Ucho Prezesa
Humoreska Pawła Wakuły
Mariusz Błaszczak od samego rana chodził po gabinecie zamyślony i markotny, na pierwszy rzut oka widać było, że coś go dręczy. Wreszcie Jarosław Kaczyński spytał wprost:
– Co ci jest, Mariusz? Dlaczego się tak boczysz?
– Przecież pan prezes wie... – odburknął Błaszczak. – Obaj oglądaliśmy na YouTube „Ucho Prezesa”. Nie daje mi spokoju myśl: Skąd Robert Górski to wszystko wie? Zupełnie jakby czytał nam w myślach albo miał w tym gabinecie podsłuch... – rozejrzał się podejrzliwie po ścianach. – Rozumie pan, że jako minister spraw wewnętrznych czuję się odpowiedzialny... Kaczyński tylko machnął ręką. – Daj spokój Górskiemu, zdolny człowiek i tyle. Pamiętasz, jak wyśmiewał Tuska w swoich „Posiedzeniach rządu”?
–A jednak coś tu śmierdzi – nie poddawał się Błaszczak. – Ten skecz wygląda zupełnie jak dokument! Kto powiedział temu kabareciarzowi, że pan prezes lubi krówki, a nie landrynki, i że herbatka musi być dobrze posłodzona? Kaczyński wzruszył ramionami. – Czy ja wiem... Ktoś mógł zaobserwować w sejmowym bufecie.
– No, a to, że Czabański przynosi kotu mleko w bańce? – spytał podejrzliwie Błaszczak.
– Już nie przynosi – zauważył prezes. – Wziął sobie do serca moją krytykę i teraz zaopatruje Fionę w śmietankę zawierającą co najmniej 18 proc. tłuszczu.
– No a ta ryba od Kurskiego? – Błaszczak podszedł do akwarium, w którym pływał dorodny karp. – Jedyna różnica jest taka, że w skeczu jest martwa, a ta tutaj...
– Ma się dobrze – uśmiechnął się Kaczyński. – Cóż, nie wierzę w bajki, ale przed świętami wyobraziłem sobie, że to złota rybka, i że w zamian za darowanie życia spełni moje trzy życzenia.
– I spełniła?
–A jakże! Poprosiłem, żeby Petru, Kijowski i Schetyna skompromitowali siebie i przy okazji całą opozycję. Sam widzisz, że nie mogę jej teraz zabić!
– Pan prezes raczy sobie ze mnie żartować – nadąsał się Błaszczak. –A ja naprawdę MUSZĘ wiedzieć, skąd ten człowiek wiedział o krówkach, landrynkach, mleku i rybie!
Jarosław Kaczyński ciężko westchnął.
– No dobrze, Mariusz, skoro nalegasz, powiem ci. Widzisz, wszystkie informacje, z których korzystał Robert Górski, to kontrolowane wycieki. Specjalnie podrzuciliśmy mu trochę prawdziwych historyjek, z których wynika, że jesteśmy bandą zabawnych, ale niegroźnych kretynów. Błaszczak osłupiał. – Ale jak to... Po co... Dlaczego?! Prezes PiS-u uśmiechnął się z wyższością.
– Bo widzisz, Mariusz, dopóki ludzie nie traktują nas poważnie, nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby zrobić prawdziwy pucz. Co najwyżej taki ciamajdan jak ostatnio!