Jak w lubelskim zegarku
Moje osobiste doświadczenia związane z konkursami wokalnymi opieram na kilkukrotnym uczestniczeniu w pracach komisji oceniających, wśród których poziomem, składem jury i liczbą interesujących uczestników wyróżniłbym konkursy Francisco Viñasa w Barcelonie, Giuseppe di Stefano w Trapani na Sycylii i Ady Sari w Nowym Sączu. W Polsce od lat organizuje się z sukcesami konkursy im. Adama Didura w Bytomiu, im Stanisława Moniuszki w Warszawie, im. Haliny Halskiej we Wrocławiu, im. Jana Kiepury w Sosnowcu i jeszcze kilka pomniejszych, ale zawsze mających w nazwie wybitne nazwisko którejś z gwiazd polskiej wokalistyki z przeszłości.
Na tym tle nowa inicjatywa wyciągnięcia z niebytu nieznanej dotąd lublinianki Antoniny Campi staje się niezwykle cenna. Ta zapomniana śpiewaczka – poprzez rodzinne miasto, początki na dworze Stanisława Augusta, później sukcesy w Pradze czeskiej – zrobiła wspaniałą karierę w Wiedniu i występowała w wielu ośrodkach europejskich na przełomie XVIII i XIX wieku. Obecnie stała się postacią firmującą najnowszy konkurs wokalny o charakterze międzynarodowym. Jego uczestnicy, przebieg i rezultaty wyznaczyły zarówno artystyczne, jak i organizacyjne standardy, bardzo dobrze rokujące na przyszłość.
Do koncertu finałowego po dwuetapowych eliminacjach zakwalifikowało się ośmiu śpiewaków. Pierwszą nagrodę zdobyła litewska mezzosopranistka Eglė Šidlauskaitė po zaśpiewaniu arii z Samsona i Dalili oraz brawurowym wykonaniu „O don fatale” z Don Carlosa.
Druga nagroda przypadła ukraińskiemu barytonowi Danylo Matviience (aria szampańska z Don Giovanniego i śmierć Posy z Don Carlosa). Ten niespełna 27-letni baryton jeszcze przed dyplomem pomyślnie rokuje na operową karierę, posiadając osobowość, talent aktorski, piękny głos i dobrą prezencję.
Laureatem trzeciej nagrody został solista Opery Lwowskiej Mykhailo Malaffi („La donna e mobile” z Rigoletta i Lucevan le stelle z Toski).
Mnie w finale podobały się ponadto Monika Korybalska z Opery Krakowskiej ( Cyrulik sewilski i La Clemenza di Tito) i niemiecko-francuska lirykokoloratura Caroline Jestaedt, która perfekcyjnie zaśpiewała arię Paminy z Czarodziejskiego fletu i „Caro nome” z Rigoletta.
Śpiewaków oceniało mądrze i starannie dobrane jury: Brenda Hurley ze Studia Operowego w Zurychu, Eytan Pessen – pedagog śpiewu reprezentujący Niemcy i Izrael, Ferenc Anger – dyrektor artystyczny Opery w Budapeszcie, wiedeński menedżer operowy Michael Gruber i Yannis Pouspourikas – dyrygent Opery w Essen, który poza tym poprowadził koncert finałowy, wykazując się mistrzostwem w akompaniamentach i wirtuozerią w uwerturze do Wesela Figara. Grała Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, którą należy komplementować za poziom muzykowania, wrażliwość i skuteczne wspomaganie solistów.
Jury zostało skompletowane z wyraźną przewagą fachowców mogących promować śpiewającą młodzież i umożliwiać jej start do kariery.