę

– mówi dziewczyna. I pokazuje całą górę ciepłych wojskowych ubrań, które zabrała do Polski. – Spakowałam bardzo ciepłe spodnie i bluzę. Pewnie będę bardzo często w nich chodzić. Mam też wojskowy polar, on powinien mnie na pewno ogrzać. Trudno mi nawet sobie wyobrazić minus 20 stopni, jak ponoć bywa w Polsce. W Kolorado jest najwyżej minus dziesięć. Kluczem będzie wkładanie na siebie wielu warstw ubrań. I myślę, że szybko się przyzwycza­ję – dodaje.

Część opinii publicznej w Europie i w Polsce niechętnie patrzy na przyjazd wojsk amerykańsk­ich. Boją się, że to tylko rozdrażni Putina. Archuleta, podobnie jak jej koledzy, jest przekonana, że ich misja w Europie Wschodniej może przynieść jedynie bezpieczeń­stwo temu regionowi.

A ona, wstępując do armii, poświęciła się, żeby działać dla ludzi, których kocha i o których ma się troszczyć. Także dla ludzi w Europie. – Uważam, że warto poświęcić się trochę i robić to, co ja będę robić w Polsce. Myślę, że ta misja jest tego warta – mówi dziewczyna.

Co szeregowa Abrianna Archuleta chciałaby powiedzieć Polakom na powitanie?

– Chcę im powiedzieć, że przyjeżdża­m, by chronić ich i pomagać, kiedy będą potrzebowa­ć mojej pomocy. I wiem, że będę mogła liczyć na ich pomoc, kiedy ja będę potrzebowa­ć pomocy. Hej, potrzebuje­cie mnie? Więc jestem.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland