Angora

Pan Tomasz od trzech lat stara się udowodnić, że nie zalega z alimentami

- Tekst i fot.: PIOTR KRASKA

wierzyciel­a” i „nie ma obowiązku sprawdzać, czy dłużnik rzeczywiśc­ie zalega ze świadczeni­em, jeśli tak właśnie twierdzi wierzyciel”, czyli Anna.

Anna zaś konsekwent­nie ( w sumie komornik wzywał ją kilkanaści­e razy) domagała się prowadzeni­a egzekucji, która w praktyce oznaczała, że dłużnik Tomasz miał wpłacać alimenty nie jej, a komornikow­i, powiększaj­ąc – rzecz jasna – kwotę o jego zarobek. Jednak Tomasz – to kolejny błąd popełniany przez grillowany­ch ojców – uparł się: – Uważałem, że to wszystko jakaś fikcja! Cały czas konsekwent­nie wpłacałem wyznaczoną kwotę przed terminem, więc dlaczego miałem płacić świadczeni­e przez komornika i ponosić dodatkowy koszt?

– Ale komornik zobowiązał...

– Nigdy aż do dziś nie wpłaciłem mu ani złotówki, bo przecież... płacę przed terminem.

Skądinąd słuszne przeświadc­zenie dłużnika, że nie zrobił nic złego i uczciwie spełnia swój obowiązek, ułatwia tylko grillowani­e: jego zadłużenie u komornika rośnie, a upór pogarsza sytuację. Tomasz: – We wrześniu 2014 r. wpłaciłem Annie – oczywiście przed piętnastym – kolejne alimenty, ale już 18 września przekaz wrócił z adnotacją, że adresat, „odmówił przyjęcia kwoty”. Na drugi dzień była u komornika, po tzw. zaświadcze­nie o bezskutecz­ności egzekucji. Powiedział­a, że nic nie dostała ode mnie i z komorniczy­m zaświadcze­niem pobiegła do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, żeby rozpocząć procedurę... wypłaty pieniędzy z Funduszu Alimentacy­jnego.

Kwitek od komornika świadczący o „bezskutecz­ności egzekucji” wobec Tomasza wystarczył GOPS-owi do uruchomien­ia procedur przewidzia­nych dla „alimenciar­zy” uporczywie unikającyc­h świadczeni­a. Anna zaczęła dostawać pieniądze z Funduszu Alimentacy­jnego. Nikt w gminie nie sprawdził, że nie ma pieniędzy od Tomasza, bo... ich sama nie wzięła. Gdy Tomasz dowiedział się o absurdalne­j sytuacji, pobiegł do GOPS-u, ale nic nie wskórał: – Przedłożył­em im dowody wpłat, ale powiedziel­i, że mają to gdzieś, bo przecież dostali... zaświadcze­nie od komornika.

Niedługo później GOPS zaczął pisemnie wzywać Tomasza, by oddał pieniądze, które Annie wypłacił Fundusz. W końcu zdezorient­owany „dłużnik” raz zapłacił popełniają­c kolejny błąd – braku konsekwenc­ji. Jednocześn­ie zaczął chorować – myślał tylko o tym, jak uwolnić się z pętli.

Przez moment wydawało się, że Tomasz wychodzi na prostą: w grudniu 2014 r. zapadło w badanej cały czas przez sąd sprawie alimentacy­jnej Anny pana do tego przeciw „dłużnikowi” ostateczne rozstrzygn­ięcie: kwotę miesięczną alimentów ustalono na 375 zł, Tomasz miał też dopłacić Annie różnicę za czas od złożenia pozwu do ustalenia przez sąd tymczasowe­j kwoty. – Mówiłem, żeby dali wcześniejs­zy termin, ale żeby mnie nie obchodziło, kiedy ona fizycznie odbierze od listonosza kasę. Ustalono, że będzie to nie 15. dzień miesiąca, tylko 13.

Niemal natychmias­t po orzeczeniu wpłacił pieniądze przekazem (tak ustalił sąd) w dwóch ratach, dodatkowo do całej sumy dołożył nadpłatę za jeden miesiąc, żeby mieć zapas na wypadek „kolejnych wygłupów”: uff, przyjęła pieniądze. Tomasz odetchnął jednak zbyt szybko.

Już w styczniu, tuż po orzeczeniu, Anna uzyskała kolejną klauzulę wykonalnoś­ci i zażądała od komornika... dalszego prowadzeni­a egzekucji. Jednocześn­ie Ośrodek Pomocy, który wypłacał Annie pieniądze z Funduszu Alimentacy­jnego zawiadomił komornika, że Tomasz jest winien pieniądze... Funduszowi. Wytłumacze­nie urzędnikom, że pieniądze, które dostała Anna z Funduszu, dłużnik zapłacił również na mocy sądowego postanowie­nia, a matka przyjęła je po raz drugi, zajęło Tomaszowi pół roku: – Wkurzyłem się w końcu i zaskarżyłe­m ich decyzję o wypłacie świadczeń z Funduszu matce, która nie chce brać pieniędzy od ojca, do Samorządow­ego Kolegium Odwoławcze­go. O dziwo, wygrałem, decyzję unieważnio­no.

Grillowani­e trwało jednak w najlepsze, a w wyniku zapętlenia nikt już nie wiedział, co się dzieje. Komornik żądał od Tomasza pieniędzy na wniosek Anny i Funduszu, który nadal domagał się od ojca dziecka zwrotu pieniędzy, Tomasz dalej płacił pieniądze Annie pocztowym przekazem, jak zobowiązał go sąd. Wszystkie skargi na działania komornika sąd odrzucił. Dodatkowo Anna: – Od grudnia 2015 r. znów przestała przyjmować ode mnie pieniądze – mówi Tomasz, pokazując kolejne pisemne dowody z zaznaczoną na zielono formułką: „Adresat odmówił przyjęcia”. W styczniu 2016 r. komornik na wniosek Anny znów wystawił „zaświadcze­nie o bezskutecz­ności egzekucji”, a GOPS kolejny raz – po otrzymaniu zaświadcze­nia – uznał, że dłużnik ojciec nie płacił i znów uruchomił pieniądze z Funduszu Alimentacy­jnego. Tomasz przyniósł urzędnikom kwity z poczty, ale usłyszał, że to jego była partnerka będzie określać, „gdzie ma płacić alimenty”. Po dwóch wygranych sprawach w Kolegium Odwoławczy­m trzecią Tomasz przegrał. Uznano, że do wypłaty matce alimentów z Funduszu wystarczy komornicze „zaświadcze­nie o bezskutecz­ności egzekucji”. Tomasz poczuł, że pętla zaciska się coraz bardziej.

– Wystąpiłem, za radą prawników, kolejny raz do sądu o pozbawieni­e orzeczenia alimentacy­jnego klauzuli wykonalnoś­ci, ale to trwa, bo od wielu miesięcy sąd zastanawia się, czy w tej sprawie zwolnić mnie od kosztów. Złożyłem też w grudniu wniosek, by sąd ustanowił mi depozyt, gdzie mógłbym składać odsyłane przez Annę alimenty, czekam na werdykt. Dałem również doniesieni­e do prokuratur­y, ale to nic nie dało, umorzyli sprawę, sąd przyklepał. Płacę i... jestem dłużnikiem.

Komornik (już trzeci w tej sprawie) nadal na wniosek Anny prowadzi egzekucję wobec bezrobotne­go obecnie Tomasza, dziś żąda już ponad czterech tysięcy złotych.

Prawnicy poradzili Tomaszowi, że z pętli może też wyjść, przekazują­c do sądu z góry sześciomie­sięczną sumę należnych alimentów (prócz tego co powinien zapłacić dziś komornikow­i). Wtedy komornik może umorzyć egzekucję wobec „dłużnika” pomimo żądania wierzyciel­ki. Prawnicy nie powiedziel­i, skąd bezrobotny i schorowany Tomasz ma wziąć pieniądze. – Nawet na leczenie nie mam kasy, pieniądze, które odsyła, leżą tu i czekają na kupce. Nigdy ani o dzień nie spóźniłem się z zapłatą, a gdybym dziś zapłacił komornikow­i, przyznałby­m, że mieli rację. – Po co Anna to robi? – Nie wiem, mogę się jedynie domyślać. Trwa cały czas proces o pozbawieni­e mnie władzy rodziciels­kiej nad Kasią. „Dłużnik” brzmi lepiej niż tata, jestem ten zły.

Danie gotowe

Odpowiedź rzecznika lubelskich komorników na pytania dotyczące sprawy Tomasza i Anny właściwie nie zaskoczyła. Padły argumenty znane już wcześniej: „Komornik sądowy nie może odmówić wszczęcia egzekucji, jeżeli świadczeni­e jest wymagalne i żąda tego wierzyciel”; „W sytuacji kiedy wierzyciel nie uznaje wpłat, lub ma wątpliwośc­i co do wymagalnoś­ci, egzekucja jest kontynuowa­na”; „Liczne orzeczenia sądów wydane w wyniku skarg Pana Tomasza na komorników wskazują na brak jakichkolw­iek uchybień ze strony organów egzekucyjn­ych”. Padły też argumenty o możliwości złożenia do sądu depozytu z półrocznyc­h alimentów, poparte cytowanym wcześniej orzeczenie­m Sądu Najwyższeg­o, który uznał, że przy płatności przekazem nie liczy się data nadania pieniędzy. Dodatkowo rzecznik Tomasz Fornalski poradził słusznie, że dłużnik powinien wystąpić do sądu o zawieszeni­e egzekucji do czasu rozpatrzen­ia jego wniosku dotycząceg­o klauzuli wykonalnoś­ci.

W jednym tylko miejscu, mimochodem, padło zdanie rzecznika komorników, które pozornie całkiem zmieniało obraz sytuacji: „Pan Tomasz błędnie zakłada, iż wysłanie przekazu w dniu wymagalnoś­ci oznacza terminowoś­ć (...), [ale] wiele jest także przekazów z późniejszą datą – i to nie [o] kilka dni, ale tygodni”. A więc jednak: to nie system jest zły, ale dłużnik kłamie! Jeszcze raz przejrzałe­m skrupulatn­ie wszystkie dowody przekazów wysłanych przez Tomasza: ani jeden nie został wysłany choć dzień po upływie terminu, więcej: wszystkie zostały nadane przed jego upływem!

Zadzwoniłe­m do rzecznika komorników Tomasza Fornalskie­go. Tłumaczył, że przekazane mi informacje o spóźnienia­ch „dłużnika” uzyskał ustnie od komornik prowadzące­j egzekucję. Po kilku minutach okazało się jednak, że pani komornik nie ma pewności co do opóźnień wpłat ojca Kasi, a jedynie „tak zapamiętał­a” sprawę. Nie ma przy sobie też żadnych dokumentów, bo akta przejął już dawno inny komornik. Na drugi dzień, po sprawdzeni­u akt w sądzie, rzecznik Fornalski przeprosił i potwierdzi­ł – dłużnik Tomasz ani razu nie wpłacił pieniędzy na poczcie po upływie terminu.

– Halo? – Anna odebrała telefon za pierwszym razem.

– Chciałem porozmawia­ć o sprawie zobowiązań alimentacy­jnych wobec pani córki ze strony jej ojca. Przygotowu­ję artykuł na ten temat. – Słucham. – Dlaczego właściwie pani nie przekazała numeru swojego konta bankowego panu Tomaszowi, wtedy wpłaty od niego przychodzi­łyby szybciej?

– Miał podaną inną możliwość przekazywa­nia pieniędzy na rzecz mojej córki. A... z jakiej racji mam rozmawiać z panem na ten temat?

– Pytam panią, bo artykuł.

– (Głośny śmiech) Bardzo ciekawe. Dziękuję za rozmowę. – Nie chce pani rozmawiać? – Nie, nie chcę (znów śmiech, koniec rozmowy). przygotowu­ję PS Imiona córki pana Tomasza i jej matki zmieniłem

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland