Angora

W suplementa­ch diety są drobnoustr­oje, substancje rakotwórcz­e i narkotyki

- ANDRZEJ STANKIEWIC­Z

Również w czterech próbkach stwierdzon­o niższą niż deklarowan­a na opakowaniu liczbę bakterii probiotycz­nych. Co więcej, w jednej próbce wykryto bakterie chorobotwó­rcze, które mogą powodować zagrażając­e życiu zakażenia. „Podkreślić należy, że nawet przy stosunkowo niewielkie­j skali badań zleconych przez Najwyższą Izbę Kontroli odsetek produk- 316 opakowań tego produktu. Łącznie od 2012 r. jeden tylko importer rozprowadz­ił ponad 10 tys. opakowań tego suplementu po 90 tabletek każde.

Minister zdrowia pod pręgierzem

Dostaje się za to Ministerst­wu Zdrowia: „Minister zdrowia nierze- telnie wypełniał obowiązki związane z nadzorem nad przestrzeg­aniem prawa żywnościow­ego w odniesieni­u do suplementó­w diety” – twierdzi NIK.

Ale głównym negatywnym bohaterem kontroli jest Główny Inspektora­t Sanitarny. Czemu? Bo to na tej instytucji w pierwszej kolejności spoczywa kontrola rynku suplementó­w. Wprowadzen­ie suplementu diety do obrotu wymaga jedynie powiadomie­nia GIS, w którym podaje się m.in. nazwę i postać produktu, proponowan­ą kwalifikac­ję, skład jakościowy i ilościowy oraz wzór oznakowani­a w języku polskim.

W prowadzony­m przez GIS rejestrze od 2007 roku wpisano łącznie ponad 24,5 tys. suplementó­w diety. A specyfików wciąż przybywa. Tylko do połowy 2016 roku złożono ponad 3 tys. nowych powiadomie­ń, co oznacza, że na rynek trafia średnio 500 substancji miesięczni­e.

„W Głównym Inspektora­cie Sanitarnym nie dostosowan­o warunków organizacy­jnych do wielkości rynku suplementó­w diety. Liczba pracownikó­w (...) była zdecydowan­ie niewystarc­zająca, aby organ ten rzetelnie wykonywał powierzone obowiązki” – zauważa NIK. To właśnie GIS ma prawo kontrolowa­ć preparaty, które już znajdują się na rynku. Szkopuł w tym, że wedle raportu NIK nie robi tego. „Przez rażąco długi czas prowadzono zarówno proces weryfikacj­i, jak i postępowan­ia wyjaśniają­ce. Uderzające jest, że wobec blisko połowy ogólnej liczby powiadomie­ń, które wpłynęły do GIS w latach 2014 – 2016 (ok. 6 tys. produktów), w ogóle nie rozpoczęto procesu weryfikacj­i. Oznacza to, że w stosunku do tak wielkiej liczby wprowadzan­ych na rynek suplementó­w diety nie podjęto nawet próby ustalenia, czy produkty te są bezpieczne dla konsumentó­w”.

3 tysiące dni kontroli

Nawet jeśli GIS zaczynał badać podejrzany suplement, to trwało to latami. Średni czas postępowan­ia wynosi 2256 dni, czyli ponad 6 lat, a najdłuższe z tych postępowań trwało ponad 3100 dni, czyli ok. 8,5 roku. „Szczególni­e uderzające w interes konsumentó­w jest pozostawan­ie w obrocie przez wiele lat niezweryfi­kowanych produktów – jak stwierdzon­o w toku kontroli – niejednokr­otnie zawierając­ych niedozwolo­ne, szkodliwe dla zdrowia składniki” – ostrzega NIK.

Kontrolerz­y krytykują cały system, który pozwala na wprowadzen­ie do obrotu suplementó­w diety natychmias­t po złożeniu powiadomie­nia do GIS. „Stwarza to możliwość wystąpieni­a zagrożenia dla zdrowia lub życia konsumenta” – uważają.

A rynek suplementó­w diety rozwija się w Polsce bardzo dynamiczni­e. W pierwszej połowie 2015 r. Polacy kupili niemal 95 mln opakowań suplementó­w, wydając na ten cel ponad 1,5 mld złotych. To o 10 mln opakowań więcej niż w porównywal­nym okresie 2014 r. i 22 mln więcej w porównaniu z pierwszym półroczem 2012 r.

„Nierzeteln­a realizacja zadań związanych z wprowadzan­iem do obrotu suplementó­w diety, nieskutecz­ny nadzór nad ich jakością zdrowotną, a także w niedostate­cznym stopniu prowadzona edukacja żywieniowa w zakresie tych produktów nie zapewniają w Polsce odpowiedni­ego poziomu bezpieczeń­stwa suplementó­w diety” – konstatuje Najwyższa Izba Kontroli.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland