Urodziny 500
OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO
„500+” stało się już osobną walutą. Uhonorowanie pięciuset złotych na dziecko osobnym banknotem z wizerunkiem Jana III Sobieskiego ma bez wątpienia nadać specjalną rangę tym funduszom, które będą robiły wrażenie jak zdobyte na niewiernych pod Wiedniem. (To znaczy pożyczone w tamtejszym banku). Z drugiej strony jednak cała ta kwota ograniczy się do jednego papiórka, co psychologiczne oddziaływanie tej sumy pomniejsza.
Niektórzy sądzili, że na banknocie tym będzie Jarosław Kaczyński, który uważany jest w ogóle za twórcę takiej sumy w arytmetyce i kwoty poprzednio w ogóle niewystępującej. Jednak promowanie dzietności osobą JK jest nieco ryzykowne, albowiem, jak wiadomo, nie ma on dzieci nie tylko w liczbie aspirującej do tej kwoty, która zaczyna się od dwóch, ale nie ma nawet jednej drugiej potrzebnej liczby. Nawiasem mówiąc, tygodnik Do Rzeczy chciałby go nawet za to karać, proponując na swych łamach „ dyskryminację podatkową osób bezdzietnych” i określając to „agresywną polityką prorodzinną”. Żeby jednak agresję tę tak bezpośrednio wymierzać w prezesa?
Wybór Jana III Sobieskiego na patrona kwoty „500” i wartości rodzinnych jest bezpieczniejszy, choć nie do końca. Miał on dzieci trzynaścioro (i jedno nieślubne, o którym wiadomo na pewno), ale tylko czworo z nich dożyło dorosłości. W najlepszym układzie i gdyby tak nie marły, miałby za nie szansę brać od państwa nawet i 6 tysięcy miesięcznie.
Ślady tej swej działalności reprodukcyjnej pozostawiał wszędzie, nawet w listach do żony Marysieńki i to pomimo że ta musiała i tak być przecież ciągle przez całe życie w ciąży. (Oprócz tych trzynastu przypadków zaliczyła jeszcze dwa poronienia). Mimo to nawet w listach z podróży król napastował ją seksualnie, pisząc na przykład: „Myśląc o Tobie, zdarza się często, że szylwacht czyni tę rzecz, która nie jest dobra dla jego zdrowia, a co gorsze grzeszna”. A trzeba Państwu wiedzieć, że szylwacht to był kiedyś członek męski.
Jeśli król Sobieski był więc politykiem prorodzinnym, to bardzo agresywnym.
Podaje się go często za przykład miłości do żony, jednak sama miłość nie wystarcza, bo wszyscy pamiętamy też o umiłowaniu Barbary Radziwiłłówny przez Zygmunta Augusta (swoją drogą, też – jak Marysieńka – w tym małżeństwie już wdowy; same wesołe i kochane wdówki), przez którą to jednak płomienną miłość wymarli Jagiellonowie.
Zygmunt August byłby z kolei korzystniejszy z punktu widzenia budżetu państwa, bo można by go opodatkować agresywnie.
Wracając do współczesności, dochodzimy tu do bardziej przykrego momentu, że wszystko chciałoby teraz być jak drugie dziecko. Wszystko chciałoby kosztować 500 złotych.
„ Możemy przypomnieć sobie, co to są galopujące ceny” – zapowiada Polityka. „ Najwyraźniej na taką okoliczność przygotowuje się Narodowy Bank Polski, wprowadzając do obiegu banknot o nominale 500 złotych”. Kiedy wypuszcza się tak duży nominał, jest to zaproszenie dla inflacji.
Czymś jak drugie dziecko chciałaby teraz być jazda bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, bo według nowych przepisów taką karę policjanci zamierzają teraz wymierzać.
Od 1 marca najsłabsza emerytura zostanie podniesiona do tysiąca złotych. Taki emeryt nie będzie wreszcie gorszy od trzeciego dziecka w rodzinie.
Newsweek donosi o pomyśle, aby i sołtys we wsi nie był gorszy od każdego trzeciego dziecka i aby też dostawał każdego miesiąca tysiąc złotych. Każdy sołtys będzie więc wart dwóch Sobieskich. „ Nawet ślepy zauważy, że to element politycznej gry i próba przeciągnięcia wsi na swoją stronę” – mówi Newsweekowi członek komisji rolnictwa z PiS. Jest to bowiem pomysł PSL-u. PSL chciałby, aby rodzili mu się raczej sołtysi. „ Wypłaty dla ponad 40 tysięcy sołtysów będą kosztować budżet blisko 500 milionów złotych”.
Znów 500! Mamy wrażenie, że już wszystko jest tylko jego wielokrotnością.
Teraz wiemy, że wszyscy sołtysi w Polsce są warci tyle, ile „Dama z łasiczką”. Tyle Ministerstwo Kultury dało za odkupienie od Czartoryskich zbiorów państwowego Muzeum Czartoryskich.
Jak zauważa Polityka, generalnie chwaląc zakup obrazu, który już mieliśmy: „ źle wygląda zderzenie 500+ dla biedoty i 500 milionów+ dla arystokracji”. Prawdę mówiąc, dużo gorzej wygląda zderzenie, że to 75-letni budżet ochrony zabytków w Polsce. Większej biedoty już od ochrony zabytków nie ma.
Co do samych dzieci, to 500+ podziałało im na wyobraźnię w stopniu bardzo skąpym, a już na pewno nieagresywnie. Jak podaje tygodnik wSieci (a więc pismo maksymalnie prorządowe), „ liczba ciąż zarejestrowanych przez NFZ wzrosła o 15 tysięcy w stosunku do analogicznego czasu w roku ubiegłym”. Trudno powiedzieć, aby szykował się jakiś nowy masowy chrzest Polski.
Tym bardziej że – jak smutno konstatuje Polityka – wśród sakramentów w Kościele „ największą aprobatę – większą niż chrzest i ślub kościelny – uzyskują obrzędy żałobne”. Urodzić, a tym bardziej ożenić, nie każdy się musi, ale umrzeć musi każdy.