Zabójstwo bibliotekarki
Fajbusiewicz na tropie
W tej sprawie niewiele wiadomo. Choć upłynęło wiele lat, teczka obejmująca śledztwo dotyczące zabójstwa 66-letniej Katarzyny Kłos jest bardzo cienka. I choć krąg podejrzanych o tę zbrodnię był stosunkowo mały, nie udało się wytypować nawet jednego podejrzanego.
Zamordowana była przed laty znaną postacią na Politechnice Rzeszowskiej. Pracowała tam od 1967 roku i była jedną z animatorek uczelnianej biblioteki. Dość szybko stała się chyba najbardziej lubianą wśród studentów bibliotekarką. Jak wspominają jej koleżanki, potrafiła ściągnąć studentom ciężko dostępne pozycje książkowe. „Trudne początki pionierskich lat sprawiły, że bibliotekę traktowała nie tylko jako warsztat pracy, ale jak własne, wspólne dziecko. Jej małe mieszkanko w Łańcucie nieraz gościło bibliotekarki. Po koncertach na zamku wędrowało się do Katarzyny na podpłomyki – kulinarna specjal- ność naszej koleżanki” – wspominała przed laty dyrektorka Biblioteki Politechniki Rzeszowskiej, pani Ewa Breniasz.
W 1993 roku Katarzyna Kłos przeszła na emeryturę. Aby trochę dorobić do marnych nauczycielskich świadczeń, podjęła pracę w skupie metali kolorowych. Do tej pracy namówiła ją bliska znajoma ze zgromadzenia świadków Jehowy, która była właścicielką firmy. Pani Katarzyna też należała do tych wyznawców. Była starą panną. Mieszkała samotnie w centrum Łańcuta. To był już czwarty rok jej pracy w punkcie skupu złomu w Łańcucie przy ulicy Grunwaldzkiej. Pani Katarzyna uchodziła za osobę lubianą i bezkonfliktową, nader pomocną i życzliwą.
16 listopada 1998 roku w punkcie skupu pojawiło się kilkanaście osób. Około godziny 13.45 przyjechał polonezem klient, który przywiózł złom w reklamówce. Po chwili wrócił do samochodu i przyniósł