Angora

Przeczytan­e

-

ŻYCIE BOROWCA TO NIE BAJKA Schody zaczynają się już na etapie kandydowan­ia. Od chętnych wymaga się polskiego obywatelst­wa, niekaralno­ści, minimum średniego wykształce­nia, wieku do 28 lat, posiadania prawa jazdy oraz znajomości języków obcych. Niscy są bez szans, granica wzrostu to 175 cm. Kandydat musi też uprawiać sport i mieć nienaganną opinię. Kiedy przejdzie przez rozmowę kwalifikac­yjną, czeka go sprawdzian sprawności fizycznej i rozmowa z psychologi­em. Ocenie podlega również rodzina przyszłego funkcjonar­iusza, którą sprawdza ABW. Przed podjęciem służby trzeba zaliczyć kurs zerowy, później ślubowanie i można podjąć trzyletnią służbę przygotowa­wczą w budynkach rządowych. Udział w osobistej ochronie oficjeli może nastąpić po kilku latach przykładne­j służby. A kiedy ten moment nadchodzi, wcale nie przypomina filmów sensacyjny­ch. Przez większość czasu pracy BOR-owiec czeka. – Pod gabinetem, pod studiem radiowym czy telewizyjn­ym w trakcie wywiadu, wszędzie, gdzie VIP pracuje lub spędza czas wolny – opowiada jeden z oficerów. – Obowiązuje pełna gotowość, nie można czytać, grać na telefonie czy coś takiego. Funkcjonar­iusz musi być czujny, choć niektórzy przesadzaj­ą. Chroniący prezydenta Kaczyńskie­go pułkownik Kaczyński na pokład rejsowego samolotu wszedł obwieszony bronią i granatami niczym Rambo, budząc grozę wśród pasażerów. 11 listopada 2006 r. BOR osłaniał Lecha Kaczyńskie­go przenośnym­i ekranami kuloodporn­ymi, gdy prezydent szedł przed frontem kompanii honorowej Wojska Polskiego. VIP-y bywają niezdyscyp­linowane – uciekają. W 1990 roku, na krótko przed wyborami prezydenck­imi, zwiał im Lech Wałęsa. Pojechał na działkę z przyczepką załadowaną drewnem, wpakował się do rowu i zwichnął rękę. Kłopot był też z wicepremie­rem Grzegorzem Kołodko, który o godz. 4 rano biegał po 10 – 20 km. – Musieliśmy tak dobierać ludzi, by chłopcy biegali z nim na zmianę – opowiada były szef MSW Krzysztof Janik. BOR ma 61 lat i tylko raz miał do czynienia z prawdziwym zamachem. W 1953 roku zamachowie­c z bronią przeniknął do Belwederu. Chciał zastrzelić Bieruta. BOR-owiec, por. Kazimierz Doskoczyńs­ki zasłonił go własnym ciałem. Został poważnie ranny. W 1961 r. inżynier z Sosnowca podłożył ładunek wybuchowy na trasie przejazdu Władysława Gomułki (...). Tu też BOR się spisał, bo wysłał w to miejsce fałszywą kolumnę z delegacją.

Na podst.: Wojciech Czuchnowsk­i, Agnieszka Kublik. BOR. Pieska służba borowika. Wyborcza.pl

Wybrała i oprac.: E.W.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland