Szukamy ciągu dalszego – Lubi śpiewać solo
Jerzy Słota z zespołu VOX od kilku lat pracuje także na własny rachunek
Jerzy Słota z zespołu VOX pracuje na własny rachunek.
Od zawsze chciał być muzykiem. Był nauczycielem, uczył wychowania muzycznego, ale już wtedy śpiewał i komponował. Od blisko 40 lat występuje z zespołem VOX, jest autorem wielu przebojów. Od 10 lat równolegle prowadzi działalność solową.
Jerzy Słota mówi, że zawsze stara się być człowiekiem zajętym. – Jak nie komponowanie, to śpiewanie, jak nie śpiewanie, to aranżowanie...
Jest też związany z ruchami amatorskimi, często bywa na różnych imprezach jako juror. – Pomagam wielu młodszym artystom w realizowaniu muzycznych pasji, projektów solowych. Wspieram twórczo, podpowiadam, ukierunkowuję. Zarówno w sprawach tekstu, muzyki, jak i aranżacji. Staram się ich zachęcić, ale i pomagać, kiedy nagrywają w studiu. Wykorzystuję swoje wykształcenie, ciągle we mnie jest nauczyciel i to sprawia mi wielką przyjemność.
Jego zdaniem popularne programy talent show w telewizji, promują młodych ludzi od razu, jako gwiazdy, a nie jako osoby, które dopiero rozpoczynają drogę. – To wielki błąd. I szkoda. Młodzi ludzie muszą bowiem przejść drogę do kariery po pewnych szczeblach, muszą się nauczyć pewnych rzeczy, które potem będą im potrzebne i niezbędne, aby unikać w przyszłości niepotrzebnych stresów.
Uważa, że zespół VOX taką drogę właśnie przeszedł i dlatego... – Wciąż śpiewamy w tym samym składzie, prezentujemy i stare, i nowe piosenki i mamy zamiar wydać kolejną płytę. Jesteśmy już uznaną marką.
Sporo podróżuje, korzysta, jak to określa, z zaproszeń organizatorów i ludzi związanych z show-biznesem. – Gram autorskie koncerty w całej Polsce. Jestem twórcą wielu piosenek, które napisałem dla zespołu VOX, korzystam z tego przywileju, łącząc program artystyczny z odpowiednimi coverami i to się składa na mój solowy koncert artystyczny.
Śpiewa piosenki zarówno z repertuaru VOX-u, jak i własne, które przygotowuje specjalnie na te okazje. – W miarę możliwości wolne chwile, wiele godzin, spędzam w studiu. Ostatnio nagrywam nową płytę. Niczym ten materiał nie będzie się różnił od piosenek VOX, lubię bowiem klimaty popowe i one będą oscylować w tym właśnie stylu muzyki typowo tanecznej, przebojowej.
Jak mówi, do wiosny powinien mieć przyszykowany materiał. – Nagrany, zgrany, zmiksowany. Gotowy do wydania. Będzie zawierał dwanaście piosenek. Poszukuję właśnie wydawcy w pełni profesjonalnego. Chciałbym, aby ktoś wydał to na najwyższym poziomie.
Mam świadomość, że znalezienie takiego producenta u nas w Polsce nie jest łatwe. Mam już jednak swój pomysł i wierzę, że się uda. Jestem zawodowcem i wierzę w to, co robię.
Gdyby wszystko się udało, nowa płyta trafiłaby do słuchaczy późną wiosną 2017 r. albo wczesnym latem. – Nie mam jeszcze tytułu, muszę to uzgodnić z autorem tekstów. W większości ich twórcą jest Wiesław Popiołek. To mój przyjaciel, znamy się od 30 lat. Napisał już dla mnie wiele utworów. Stale współpracujemy. Co ciekawe, Wiesław z zawodu jest architektem, a pisanie tekstów to jego hobby.
Dodaje, że wśród swoich nowych utworów ma także i takie, które być może zaproponuje grupie VOX. – Zawsze mam takie piosenki, które są bliskie mojemu zespołowi.
Działalność indywidualną prowadzi już od wielu lat, czy zatem nagranie pierwszej solowej płyty dopiero teraz nie jest trochę spóźnione? – Nigdy o tym nie myślałem. Zawsze pierwszeństwo miał zespół VOX. Ale w związku z tym, że uzbierało mi się sporo własnych piosenek, mam na myśli kompozycje, dlatego postanowiłem te utwory nagrać.
Śmieje się, że to jakby na starość nowy etap w jego życiu. – Ale piszę nie tylko dla siebie, komponuję również dla innych wykonawców. Np. dla Grzegorza Poloczka, Krzysztofa Respondka, Mariusza Kalagi itd.
Współpracuje, jak to określa, ze wspaniałą grupą osób w studiu w Legnicy, m.in. z realizatorem Leszkiem Pańczukiem, oraz z jednym z najlepszych, jego zdaniem, gitarzystów w Polsce Jankiem Michalskim. – Bardzo sobie chwalę tę współpracę. Dzięki tym ludziom, a także dzięki żonie Joli, która zawsze namawiała mnie, abym się realizował, dostałem pozytywnego kopa i zacząłem intensywnie pracować.
W Legnicy mieszka od czterech lat. Przeniósł się tam za miłością. W tym roku obchodzi 10 lat małżeństwa. Wcześniej większość życia spędził w Lublinie. Od chwili, kiedy zaczął zawodowo występować. Jego rodzinne miasto to Zamość, podobnie zresztą jak wszystkich obecnych członków zespołu VOX. W Zamościu zdał maturę, skończył szkołę muzyczną, w klasie skrzypiec. Potem wyjechał przez Tarnów do Lublina i do VOX-u. – W Tarnowie studiowałem w Wyższej Szkole Nauczycielskiej, jestem dyplomowanym belfrem.
Zaraz po studiach wrócił jednak do Zamościa i przez pół roku pracował w szkole podstawowej, prowadził zajęcia z wychowania muzycznego. – Uczyłem m.in. Darka Tokarzewskiego, obecnego członka VOX. Brałem udział w różnych przeglądach i festiwalach. Zdobyłem m.in. Brązowy Samowar na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Wtedy główną nagrodę wygrała Małgorzata Ostrowska, późniejsza solistka zespołu Lombard. Dało mi to spore doświadczenie, a także przekonanie o własnej wartości. Uwierzyłem, że mogę zarówno pisać własne kompozycje, jak i występować na estradzie.
W szkole nie pracował jednak zbyt długo, gdyż musiał odsłużyć wojsko. Potem wrócił do Tarnowa, gdyż tam zaoferowano mu stanowisko dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Gromniku pod Tarnowem. – Pracowałem tam półtora roku. I tam dotarła do mnie propozycja Marka Szkolarskiego, pierwszego menedżera VOX-u, abym przyłączył się do grupy. Protegowali mnie Andrzej Kozioł i Witek Paszt, obaj też z Zamościa. Witek jest moim kuzynem. Oni już byli w zespole, ale grupa miała liczyć w sumie czterech wokalistów.
Zgodził się bez wahania. Z grupą VOX zaczął występować w 1979 r. Jest autorem czternastu piosenek. – Wszystkie się podobały, niektóre były wielkimi przebojami, np. „Zabłądziłaś”, „Jest OK”, „Nie wyważa się otwartych drzwi”, z pięknym tekstem Marii Czubaszek. Jedna z moich piosenek wygrała nawet Międzynarodowy Festiwal w Rostoku.
Przez wiele lat zespół był na muzycznym topie. Ale z czasem pojawiła się konkurencja. – Na rynek wchodzą uzdolnieni młodzi ludzie i trzeba im oddać nieco pola. Od 10 lat mniej koncertujemy z grupą VOX, co nie znaczy, że nas wciąż chętnie nie zapraszają. Ciągle mamy sporą rzeszę fanów.
Ta nowa rynkowa sytuacja sprawiła, że zaczął iść też własną drogą. – Miałem swoje pomysły, chciałem się nimi podzielić. Stąd decyzja, że będę pisał i dla siebie, i dla innych. Chciałem mieć większe pole działania. Każdy w zespole VOX ma przyzwolenie na taką działalność.
Byłem na to przygotowany, zawsze wiedziałem, że może być moment, kiedy będę musiał występować solo.
Dziś, jak zauważa, lubi śpiewać indywidualnie. – To dla mnie ważne, że biorę odpowiedzialność za to, co robię, za własne występy. W grupie jest zawsze pięknie, koncerty dają ogromną radość, zespół jakby ci pomaga, a praca solowa to już indywidualne wyzwanie i wszystko bierzesz na siebie.
Dodaje, że życie zawsze przynosi wiele różnych wyzwań, ale czuje się człowiekiem usatysfakcjonowanym. – Zarówno w działalności solowej, jak i z zespołem. Choć wiele jeszcze przede mną, to mogę powiedzieć, iż spełniłem swoje marzenia, plany życiowe, artystyczne. Jestem człowiekiem szczęśliwym.
Drodzy Czytelnicy, zapraszamy Was do redagowania „Ciągu dalszego”. Prosimy o nadsyłanie na adres redakcji propozycji dotyczących tego, o czym chcielibyście przeczytać.