Pan Tomasz od trzech lat stara się udowodnić, że nie zalega z alimentami
wierzyciela” i „nie ma obowiązku sprawdzać, czy dłużnik rzeczywiście zalega ze świadczeniem, jeśli tak właśnie twierdzi wierzyciel”, czyli Anna.
Anna zaś konsekwentnie ( w sumie komornik wzywał ją kilkanaście razy) domagała się prowadzenia egzekucji, która w praktyce oznaczała, że dłużnik Tomasz miał wpłacać alimenty nie jej, a komornikowi, powiększając – rzecz jasna – kwotę o jego zarobek. Jednak Tomasz – to kolejny błąd popełniany przez grillowanych ojców – uparł się: – Uważałem, że to wszystko jakaś fikcja! Cały czas konsekwentnie wpłacałem wyznaczoną kwotę przed terminem, więc dlaczego miałem płacić świadczenie przez komornika i ponosić dodatkowy koszt?
– Ale komornik zobowiązał...
– Nigdy aż do dziś nie wpłaciłem mu ani złotówki, bo przecież... płacę przed terminem.
Skądinąd słuszne przeświadczenie dłużnika, że nie zrobił nic złego i uczciwie spełnia swój obowiązek, ułatwia tylko grillowanie: jego zadłużenie u komornika rośnie, a upór pogarsza sytuację. Tomasz: – We wrześniu 2014 r. wpłaciłem Annie – oczywiście przed piętnastym – kolejne alimenty, ale już 18 września przekaz wrócił z adnotacją, że adresat, „odmówił przyjęcia kwoty”. Na drugi dzień była u komornika, po tzw. zaświadczenie o bezskuteczności egzekucji. Powiedziała, że nic nie dostała ode mnie i z komorniczym zaświadczeniem pobiegła do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, żeby rozpocząć procedurę... wypłaty pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego.
Kwitek od komornika świadczący o „bezskuteczności egzekucji” wobec Tomasza wystarczył GOPS-owi do uruchomienia procedur przewidzianych dla „alimenciarzy” uporczywie unikających świadczenia. Anna zaczęła dostawać pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego. Nikt w gminie nie sprawdził, że nie ma pieniędzy od Tomasza, bo... ich sama nie wzięła. Gdy Tomasz dowiedział się o absurdalnej sytuacji, pobiegł do GOPS-u, ale nic nie wskórał: – Przedłożyłem im dowody wpłat, ale powiedzieli, że mają to gdzieś, bo przecież dostali... zaświadczenie od komornika.
Niedługo później GOPS zaczął pisemnie wzywać Tomasza, by oddał pieniądze, które Annie wypłacił Fundusz. W końcu zdezorientowany „dłużnik” raz zapłacił popełniając kolejny błąd – braku konsekwencji. Jednocześnie zaczął chorować – myślał tylko o tym, jak uwolnić się z pętli.
Przez moment wydawało się, że Tomasz wychodzi na prostą: w grudniu 2014 r. zapadło w badanej cały czas przez sąd sprawie alimentacyjnej Anny pana do tego przeciw „dłużnikowi” ostateczne rozstrzygnięcie: kwotę miesięczną alimentów ustalono na 375 zł, Tomasz miał też dopłacić Annie różnicę za czas od złożenia pozwu do ustalenia przez sąd tymczasowej kwoty. – Mówiłem, żeby dali wcześniejszy termin, ale żeby mnie nie obchodziło, kiedy ona fizycznie odbierze od listonosza kasę. Ustalono, że będzie to nie 15. dzień miesiąca, tylko 13.
Niemal natychmiast po orzeczeniu wpłacił pieniądze przekazem (tak ustalił sąd) w dwóch ratach, dodatkowo do całej sumy dołożył nadpłatę za jeden miesiąc, żeby mieć zapas na wypadek „kolejnych wygłupów”: uff, przyjęła pieniądze. Tomasz odetchnął jednak zbyt szybko.
Już w styczniu, tuż po orzeczeniu, Anna uzyskała kolejną klauzulę wykonalności i zażądała od komornika... dalszego prowadzenia egzekucji. Jednocześnie Ośrodek Pomocy, który wypłacał Annie pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego zawiadomił komornika, że Tomasz jest winien pieniądze... Funduszowi. Wytłumaczenie urzędnikom, że pieniądze, które dostała Anna z Funduszu, dłużnik zapłacił również na mocy sądowego postanowienia, a matka przyjęła je po raz drugi, zajęło Tomaszowi pół roku: – Wkurzyłem się w końcu i zaskarżyłem ich decyzję o wypłacie świadczeń z Funduszu matce, która nie chce brać pieniędzy od ojca, do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. O dziwo, wygrałem, decyzję unieważniono.
Grillowanie trwało jednak w najlepsze, a w wyniku zapętlenia nikt już nie wiedział, co się dzieje. Komornik żądał od Tomasza pieniędzy na wniosek Anny i Funduszu, który nadal domagał się od ojca dziecka zwrotu pieniędzy, Tomasz dalej płacił pieniądze Annie pocztowym przekazem, jak zobowiązał go sąd. Wszystkie skargi na działania komornika sąd odrzucił. Dodatkowo Anna: – Od grudnia 2015 r. znów przestała przyjmować ode mnie pieniądze – mówi Tomasz, pokazując kolejne pisemne dowody z zaznaczoną na zielono formułką: „Adresat odmówił przyjęcia”. W styczniu 2016 r. komornik na wniosek Anny znów wystawił „zaświadczenie o bezskuteczności egzekucji”, a GOPS kolejny raz – po otrzymaniu zaświadczenia – uznał, że dłużnik ojciec nie płacił i znów uruchomił pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego. Tomasz przyniósł urzędnikom kwity z poczty, ale usłyszał, że to jego była partnerka będzie określać, „gdzie ma płacić alimenty”. Po dwóch wygranych sprawach w Kolegium Odwoławczym trzecią Tomasz przegrał. Uznano, że do wypłaty matce alimentów z Funduszu wystarczy komornicze „zaświadczenie o bezskuteczności egzekucji”. Tomasz poczuł, że pętla zaciska się coraz bardziej.
– Wystąpiłem, za radą prawników, kolejny raz do sądu o pozbawienie orzeczenia alimentacyjnego klauzuli wykonalności, ale to trwa, bo od wielu miesięcy sąd zastanawia się, czy w tej sprawie zwolnić mnie od kosztów. Złożyłem też w grudniu wniosek, by sąd ustanowił mi depozyt, gdzie mógłbym składać odsyłane przez Annę alimenty, czekam na werdykt. Dałem również doniesienie do prokuratury, ale to nic nie dało, umorzyli sprawę, sąd przyklepał. Płacę i... jestem dłużnikiem.
Komornik (już trzeci w tej sprawie) nadal na wniosek Anny prowadzi egzekucję wobec bezrobotnego obecnie Tomasza, dziś żąda już ponad czterech tysięcy złotych.
Prawnicy poradzili Tomaszowi, że z pętli może też wyjść, przekazując do sądu z góry sześciomiesięczną sumę należnych alimentów (prócz tego co powinien zapłacić dziś komornikowi). Wtedy komornik może umorzyć egzekucję wobec „dłużnika” pomimo żądania wierzycielki. Prawnicy nie powiedzieli, skąd bezrobotny i schorowany Tomasz ma wziąć pieniądze. – Nawet na leczenie nie mam kasy, pieniądze, które odsyła, leżą tu i czekają na kupce. Nigdy ani o dzień nie spóźniłem się z zapłatą, a gdybym dziś zapłacił komornikowi, przyznałbym, że mieli rację. – Po co Anna to robi? – Nie wiem, mogę się jedynie domyślać. Trwa cały czas proces o pozbawienie mnie władzy rodzicielskiej nad Kasią. „Dłużnik” brzmi lepiej niż tata, jestem ten zły.
Danie gotowe
Odpowiedź rzecznika lubelskich komorników na pytania dotyczące sprawy Tomasza i Anny właściwie nie zaskoczyła. Padły argumenty znane już wcześniej: „Komornik sądowy nie może odmówić wszczęcia egzekucji, jeżeli świadczenie jest wymagalne i żąda tego wierzyciel”; „W sytuacji kiedy wierzyciel nie uznaje wpłat, lub ma wątpliwości co do wymagalności, egzekucja jest kontynuowana”; „Liczne orzeczenia sądów wydane w wyniku skarg Pana Tomasza na komorników wskazują na brak jakichkolwiek uchybień ze strony organów egzekucyjnych”. Padły też argumenty o możliwości złożenia do sądu depozytu z półrocznych alimentów, poparte cytowanym wcześniej orzeczeniem Sądu Najwyższego, który uznał, że przy płatności przekazem nie liczy się data nadania pieniędzy. Dodatkowo rzecznik Tomasz Fornalski poradził słusznie, że dłużnik powinien wystąpić do sądu o zawieszenie egzekucji do czasu rozpatrzenia jego wniosku dotyczącego klauzuli wykonalności.
W jednym tylko miejscu, mimochodem, padło zdanie rzecznika komorników, które pozornie całkiem zmieniało obraz sytuacji: „Pan Tomasz błędnie zakłada, iż wysłanie przekazu w dniu wymagalności oznacza terminowość (...), [ale] wiele jest także przekazów z późniejszą datą – i to nie [o] kilka dni, ale tygodni”. A więc jednak: to nie system jest zły, ale dłużnik kłamie! Jeszcze raz przejrzałem skrupulatnie wszystkie dowody przekazów wysłanych przez Tomasza: ani jeden nie został wysłany choć dzień po upływie terminu, więcej: wszystkie zostały nadane przed jego upływem!
Zadzwoniłem do rzecznika komorników Tomasza Fornalskiego. Tłumaczył, że przekazane mi informacje o spóźnieniach „dłużnika” uzyskał ustnie od komornik prowadzącej egzekucję. Po kilku minutach okazało się jednak, że pani komornik nie ma pewności co do opóźnień wpłat ojca Kasi, a jedynie „tak zapamiętała” sprawę. Nie ma przy sobie też żadnych dokumentów, bo akta przejął już dawno inny komornik. Na drugi dzień, po sprawdzeniu akt w sądzie, rzecznik Fornalski przeprosił i potwierdził – dłużnik Tomasz ani razu nie wpłacił pieniędzy na poczcie po upływie terminu.
– Halo? – Anna odebrała telefon za pierwszym razem.
– Chciałem porozmawiać o sprawie zobowiązań alimentacyjnych wobec pani córki ze strony jej ojca. Przygotowuję artykuł na ten temat. – Słucham. – Dlaczego właściwie pani nie przekazała numeru swojego konta bankowego panu Tomaszowi, wtedy wpłaty od niego przychodziłyby szybciej?
– Miał podaną inną możliwość przekazywania pieniędzy na rzecz mojej córki. A... z jakiej racji mam rozmawiać z panem na ten temat?
– Pytam panią, bo artykuł.
– (Głośny śmiech) Bardzo ciekawe. Dziękuję za rozmowę. – Nie chce pani rozmawiać? – Nie, nie chcę (znów śmiech, koniec rozmowy). przygotowuję PS Imiona córki pana Tomasza i jej matki zmieniłem