Przeczytane
ZNIKAJĄCE DZIECI Najmłodsze dziecko, które targnęło się na swoje życie, miało 7 lat. Wyskoczyło z okna.
Każdego roku w Polsce samobójstwo popełnia około 700 nieletnich, czyli tylu, ilu uczniów liczy jedna duża szkoła. Najczęściej robią to nastolatki – co roku 600 z nich odbiera sobie życie. W grupie dzieci w wieku od 10 do 14 lat jest ich 70. To wciąż stała liczba, z roku na rok nie rośnie ani nie maleje. Statystyki są jednak zaniżone, bo szczególnie na wsiach akty samobójcze nieletnich są skrzętnie ukrywane w obawie przed społecznym ostracyzmem. Osiem na dziesięć samobójstw popełniają chłopcy, dziewczynki częściej o tym myślą i mówią oraz częściej podejmują próby zabicia się. Dlaczego w dziecięcych umysłach rodzi się myśl o odebraniu sobie życia? – Nie ma jednego powodu. Samobójstwa są zawsze wieloczynnikowe. Czasami dzieci genetycznie dziedziczą skłonności do depresji, czasem na depresję choruje rodzic, przez co rodzina inaczej funkcjonuje. Do tego mogą dojść: kryzysy materialne, trudności w kontaktach z rówieśnikami, wypadki wśród bliskich. I nie jest prawdą, że tylko w źle funkcjonujących rodzinach dzieci targają się na własne życie. Rodziny, które świetnie sobie radzą, też doświadczają tego dramatu – mówi Danuta Wieczorkiewicz, założycielka fundacji „Zobacz... Jestem”. Wielu samobójstwom nieletnich można by zapobiec, gdyby rodzice nie lekceważyli sygnałów, że z dzieckiem coś złego się dzieje, że zachowuje się inaczej niż zawsze – nagle nie chce chodzić do szkoły lub zaczyna interesować się śmiercią. Nawet gdy podejrzewają problemy z psychiką, zwycięża wstyd przed wizytą u psychiatry. Dziecięcych samobójców byłoby również mniej, gdyby lekarze pierwszego kontaktu potrafili rozpoznać objawy depresji, ale na studiach medycznych tego nie uczą. Lekarze nie łączą więc objawów somatycznych, takich jak przewlekłe zmęczenie czy uporczywe bóle brzucha, ze stanem psychicznym małego pacjenta, twierdzi Wieczorkiewicz. – Dlatego chorzy na depresję często miesiącami chodzą od jednego lekarza do drugiego i nie otrzymują pomocy. Kuleje też opieka nad dziećmi, które mają już za sobą próbę samobójczą. – W sytuacjach jawnie zagrażających życiu zawsze znajdzie się miejsce w szpitalu. W pozostałych przypadkach rodzice decydują się na leczenie prywatne albo ustawiają się w kolejce. Jedna z naszych wolontariuszek czekała na terapię w ramach NFZ 3,5 roku.
Na podst.: Katarzyna Sanowska. Samobójstwa wśród młodzieży. Co roku znika jedna szkoła. Duży Format/Wyborcza.pl
Wybrała i oprac.: E.W.