Prezes przemówił, sprawa zakończona (Angora)
Po okupacji sali sejmowej.
Platforma Obywatelska przez miesiąc okupowała salę sejmową, domagając się ponownego głosowania nad ustawą budżetową. PiS zrobił, co chciał, a większość Polaków już nie pamięta, czego protest dotyczył.
Gdy 16 grudnia poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba zgłosił poprawkę do ustawy budżetowej dotyczącą zwiększenia środków na inwestycje związane z orkiestrą Sinfonia Varsovia, swoje krótkie wystąpienie rozpoczął słowami: „Panie marszałku, kochany. Muzyka łagodzi obyczaje”.
Marszałek Marek Kuchciński zapewne tego dnia nie słuchał muzyki, nie był łagodnie usposobiony i od razu wykluczył posła z obrad.
Wśród opozycji zawrzało. Doszło do okupacji mównicy. Marszałek zarządził przerwę i przeniósł obrady do Sali Kolumnowej, gdzie głosami partii rządzącej i kilku posłów Kukiz’15 uchwalono ustawę budżetową.
W nocy Komitet Obrony Demokracji zablokował drogi prowadzące do Sejmu i posłowie PiS-u wychodzili z budynku pod eskortą policji. Nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia na prezesie Jarosławie Kaczyńskim, który – wyjeżdżając z parlamentu służbową limuzyną – słał w stronę manifestantów promienny uśmiech, co pokazano w kilkudziesięciu stacjach telewizyjnych na całym świecie.
Przez kolejne dni spierano się, czy w Sali Kolumnowej było kworum. Opozycja twierdziła, że nie mogła składać wniosków formalnych, że nie wszyscy posłowie zostali wpuszczeni na salę, że nie było miejsc imiennych dla posłów, a całą ustawę wraz z poprawkami głosowano en bloc i na dodatek nie wypuszczono do środka dziennikarzy.
Gdy posłowie PiS i Kukiz’15 przystrajali choinki i przygotowywali wigilię, parlamentarzyści z PO i Nowoczesnej, w dzień iw nocy pełnili wartę w ciemnej sali sejmowej, gdzie – zapewne z oszczędności – wyłączono im światło.
Bojowy duch nie opuszczał jednak protestujących. Posłanka Mucha śpiewała z mównicy ku pokrzepieniu serc.
Sławomir Nitras, chcąc wyręczyć media, które marszałek Kuchciński wyrzucił z budynku, filmował ławy poselskie PiS i wrzucał filmiki na portale społecznościowe.
Posłowie rządzącej opcji uznali to za bezczelne przeszukiwanie i naruszenie nietykalności fotela prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
24 grudnia protestujący dzielili się opłatkiem, a wspólne kolędowanie i przyniesione w siatkach domowe jedzenie umiliło święta.
Ale nie wszystkim starczyło sił do zaostrzającej się walki. Gdy nadszedł sylwester, Ryszard Petru, lider Nowoczesnej, razem z wiceprzewodniczącą Joanną Szmidt, polecieli do Portugalii ładować akumulatory. Wywołało to złośliwe i nieuzasadnione uwagi posłów PiS, szczególnie Marka Suskiego, wnikliwego członka sejmowej komisji śledczej, który nie tak dawno próbował wyjaśnić powiązania carycy Katarzyny Wielkiej z aferą Amber Gold.
Mijały dni i tygodnie. Opozycja domagała się kontynuowania 33. posiedzenia Sejmu i powtórzenia głosowania nad budżetem. Tymczasem Marek Kuchciński wyznaczył na 11 stycznia termin rozpoczęcia kolejnego – 34. posiedzenia.
Po trwających wiele dni pertraktacjach z przedstawicielami kilkunastu redakcji, które nie wiadomo dlaczego prowadził marszałek senatu Stanisław Karczewski, marszałek sejmu zgodził się wpuścić do Sejmu przedstawicieli mediów na dotychczas obowiązujących zasadach.
Tymczasem z okupowania sali sejmowej niespodziewanie wycofali się posłowie Nowoczesnej, której lider prowadził tajemnicze negocjacje z Prawem i Sprawiedliwością.
Przygotowani na każdą ewentualność
11 stycznia, mimo że posiedzenie miało rozpocząć się dopiero w południe, od rana przed biurem przepustek kłębi się tłum.
Takiej liczby dziennikarzy, fotoreporterów i operatorów nie widziano tu nawet w czasie exposé premier Beaty Szydło. Wszyscy zastanawiają się, co zrobi Platforma.
Ale cokolwiek by zrobiła, władza, jak zapewniali Stanisław Karczewski i poseł Maciej Wąsik, zastępca koordynatora służb specjalnych, była przygotowana na każdą ewentualność. Sprowadzono maszynki do liczenia głosów, które w razie potrzeby miały być umieszczone w Sali Kolumnowej, a prowadzące do niej boczne wejście, zapewne dla bezpieczeństwa, zabito płytami OSB.
Przed gmachem Sejmu ustawiono metalowe przenośne barierki, zgromadzono oddziały policji. Marek Kuchciński upoważnił komendanta straży marszałkowskiej do występowania do instytucji państwowych z żądaniem udzielenia niezbędnej pomocy w zakresie realizacji przez straż zadań z zakresu ochrony Sejmu i Senatu.
– Sami nie wyjdziemy, niech nas wyniosą – odgrażają się posłowie PO.
– Jak nie będzie innego wyjścia, to trzeba będzie zastanowić się nad wszelkimi metodami zaprowadzenia na sali porządku i umożliwienia marszałkowi prowadzenia obrad – ostrzega poseł PiS Jarosław Krajewski.
Prócz straży marszałkowskiej Kuchciński ma też w ręku inny oręż: analizę prawną sporządzoną przez prof. Grzegorza Górskiego, prawnika z Toruńskiej Szkoły Wyższej. Co prawda pan profesor swego czasu zasiadał we władzach Porozumienia Centrum, a teraz jest członkiem PiS, ale czy z tego powodu można wątpić w jego obiektywizm?
(...) Możliwe są tu trzy rozwiązania – czytamy w analizie profesora.
1. Przeprowadzenie najbliższego posiedzenia Sejmu w Sali Kolumnowej przy ograniczonym dostępie mediów (...).
W wypadku procedowania w sali posiedzeń ogłoszenie tajności obrad (...).
Wprowadzenie na salę obrad Sejmu grupy funkcjonariuszy BOR, przydzielonych do ochrony ministrów oraz marszałków sejmu – będą oni dysponowali wszelkimi atrybutami, aby zapewnić ochronę zarówno mównicy, jak i fotela marszałka sejmu, co wykluczy możliwość przeprowadzenia blokady w stylu znanym z ostatniego posiedzenia.
Szkoda, że panowie Kiszczak i Jaruzelski (minister Antoni Macierewicz zabronił nazywać ich generałami) tego nie doczekali.
Ale wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński zapewnia,
że do żadnego siłowego rozwiązania nie dojdzie.
BOR-owcy skrupulatnie sprawdzają wchodzących do gmachu. Każdy plecak, każda torba są dokładnie prześwietlane.
Trwają obrady Konwentu Seniorów. Widać, że nie osiągnięto porozumienia, gdyż marszałek zarządził kolejną przerwę.
– PiS nie ma woli porozumienia. Jest tylko próba, jak wykpić i oszukać opozycję. Niech nie zastanawiają się nad sztuczkami, tylko zaproponują honorowe procedowanie nad budżetem – mówi z gniewem była premier Ewa Kopacz.
Dla uspokojenia atmosfery i wypracowania kompromisu Grzegorz Schetyna proponuje przerwę w obradach do 18 stycznia.
Do zgromadzonych dziennikarzy podchodzą Ryszard Terlecki i Joachim Brudziński.
– Propozycja Platformy byłaby do zaakceptowania, ale najpierw niech przerwą okupację sali plenarnej – oświadczają wicemarszałkowie.
Pat trwa.
„Żelazny pęcherz”
W Sejmie pojawia się Gabriel Janowski, były senator, poseł trzech kadencji, minister rolnictwa w gabinecie Jana Olszewskiego i Hanny Suchockiej, a dziś nauczyciel akademicki.
Mimo niewielkiej postury były polityk wzbudza powszechny szacunek zarówno wśród posłów PiS, jak i opozycji. Z osobą Janowskiego związane jest jedno z najsłynniejszych wydarzeń, jakie widział Sejm III RP.
16 października 2002 r. protestując przeciwko skandalicznej sprzedaży STOEN-u, firmy, która miała monopol na dostawę energii elektrycznej w Warszawie, przez 20 godzin Gabriel Janowski samotnie okupował sejmową mównicę.
Do dziś starsi posłowie z zadziwieniem wspominają, że przez ten czas ani razu nie wyszedł do toalety (na to liczył marszałek Borowski), przez co zyskał przydomek „żelazny pęcherz”. Gdy wyproszono z Sejmu dziennikarzy, tuż po północy Marek Borowski, który dziś tak często mówi o demokracji, wolności i prawie, zdecydował o usunięciu posła siłą.
– Do sali sejmowej wpadło 60 silnych chłopów ze straży marszałkowskiej i mimo że koledzy posłowie bronili mnie własnymi ciałami, wywleczono mnie z mównicy i wyniesiono – wspomina z uśmiechem Janowski. – Ale nawet wówczas w Sejmie nie było takich podziałów jak dziś. Siadaliśmy w restauracji z posłami lewicy przy jednym stoliku, dyskutowaliśmy, spieraliśmy się, a czasem nawet napiliśmy. Teraz odnoszę wrażenie, że między PiS a opozycją niechęć przeradza się w nienawiść. A ponieważ przykład idzie z góry, te podziały przenoszą się do zwykłych polskich rodzin. Mam nadzieję, że Kaczyński z Kuchcińskim nie zdecydują się na użycie siły, bo przecież w sali jest wiele kobiet.
Do rozmowy włącza się dziennikarka, która studiowała razem z braćmi Kaczyńskimi:
– Jarek na pewno nie zdecyduje się na użycie siły, jest na to za mądry. Takie rozwiązanie wzmocniłoby opozycję, gdy tymczasem przedłużający się protest tylko ją osłabia.
Przed gabinetem Ryszarda Terleckiego, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS, trzyma wartę trzech strażników marszałkowskich i dwóch funkcjonariuszy BOR.
– Pewno w środku jest Kaczyński i stąd ta ochrona – twierdzi jeden z dziennikarzy.
– Nie, Kaczyński jest w saloniku u Kuchcińskiego – zapewnia oparty o statyw fotoreporter.
Niestety, korytarz, przy którym znajdują się gabinety marszałka i jego zastępców, już od dawna jest zamknięty dla mediów.
Obraduje Senat. Senatorowie mają głosować nad ustawą budżetową.
Mimo że Bogdan Borusewicz i Bogdan Klich twierdzą, iż przy uchwalaniu budżetu przez Sejm złamano konstytucję i regulamin, na senatorach z PiS-u nie robi to wrażenia.
Minęły czasy, gdy w parlamencie prócz restauracji i kawiarni było kilka barów serwujących tanie i dobre dania.
Dziś na terenie Senatu pracuje bar Melon, w którym co najwyżej można zjeść gotową sałatkę, twarożek lub schab w galarecie. Kolejka przy kasie jest coraz dłuższa, gdyż prócz senatorów i dziennikarzy na szybki posiłek wpadło wielu posłów. Przy jednym ze stołów siedzi kilku wysokiej rangi policjantów.
– Są tu już kilka godzin – mówi jeden z radiowców. – Albo zostali zaproszeni na jakąś senacką komisję, albo to grzejący się w cieple dowódcy oddziałów pilnujących porządku wokół parlamentu.
Przed gabinetem Beaty Szydło czeka w gotowości kilkunastu dziennikarzy, kilku fotoreporterów, dziewięć ekip telewizyjnych. Ale na razie nic się nie dzieje. Mimo to dostępu do pani premier broni dwóch strażników i trzech BOR-owców. Jeden z nich trzyma w ręku długi czarny parasol. – Pada? – pyta go młody dziennikarz. Funkcjonariusz ponuro milczy, widać nie ma poczucia humoru.
– To na wypadek, gdybyś chciał rzucić w panią premier jajkiem – wyjaśnia mu kolega.
Za to BOR-owcy pełniący służbę z daleka od gabinetów ważnych polityków są wyraźnie odprężeni. Jeden z nich z powodzeniem próbuje rozbawić dwie młode radiowe dziennikarki.
Senat bez poprawek przyjął ustawę budżetową. W głosowaniu wziął udział tylko jeden senator PO, reszta wyszła z sali. Teraz budżet może już podpisać prezydent.
– Jeżeli tak ostentacyjnie można łamać prawo, to znaczy, że można już robić wszystko – mówi z goryczą senator Jerzy Fedorowicz.
Podobno niedługo kolejny raz ma się zebrać Konwent Seniorów, a o 18.30 rozpocznie się posiedzenie Sejmu. W korytarzu, w którym znajdują się pokoje Prawa i Sprawiedliwości, toczą się ożywione dyskusje.
– Żadnych ustępstw – mówi jeden z posłów.
– Ze zdrajcami i targowiczanami nie powinno się negocjować – dodaje drugi.
Przestępstwo przeciwko państwu
Tuż przed godz. 18 w otoczeniu współpracowników do dziennikarzy wychodzi Jarosław Kaczyński.
– Żadna demokracja nie może opierać się na zasadzie, że jakaś grupa mniejszościowa przy pomocy działań nielegalnych może blokować funkcjonowanie Sejmu, parlamentu. A nikt nie jest w stanie udowodnić, że to, co było tutaj robione, było robione w sposób legalny (...). Cała ta walka, która się toczy, to jest walka przeciwko demokracji, przeciwko temu, żeby większość parlamentarna mogła decydować w interesie zwykłych ludzi (...). Jesteśmy gotowi na rozmowy (...), żeby polskie życie publiczne wróciło do choćby jako takiej normy (...). Blokowanie stołu prezydialnego, uniemożliwienie marszałkowi Sejmu (...) przemocą sprawowania funkcji to bardzo poważne przestępstwo przeciwko państwu. Mam nadzieję, że ci, co to robią, zrozumieją, w jakiej się znajdują sytuacji (...).
– Prezes przemówił, sprawa zakończona – komentuje słowa Kaczyńskiego starszy mężczyzna w ciemnym garniturze. – To znaczy, że władza nie pójdzie na żadne ustępstwa.
W gabinetach opozycji rozpoczęły się gorączkowe narady.
Wreszcie jest decyzja: o 19 rozpoczną się obrady Sejmu.
Otworzono galerię dla dziennikarzy. Ścisk jest niebywały. Trzeba uważać, żeby nie dostać w głowę statywem, kamerą albo aparatem. Powoli zapełnia się sala plenarna.
W ławach rządowych jest już kilku ministrów. Jednak krzesła posłów Platformy są puste, gdyż cały klub szczelnie wypełnił miejsce wokół mównicy. Tuż przed godz. 19 strażnik wnosi witaną brawami laskę marszałkowską. Chwilę potem swoje miejsce zajmuje Jarosław Kaczyński.
Jest też Marek Kuchciński, który o 19.02 otwiera 34. posiedzenie Sejmu. Marszałek wyczytuje nazwiska zmarłych niedawno parlamentarzystów i prosi o uczczenie ich pamięci minutą ciszy, po czym niespodziewanie zarządza przerwę w obradach do 10 rano.
Mimo mrozu przed Sejmem manifestuje KOD. Gra muzyka, humory dopisują.
W czwartek 12 stycznia nikt już nie okupuje sali sejmowej.
– Na Konwencie Seniorów i Prezydium otrzymałem informację, że posłowie przestają blokować mównicę i Sejm RP – informuje zebranych Marek Kuchciński. – Potrzebna jest głębsza analiza sytuacji i wydarzeń w ostatnich kilku tygodniach. W związku z tym uznałem, że trzeba zarządzić dłuższą przerwę.
Marszałek zarządza przerwę do 25 stycznia. Posłowie PiS nie kryją radości z powodu zwycięstwa. Ale i w Platformie Obywatelskiej humory dopisują. W jednym z pokojów należących do PO leży spora czerwona torba.
– To śpiwór, który przyniósł poseł Kierwiński – informuje jeden z pracowników. – Niech sobie tu leży, na pewno jeszcze się przyda.