Dziecko wydobyte z lawiniska
scy zameldowani w hotelu ze względu na przerażającą pogodę uregulowali należność za pobyt we wtorek wieczorem – 24 godziny przed lawiną − i zamierzali wyjechać, tyle że nie mieli jak. Droga do miasta była nieprzejezdna, hotelowy telefon nie działał, a w pokojach komórki traciły zasięg. Mieszkańcy złożyli bagaże w swoich w autach i czekali w hallu.
Przed bramą wjazdową hotelu uformowała się kolejka samochodów, gotowych ruszyć w drogę od razu, gdy tylko na horyzoncie pojawi się ciężki pług śnieżny. Po godzinie 17 oczekujący na wyjazd gość, z zawodu kucharz, wyszedł do wozu po aspirynę dla żony. Minutę później nie miał już dokąd wrócić... Przetrwał cudem noc w wychłodzonym do poziomu lodówki i uszkodzonym samochodzie razem z innym mężczyzną, hotelowym konserwatorem, który podczas uderzenia lawiny znalazł się w kotłowni. Konserwator basen zewnętrzny. Dzień przed lawiną użytkownik portalu tripadvisor.it recenzował pobyt tam jako „rajski”. Tymczasem sytuacja hotelu nie do końca była klarowna. Być może zbudowano go na działce miejskiej. W 2013 roku abruzyjski dziennik Il Centro informował bowiem o „kasie i miejscach pracy w zamian za udostępnienie terenu publicznego”. Do rejestru podejrzanych o korupcję wpisano siedem osób: aktualnego i byłego burmistrza Farindoli oraz asesorów i radnych miejskich, którzy, po pierwsze, usankcjonowali samowolkę budowlaną spółki Del Rosso (to od niej przejął interes Gran Sasso Resort) i, po drugie, rekomendowali swoich bliskich do zatrudnienia w Rigopiano. Nikt nie przypuszczał, iż sceneria edenu może przeobrazić się w inferno po trzęsieniu ziemi.
Od 24 sierpnia ubiegłego roku ciąg wstrząsów przekroczył już liczbę 45 tysięcy, powtarzających się