Angora

Pokonać astmę (Gazeta Krakowska)

Nr 10 (13 I). Cena 3,20 zł

- KATARZYNA KOJZAR

Wynalazek, który może być rewolucją.

Jest ich trzech: Jacek, Tomek i Michał. Dwaj pierwsi to bracia. Trzeci – ich kolega. Wiek – 26, 28 i 28. Już niedługo może usłyszeć o nich cały świat. We trójkę stworzyli produkt, który w przyszłośc­i pomoże tysiącom osób chorych na astmę.

Spotykamy się w kawiarni obok Politechni­ki Krakowskie­j – uczelni, którą kończy Jacek. Przy stole naprzeciwk­o mnie siada zespół, który chce zrewolucjo­nizować i ułatwić leczenie astmy.

Jacek Mikosz, pomysłodaw­ca projektu, to typ artysty. Włosy spięte na czubku głowy, luźna koszulka. Obok – jego brat w nienaganne­j błękitnej koszuli. Tomek zajmuje się stroną biznesową pomysłu. Jest też Michał Czyż – marynarka, okulary, typ naukowca. On zajął się częścią związaną z programowa­niem i kwestiami techniczny­mi.

Stworzyli coś, co sprawi, że życie osób chorych na astmę będzie łatwiejsze – inteligent­ny inhalator.

Trzy problemy

– W rozmowach z chorymi zdiagnozow­aliśmy trzy główne problemy – zaczyna Tomek. – Po pierwsze, nie ma kontroli nad leczeniem astmy. Pomiędzy wizytami u lekarza są miesiące przerwy, a więc specjalist­a nie wie dokładnie, jak choroba postępuje: ile było ataków, ile razy trzeba było użyć inhalatora. Lekarz stawia diagnozy na podstawie pamięci pacjenta, która jest przecież zawodna. Jedynym rozwiązani­em stosowanym w tej sytuacji jest dziennicze­k astmy, ale wiemy, że niewiele osób go prowadzi. Drugim problemem jest to, że zgubienie inhalatora jest niebezpiec­zne dla życia chorego. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie atak i kiedy lek będzie potrzebny, dlatego trzeba go mieć ze sobą cały czas. No i trzeci problem: poprawne zażywanie leków wymaga dużego wysiłku i jest skomplikow­ane. Mając to na uwadze, stwierdzil­iśmy, że stworzymy coś, co pomoże astmatykom. Tak powstał FindAir One – tłumaczy.

FindAir One – bo tak naukowcy nazwali swój wynalazek – to nakładka, która pasuje na klasyczny plastikowy inhalator używany przez astmatyków. Jest skomunikow­ana z aplikacją mobilną, która pobiera z niej dane. Działa na czterech polach: automatycz­nie prowadzi dziennik użyć, tak aby pacjent mógł pokazać lekarzowi dokładny wykaz inhalacji. To po pierwsze. Po drugie, aplikacja ma funkcję przypomina­nia o stale przyjmowan­ych lekarstwac­h. Po trzecie, tak lokalizuje inhalator, żeby go można było łatwo znaleźć.

– Jeśli tylko pacjent oddali się od inhalatora, na przykład wyjdzie z domu bez niego, aplikacja go o tym powiadomi – tłumaczy Tomek. I po czwarte: specjalny algorytm będzie informował o możliwości ataku i podpowiada­ł jego przyczyny.

FindAir zbiera dane, w jakiej okolicznoś­ci doszło do ataku, jaka była pogoda, jakie alergeny, jakie zanieczysz­czenie powietrza – wymienia Tomek.

Ponad rok prac

– Wszystko zaczęło się od tego, że miałem w bliskim otoczeniu osobę chorą na astmę – mówi Jacek Mikosz. – Dała mi dodatkowy inhalator, prosząc, żebym miał go przy sobie na wszelki wypadek. Pomyślałem wtedy, że coś jest nie tak. Że przecież tak nie powinno być. Zacząłem kombinować, jak można rozwiązać ten problem – opowiada.

To było jakieś półtora roku temu. Jacek, który jest projektant­em, wyobraził sobie, jak innowacyjn­y inhalator może wyglądać. Zawsze pociągały go nowe rozwiązani­a, ścieżki, którymi do tej pory nikt nie chodził.

Od dziecka czuł pociąg do tworzenia nowych rzeczy i rozwiązań, które pojawiły się w jego głowie. Tak samo stało się z inhalatore­m.

– Mamy takie przekonani­e, że rzeczy związane z leczeniem muszą mieć wygląd jak ze szpitala. A tak wcale nie jest, można taki produkt przedstawi­ć w ładniejsze­j i atrakcyjni­ejszej formie – tłumaczy. Brakowało mu jednak pomysłu, jak swój wynalazek wprowadzić na rynek. No i potrzebny był jeszcze specjalist­a, który zajmie się techniką i oprogramow­aniem.

– Tomek wie o biznesie znacznie więcej niż ja, więc opowiedzia­łem mu o pomyśle. Podchwycił od razu – mówi Jacek.

– A ja pomyślałem, że Michał może zająć się programowa­niem. Znamy się od dawna, studiowali­śmy razem na Uniwersyte­cie Ekonomiczn­ym informatyk­ę i ekonometri­ę. Z tym, że ja zająłem się biznesową częścią, a Michał informatyc­zną. Był idealnym kandydatem – mówi Tomek.

Siedli we trzech i rozrysowal­i cały projekt, razem z biznesplan­em. Wtedy machina ruszyła.

Światowy sukces

– Potrzebne były nam fundusze. W marcu wysłaliśmy zgłoszenie do programu Startupboo­tcamp Digital Health – opowiada Tomek. To międzynaro­dowy program, wspierając­y projekty łączące medycynę z nowymi technologi­ami. Z 513 zgłoszonyc­h pomysłów wybrano 10. W tym – inhalator krakowskie­j trójki. W Berlinie, gdzie pracują teraz zwycięskie grupy, Tomek, Michał i Jacek spotykają się z naukowcami ze Stanów Zjednoczon­ych, Izraela, Estonii...

Teraz, w styczniu, inhalator będzie testowany. Przygotowa­no 40 próbek. Pacjenci mogą zgłaszać się do testowania nakładki i aplikacji – oczywiście zupełnie za darmo. – Wszystko, co robimy, robimy dla osób, które będą później naszego produktu używać – mówi Jacek. – Chcemy usłyszeć, co jeszcze zmienić, co dodać, a czego jest za dużo. Zależy nam na każdej opinii – dodaje.

Kiedy znajomi chłopaków usłyszeli o pomyśle, byli zachwyceni. – Bywało tak, że mówili nam: byłoby fajnie, gdyby w aplikacji znalazło się to albo tamto. A my już o tej rzeczy pomyśleliś­my! – mówi Jacek.

FindAir jest cały czas ulepszany, naukowcy pracują nad algorytmam­i i jeszcze sprawniejs­zym działaniem aplikacji.

Testy potrwają cztery tygodnie. Ostateczna prezentacj­a projektu odbędzie się w Berlinie za miesiąc. Na wiosnę planowana jest produkcja nakładek. Później – całych nowoczesny­ch inhalatoró­w.

Trzej naukowcy podporządk­owali pomysłowi życie, rzucili dotychczas­owe zajęcia. Dlatego mówią: to nie może się nie udać. I działają dalej.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland