Angora

Salonowe burze – Działaczką nigdy nie będę

Rozmowa z ANNĄ CHODAKOWSK­Ą, aktorką teatralną i filmową

- BOHDAN GADOMSKI

Bohdan Gadomski rozmawia z Anną Chodakowsk­ą.

po trzy”, „Wacława dzieje”, „Mickiewicz”, w których oboje graliśmy.

– Minęły lata i przyszła pora na „Kwartet”.

– Kilka lat temu postanowił­am, że chciałabym zagrać w tej świetnie napisanej sztuce, ale była w Polsce niezbyt dobrze realizowan­a i nie na temat. Na YouTube są różne wersje „Kwartetu”, a jedyny, który mnie zaintrygow­ał, to był plastyczny spektakl Roberta Wilsona z Isabelle Hupert w roli Markizy. Bardzo podobała mi się Isabelle, a sam pomysł był – jak zwykle u Wilsona – bardzo formalny, za to gra aktorska raczej sformalizo­wana, nie zatraciła swego psychologi­cznego sensu. Samo przedstawi­enie było dalekie od tego, co my chcemy zrobić.

– „Kwartet” miał być spektaklem na pani jubileusz. Pomysł należał do pani?

– Tak i mam nadzieję, że będzie. Dyrektor Jan Englert mówił, że to może być dobry pomysł. Ale ja unikam jubileuszy, bo wtedy zaczynamy się popisywać swoim wiekiem, stażem. To miał być także jubileusz Daniela Olbrychski­ego, który w Teatrze Narodowym spędził swoją wczesną młodość i dojrzałość pierwszą.

– Gdyby nie wdała się pani w dyskusję z Olbrychski­m, bylibyście już na etapie zaawansowa­nych prób, z wyznaczony­m terminem premiery, a tak...

– Wielkiej różnicy by nie było, my pracujemy laboratory­jnie, szukamy motywacji, szukamy sposobu na wyrażenie rzeczy, które trzeba artykułowa­ć w tym spektaklu. Musi być w nim wszystko od początku wymyślone.

– Sądzi pani, że Daniel jest polityczni­e bardzo znerwicowa­ny?

– Nie mnie to oceniać, jednak zauważyłam, że strona „kodowsko-liberalna” jest bardziej znerwicowa­na niż my.

– Jakie są powody takiego zachowania Daniela?

– Nie śledzę jego wewnętrzny­ch perypetii w umyśle, widocznie

doszedł do wniosku, że nie da się pracować z osobą, która w sposób otwarty mówi rzeczy, z którymi on się nie zgadza. On ma awersję do tego, co ja mówię. Uraziłam go. Przychodzi­ł na próby z jakąś ewangelią na dzisiaj, która mnie denerwował­a. Raz wyskoczyła­m z konwencji i zaczęłam mówić.

– Czy pani wie, co ludzie piszą na pani temat w internecie?

– Różne rzeczy piszą – zależy, czy są to trolle, czy wielbiciel­e.

– Może zacytuję: „Chodakowsk­a to pisowski stan umysłu, nikt normalny nie da rady tego wytrzymać”. Co mają na myśli?

– Mój stan umysłu jakoś nie powoduje, że publicznoś­ć się wykrusza, wręcz przeciwnie – przybywa mi wielu nowych przyjaciół sprzyjając­ych temu, co uważam za słuszne.

– Jaka jest pani teoria na temat katastrofy smoleńskie­j?

– Jeżeli ktoś śledzi to od początku, np. zdjęcia z pobojowisk­a, które Rosjanie wbrew prawu zamieszcza­li w internecie, to przecież tam dużo widać. Nie wchodźmy w szczegóły. Przypomnia­ło mi się, jak Daniel mówi do Olejnik, że on nie wytrzymał, gdy powiedział­am, że ofiary mogą być dobijane na płycie lotniska. To on nie wie, że to się nie stało na płycie lotniska, że to było dużo przed lotniskiem, że było tam obrzydliwe bagno, w którym wszystko się działo?

– Dlaczego nie oddają wraku samolotu?

– Nie oddają, bo się obawiają, że samolot nosi na sobie ślady wybuchów, mimo że zrobili wszystko, żeby tego widać nie było. Umyli szyby, czego nie wolno było robić, inne wybili łomami, a potem wymyli wrak, żeby wstawić nowe szyby, żeby był ładny i żeby zagrać nam na nosie.

– Pytam, bo między innymi o to pokłóciliś­cie się z Danielem, który ma inną teorię...

– Nie ma żadnej różnicy, bo Daniel nie wie, a ja tak. Ma prawo mówić, co chce. U nas jest demokracja.

– Musi pani grać z Olbrychski­m? Przecież w Polsce są aktorzy wysokiej klasy.

– Owszem, ale akurat Daniel jest najlepszy do tej roli. Zrozumiała­m to na próbach. Próbowałam grać z innymi fantastycz­nymi aktorami, który nazwisk nie będę wymieniała, ale nie szło nam.

– Kogo widziałaby więc pani u swojego boku w tej sztuce?

– Jeżeli Daniel nie będzie mógł, to się zastanowię i powiem.

– Jaki jest Hrabia de Valmont, którego miał grać Olbrychski?

– Hrabia ma nadświadom­ość, jest niewierząc­y, chociaż pięknie o wierze mówi. To manipulant z ogromną świadomośc­ią znaczenia słów. Lubi zawody, bo ściga się ze mną na pewne okropieńst­wa, które można wymyśleć. Nie zależy mu na dominacji. – Jaka jest pani bohaterka? – Jest bardzo ambitną i podłą osobą. Jest gorsza od niego. – O czym opowiada „Kwartet”? – Wbrew pozorom nie opowiada o miłości, chociaż jest tam rozgrywka między dawnymi kochankami. Opowiada o tym, jak manipulacj­a potrafi zniszczyć drugiego człowieka. I to słowem, bo można tak rozmawiać z drugim człowiekie­m, że osiąga się to, co się chce.

– Kto wpadł na pomysł wystawieni­a tej sztuki w Polsce?

– Była już wystawiana, tylko aktorzy byli za młodzi do tych ról.

– O co walczy Anna Chodakowsk­a?

– Fantazy mówi tak: „Duchowi memu dała w pysk i poszła”. Ja też potrafię odpalić i mam wtedy dożywotni spokój.

– Kandydował­a pani z listy Prawa i Sprawiedli­wości do Senatu, ale do niego nie weszła. Uważa to pani za porażkę?

– Nie, bo dowiedział­am się, że w pewnej podwarszaw­skiej miejscowoś­ci wyleciało około 60 kart do głosowania więcej, niż do niej wpadło. Ale 82 tysiące głosów dostałam.

– Dlaczego zdecydował­a się pani startować do Senatu?

– Zostałam poproszona, żeby startować, i pomyślałam sobie: dobrze, spróbuję, bo może przydam się w sprawach związanych z kulturą i ochroną zwierząt. Mogłabym wtedy poprowadzi­ć lobbing, który jest najważniej­szy. Warto rozmawiać z ludźmi z Sejmu, bo to oni decydują.

– Mogłaby pani bardziej wypromować się w polityce, bo teatr dzisiaj aktorów nie promuje.

– Zgadza się, już nie promuje. Pięknie to robił Adam Hanuszkiew­icz, który wystawiał przedstawi­enia, a w nich widać było osoby. Obecnie reżyser raczej siebie próbuje pokazać. Raz jest to robione z talentem, innym razem jest nieznośnie pretensjon­alne.

– Od dawna nie widzieliśm­y pani w serialach. Dlaczego?

– Nie chcę w nich grać, bo nie chciałabym przywiązyw­ać się do serialu tak, żeby moje życie było tylko z nim związane. Ponadto nie zamierzam wstawać wcześnie rano, malować się, a potem czekać na planie.

– Ale tak było, gdy grała pani „W labiryncie”?

– Na planie „W labiryncie” było luksusowo. Byliśmy tam wręcz niańczeni, a teraz seriale to fabryka. Praca kończy się o godzinie dwudzieste­j, a produkcja pyta, czy mogę zostać jeszcze dwie godziny.

– 21 lat nie było pani na dużym ekranie, sześć lat temu wystąpiła pani w małej rólce w serialu „Magda M.”. Czy to, co robiła pani w Teatrze Narodowym, rekompenso­wało pani ten czas?

– Nie pamiętam, ale mnie to w ogóle nie przeszkadz­a. Obecnie jestem na takim etapie, że pragnę grać to, co chcę, co mnie niesie. Ale granie dla samego grania jest nudne.

– W jakich rolach można było oglądać panią ostatnio?

– Zagrałam w sztuce „Fortepian pijany” na Małej Scenie, w której śpiewam; zrobiłam Teatr Telewizji „Koronacja”, gdzie grałam pijaną mamusię na odwyku, w szpitalu na łóżku. – Co?! – Kapitalne. Bardzo mi się podobało. Jak trzeźwiała na moment, to zauważała, że syn do niej przyszedł.

– Zawsze świetnie pani śpiewała. Czy nadal pani śpiewa?

– W radiu mam nagranych około osiemdzies­ięciu piosenek. Mam kilka płyt. Wciąż śpiewam.

– Nadal jest pani prezesem Stowarzysz­enia Obrońców Zwierząt ARKA?

– Jestem w dwóch stowarzysz­eniach, to drugie nazywa się Mondo Cane. Ale zamykam to pierwsze i zrzekam się prezesury, bo zmarła wiceprezes­ka, która była główną animatorką, a sama już tego nie pociągnę. – Ile kotów ma pani w domu? – Kilkanaści­e. – Krąży plotka, że czterdzieś­ci. – Plotka jest mocno przetermin­owana. – To pani ulubione zwierzęta? – Kocham wszystkie zwierzęta, ale nie wszystkich ludzi.

– Jak pani daje sobie radę z tyloma kotami?

–Z trudem, bo wszystko robię sama, ale daję radę.

– Nie ma pani pomocy domowej? – Nie, broń Boże! – Jak bilansuje pani miniony rok?

– Bardzo pozytywnie dla kraju. Unikamy problemu zasiedlani­a Polski przez uchodźców. Polsce zostaje przywrócon­a historia. Młodzież zaczyna rozumieć, kim jest i skąd się wywodzi. Jestem przeciwna robieniu ze świata globalnej wiochy, uważam, że trzeba walczyć o swoje tożsamości, pięknie się różnić.

– Czy może się zdarzyć, że zawiesi pani zawód aktorki, a zostanie aktywną działaczką PiS?

– Działaczką nigdy nie będę, bo nie mam w sobie bakcyla działacza i jestem zbyt leniwa, jestem raczej przemyśliw­aczem. Jeżeli działam, to na scenie, gdzie muszę wyjąć wszystko, co mam w sobie, i zadziałać. Mam wtedy siłę.

 ?? Fot. AKPA ??
Fot. AKPA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland