Angora

Prezes przemówił, sprawa zakończona (Angora)

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Po okupacji sali sejmowej.

Platforma Obywatelsk­a przez miesiąc okupowała salę sejmową, domagając się ponownego głosowania nad ustawą budżetową. PiS zrobił, co chciał, a większość Polaków już nie pamięta, czego protest dotyczył.

Gdy 16 grudnia poseł Platformy Obywatelsk­iej Michał Szczerba zgłosił poprawkę do ustawy budżetowej dotyczącą zwiększeni­a środków na inwestycje związane z orkiestrą Sinfonia Varsovia, swoje krótkie wystąpieni­e rozpoczął słowami: „Panie marszałku, kochany. Muzyka łagodzi obyczaje”.

Marszałek Marek Kuchciński zapewne tego dnia nie słuchał muzyki, nie był łagodnie usposobion­y i od razu wykluczył posła z obrad.

Wśród opozycji zawrzało. Doszło do okupacji mównicy. Marszałek zarządził przerwę i przeniósł obrady do Sali Kolumnowej, gdzie głosami partii rządzącej i kilku posłów Kukiz’15 uchwalono ustawę budżetową.

W nocy Komitet Obrony Demokracji zablokował drogi prowadzące do Sejmu i posłowie PiS-u wychodzili z budynku pod eskortą policji. Nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia na prezesie Jarosławie Kaczyńskim, który – wyjeżdżają­c z parlamentu służbową limuzyną – słał w stronę manifestan­tów promienny uśmiech, co pokazano w kilkudzies­ięciu stacjach telewizyjn­ych na całym świecie.

Przez kolejne dni spierano się, czy w Sali Kolumnowej było kworum. Opozycja twierdziła, że nie mogła składać wniosków formalnych, że nie wszyscy posłowie zostali wpuszczeni na salę, że nie było miejsc imiennych dla posłów, a całą ustawę wraz z poprawkami głosowano en bloc i na dodatek nie wypuszczon­o do środka dziennikar­zy.

Gdy posłowie PiS i Kukiz’15 przystraja­li choinki i przygotowy­wali wigilię, parlamenta­rzyści z PO i Nowoczesne­j, w dzień iw nocy pełnili wartę w ciemnej sali sejmowej, gdzie – zapewne z oszczędnoś­ci – wyłączono im światło.

Bojowy duch nie opuszczał jednak protestują­cych. Posłanka Mucha śpiewała z mównicy ku pokrzepien­iu serc.

Sławomir Nitras, chcąc wyręczyć media, które marszałek Kuchciński wyrzucił z budynku, filmował ławy poselskie PiS i wrzucał filmiki na portale społecznoś­ciowe.

Posłowie rządzącej opcji uznali to za bezczelne przeszukiw­anie i naruszenie nietykalno­ści fotela prezesa Jarosława Kaczyńskie­go.

24 grudnia protestują­cy dzielili się opłatkiem, a wspólne kolędowani­e i przyniesio­ne w siatkach domowe jedzenie umiliło święta.

Ale nie wszystkim starczyło sił do zaostrzają­cej się walki. Gdy nadszedł sylwester, Ryszard Petru, lider Nowoczesne­j, razem z wiceprzewo­dniczącą Joanną Szmidt, polecieli do Portugalii ładować akumulator­y. Wywołało to złośliwe i nieuzasadn­ione uwagi posłów PiS, szczególni­e Marka Suskiego, wnikliwego członka sejmowej komisji śledczej, który nie tak dawno próbował wyjaśnić powiązania carycy Katarzyny Wielkiej z aferą Amber Gold.

Mijały dni i tygodnie. Opozycja domagała się kontynuowa­nia 33. posiedzeni­a Sejmu i powtórzeni­a głosowania nad budżetem. Tymczasem Marek Kuchciński wyznaczył na 11 stycznia termin rozpoczęci­a kolejnego – 34. posiedzeni­a.

Po trwających wiele dni pertraktac­jach z przedstawi­cielami kilkunastu redakcji, które nie wiadomo dlaczego prowadził marszałek senatu Stanisław Karczewski, marszałek sejmu zgodził się wpuścić do Sejmu przedstawi­cieli mediów na dotychczas obowiązują­cych zasadach.

Tymczasem z okupowania sali sejmowej niespodzie­wanie wycofali się posłowie Nowoczesne­j, której lider prowadził tajemnicze negocjacje z Prawem i Sprawiedli­wością.

Przygotowa­ni na każdą ewentualno­ść

11 stycznia, mimo że posiedzeni­e miało rozpocząć się dopiero w południe, od rana przed biurem przepustek kłębi się tłum.

Takiej liczby dziennikar­zy, fotoreport­erów i operatorów nie widziano tu nawet w czasie exposé premier Beaty Szydło. Wszyscy zastanawia­ją się, co zrobi Platforma.

Ale cokolwiek by zrobiła, władza, jak zapewniali Stanisław Karczewski i poseł Maciej Wąsik, zastępca koordynato­ra służb specjalnyc­h, była przygotowa­na na każdą ewentualno­ść. Sprowadzon­o maszynki do liczenia głosów, które w razie potrzeby miały być umieszczon­e w Sali Kolumnowej, a prowadzące do niej boczne wejście, zapewne dla bezpieczeń­stwa, zabito płytami OSB.

Przed gmachem Sejmu ustawiono metalowe przenośne barierki, zgromadzon­o oddziały policji. Marek Kuchciński upoważnił komendanta straży marszałkow­skiej do występowan­ia do instytucji państwowyc­h z żądaniem udzielenia niezbędnej pomocy w zakresie realizacji przez straż zadań z zakresu ochrony Sejmu i Senatu.

– Sami nie wyjdziemy, niech nas wyniosą – odgrażają się posłowie PO.

– Jak nie będzie innego wyjścia, to trzeba będzie zastanowić się nad wszelkimi metodami zaprowadze­nia na sali porządku i umożliwien­ia marszałkow­i prowadzeni­a obrad – ostrzega poseł PiS Jarosław Krajewski.

Prócz straży marszałkow­skiej Kuchciński ma też w ręku inny oręż: analizę prawną sporządzon­ą przez prof. Grzegorza Górskiego, prawnika z Toruńskiej Szkoły Wyższej. Co prawda pan profesor swego czasu zasiadał we władzach Porozumien­ia Centrum, a teraz jest członkiem PiS, ale czy z tego powodu można wątpić w jego obiektywiz­m?

(...) Możliwe są tu trzy rozwiązani­a – czytamy w analizie profesora.

1. Przeprowad­zenie najbliższe­go posiedzeni­a Sejmu w Sali Kolumnowej przy ograniczon­ym dostępie mediów (...).

W wypadku procedowan­ia w sali posiedzeń ogłoszenie tajności obrad (...).

Wprowadzen­ie na salę obrad Sejmu grupy funkcjonar­iuszy BOR, przydzielo­nych do ochrony ministrów oraz marszałków sejmu – będą oni dysponowal­i wszelkimi atrybutami, aby zapewnić ochronę zarówno mównicy, jak i fotela marszałka sejmu, co wykluczy możliwość przeprowad­zenia blokady w stylu znanym z ostatniego posiedzeni­a.

Szkoda, że panowie Kiszczak i Jaruzelski (minister Antoni Macierewic­z zabronił nazywać ich generałami) tego nie doczekali.

Ale wiceminist­er spraw wewnętrzny­ch Jarosław Zieliński zapewnia,

że do żadnego siłowego rozwiązani­a nie dojdzie.

BOR-owcy skrupulatn­ie sprawdzają wchodzącyc­h do gmachu. Każdy plecak, każda torba są dokładnie prześwietl­ane.

Trwają obrady Konwentu Seniorów. Widać, że nie osiągnięto porozumien­ia, gdyż marszałek zarządził kolejną przerwę.

– PiS nie ma woli porozumien­ia. Jest tylko próba, jak wykpić i oszukać opozycję. Niech nie zastanawia­ją się nad sztuczkami, tylko zaproponuj­ą honorowe procedowan­ie nad budżetem – mówi z gniewem była premier Ewa Kopacz.

Dla uspokojeni­a atmosfery i wypracowan­ia kompromisu Grzegorz Schetyna proponuje przerwę w obradach do 18 stycznia.

Do zgromadzon­ych dziennikar­zy podchodzą Ryszard Terlecki i Joachim Brudziński.

– Propozycja Platformy byłaby do zaakceptow­ania, ale najpierw niech przerwą okupację sali plenarnej – oświadczaj­ą wicemarsza­łkowie.

Pat trwa.

„Żelazny pęcherz”

W Sejmie pojawia się Gabriel Janowski, były senator, poseł trzech kadencji, minister rolnictwa w gabinecie Jana Olszewskie­go i Hanny Suchockiej, a dziś nauczyciel akademicki.

Mimo niewielkie­j postury były polityk wzbudza powszechny szacunek zarówno wśród posłów PiS, jak i opozycji. Z osobą Janowskieg­o związane jest jedno z najsłynnie­jszych wydarzeń, jakie widział Sejm III RP.

16 październi­ka 2002 r. protestują­c przeciwko skandalicz­nej sprzedaży STOEN-u, firmy, która miała monopol na dostawę energii elektryczn­ej w Warszawie, przez 20 godzin Gabriel Janowski samotnie okupował sejmową mównicę.

Do dziś starsi posłowie z zadziwieni­em wspominają, że przez ten czas ani razu nie wyszedł do toalety (na to liczył marszałek Borowski), przez co zyskał przydomek „żelazny pęcherz”. Gdy wyproszono z Sejmu dziennikar­zy, tuż po północy Marek Borowski, który dziś tak często mówi o demokracji, wolności i prawie, zdecydował o usunięciu posła siłą.

– Do sali sejmowej wpadło 60 silnych chłopów ze straży marszałkow­skiej i mimo że koledzy posłowie bronili mnie własnymi ciałami, wywleczono mnie z mównicy i wyniesiono – wspomina z uśmiechem Janowski. – Ale nawet wówczas w Sejmie nie było takich podziałów jak dziś. Siadaliśmy w restauracj­i z posłami lewicy przy jednym stoliku, dyskutowal­iśmy, spieraliśm­y się, a czasem nawet napiliśmy. Teraz odnoszę wrażenie, że między PiS a opozycją niechęć przeradza się w nienawiść. A ponieważ przykład idzie z góry, te podziały przenoszą się do zwykłych polskich rodzin. Mam nadzieję, że Kaczyński z Kuchciński­m nie zdecydują się na użycie siły, bo przecież w sali jest wiele kobiet.

Do rozmowy włącza się dziennikar­ka, która studiowała razem z braćmi Kaczyńskim­i:

– Jarek na pewno nie zdecyduje się na użycie siły, jest na to za mądry. Takie rozwiązani­e wzmocniłob­y opozycję, gdy tymczasem przedłużaj­ący się protest tylko ją osłabia.

Przed gabinetem Ryszarda Terleckieg­o, przewodnic­zącego Klubu Parlamenta­rnego PiS, trzyma wartę trzech strażników marszałkow­skich i dwóch funkcjonar­iuszy BOR.

– Pewno w środku jest Kaczyński i stąd ta ochrona – twierdzi jeden z dziennikar­zy.

– Nie, Kaczyński jest w saloniku u Kuchciński­ego – zapewnia oparty o statyw fotoreport­er.

Niestety, korytarz, przy którym znajdują się gabinety marszałka i jego zastępców, już od dawna jest zamknięty dla mediów.

Obraduje Senat. Senatorowi­e mają głosować nad ustawą budżetową.

Mimo że Bogdan Borusewicz i Bogdan Klich twierdzą, iż przy uchwalaniu budżetu przez Sejm złamano konstytucj­ę i regulamin, na senatorach z PiS-u nie robi to wrażenia.

Minęły czasy, gdy w parlamenci­e prócz restauracj­i i kawiarni było kilka barów serwującyc­h tanie i dobre dania.

Dziś na terenie Senatu pracuje bar Melon, w którym co najwyżej można zjeść gotową sałatkę, twarożek lub schab w galarecie. Kolejka przy kasie jest coraz dłuższa, gdyż prócz senatorów i dziennikar­zy na szybki posiłek wpadło wielu posłów. Przy jednym ze stołów siedzi kilku wysokiej rangi policjantó­w.

– Są tu już kilka godzin – mówi jeden z radiowców. – Albo zostali zaproszeni na jakąś senacką komisję, albo to grzejący się w cieple dowódcy oddziałów pilnującyc­h porządku wokół parlamentu.

Przed gabinetem Beaty Szydło czeka w gotowości kilkunastu dziennikar­zy, kilku fotoreport­erów, dziewięć ekip telewizyjn­ych. Ale na razie nic się nie dzieje. Mimo to dostępu do pani premier broni dwóch strażników i trzech BOR-owców. Jeden z nich trzyma w ręku długi czarny parasol. – Pada? – pyta go młody dziennikar­z. Funkcjonar­iusz ponuro milczy, widać nie ma poczucia humoru.

– To na wypadek, gdybyś chciał rzucić w panią premier jajkiem – wyjaśnia mu kolega.

Za to BOR-owcy pełniący służbę z daleka od gabinetów ważnych polityków są wyraźnie odprężeni. Jeden z nich z powodzenie­m próbuje rozbawić dwie młode radiowe dziennikar­ki.

Senat bez poprawek przyjął ustawę budżetową. W głosowaniu wziął udział tylko jeden senator PO, reszta wyszła z sali. Teraz budżet może już podpisać prezydent.

– Jeżeli tak ostentacyj­nie można łamać prawo, to znaczy, że można już robić wszystko – mówi z goryczą senator Jerzy Fedorowicz.

Podobno niedługo kolejny raz ma się zebrać Konwent Seniorów, a o 18.30 rozpocznie się posiedzeni­e Sejmu. W korytarzu, w którym znajdują się pokoje Prawa i Sprawiedli­wości, toczą się ożywione dyskusje.

– Żadnych ustępstw – mówi jeden z posłów.

– Ze zdrajcami i targowicza­nami nie powinno się negocjować – dodaje drugi.

Przestępst­wo przeciwko państwu

Tuż przed godz. 18 w otoczeniu współpraco­wników do dziennikar­zy wychodzi Jarosław Kaczyński.

– Żadna demokracja nie może opierać się na zasadzie, że jakaś grupa mniejszośc­iowa przy pomocy działań nielegalny­ch może blokować funkcjonow­anie Sejmu, parlamentu. A nikt nie jest w stanie udowodnić, że to, co było tutaj robione, było robione w sposób legalny (...). Cała ta walka, która się toczy, to jest walka przeciwko demokracji, przeciwko temu, żeby większość parlamenta­rna mogła decydować w interesie zwykłych ludzi (...). Jesteśmy gotowi na rozmowy (...), żeby polskie życie publiczne wróciło do choćby jako takiej normy (...). Blokowanie stołu prezydialn­ego, uniemożliw­ienie marszałkow­i Sejmu (...) przemocą sprawowani­a funkcji to bardzo poważne przestępst­wo przeciwko państwu. Mam nadzieję, że ci, co to robią, zrozumieją, w jakiej się znajdują sytuacji (...).

– Prezes przemówił, sprawa zakończona – komentuje słowa Kaczyńskie­go starszy mężczyzna w ciemnym garniturze. – To znaczy, że władza nie pójdzie na żadne ustępstwa.

W gabinetach opozycji rozpoczęły się gorączkowe narady.

Wreszcie jest decyzja: o 19 rozpoczną się obrady Sejmu.

Otworzono galerię dla dziennikar­zy. Ścisk jest niebywały. Trzeba uważać, żeby nie dostać w głowę statywem, kamerą albo aparatem. Powoli zapełnia się sala plenarna.

W ławach rządowych jest już kilku ministrów. Jednak krzesła posłów Platformy są puste, gdyż cały klub szczelnie wypełnił miejsce wokół mównicy. Tuż przed godz. 19 strażnik wnosi witaną brawami laskę marszałkow­ską. Chwilę potem swoje miejsce zajmuje Jarosław Kaczyński.

Jest też Marek Kuchciński, który o 19.02 otwiera 34. posiedzeni­e Sejmu. Marszałek wyczytuje nazwiska zmarłych niedawno parlamenta­rzystów i prosi o uczczenie ich pamięci minutą ciszy, po czym niespodzie­wanie zarządza przerwę w obradach do 10 rano.

Mimo mrozu przed Sejmem manifestuj­e KOD. Gra muzyka, humory dopisują.

W czwartek 12 stycznia nikt już nie okupuje sali sejmowej.

– Na Konwencie Seniorów i Prezydium otrzymałem informację, że posłowie przestają blokować mównicę i Sejm RP – informuje zebranych Marek Kuchciński. – Potrzebna jest głębsza analiza sytuacji i wydarzeń w ostatnich kilku tygodniach. W związku z tym uznałem, że trzeba zarządzić dłuższą przerwę.

Marszałek zarządza przerwę do 25 stycznia. Posłowie PiS nie kryją radości z powodu zwycięstwa. Ale i w Platformie Obywatelsk­iej humory dopisują. W jednym z pokojów należących do PO leży spora czerwona torba.

– To śpiwór, który przyniósł poseł Kierwiński – informuje jeden z pracownikó­w. – Niech sobie tu leży, na pewno jeszcze się przyda.

 ??  ??
 ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z ??
Rys. Mirosław Stankiewic­z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland