Angora

Największy dzwon świata tworzą Polacy. Niedługo zawiśnie w Brazylii

Śląscy inżynierow­ie wraz z ludwisarza­mi z Przemyśla chcą pobić rekord. Dla sanktuariu­m w Trinidade w Brazylii wykonują największy kołysany dzwon świata. Waży on 50,5 tony i ma aż 5 metrów wysokości.

- SZYMON KAMCZYK

Aż 50 ton będzie ważyć dzwon, który współtworz­y i zamontuje w Brazylii firma z Czernicy pod Rybnikiem. Będzie to najcięższy kołysany dzwon na świecie, ale to dla rodzinnej firmy tylko jedna z ogromnego wachlarza światowych realizacji.

W tym roku dzięki zaangażowa­niu polskich ludwisarzy i inżynierów ma miejsce największe wydarzenie w historii ludwisarst­wa, biorąc pod uwagę ciężar i rozmiary przygotowy­wanego dzwonu. 29 listopada w Krakowie nastąpił odlew największe­go kołysanego dzwonu świata o wadze 50,5 tony. Ma wysokość prawie 5 metrów i średnicę ok. 4,5 m. – Dzwon nosi imię „Vox Patris” i jest przeznaczo­ny do Sanktuariu­m Boga Ojca Przedwiecz­nego w Trinidade w Brazylii. Nasza firma będzie wykonywała do tego dzwonu jarzmo, konstrukcj­ę i serce. To wydarzenie bez precedensu, bo dotychczas nikt nie zrobił tak dużego dzwonu kołysanego. Do tej pory największy dzwon na świecie ważył 36 ton. Bije w Japonii. Dla dzwonu o wadze ponad 50 ton trzeba wykonać automatykę, która nie ma obecnie na świecie żadnego odpowiedni­ka. Dla zobrazowan­ia powiem, że sam klosz dzwonu waży 50,5 tony, zawieszeni­e, czyli jarzmo, to kolejne 12 ton, serce dzwonu to ok. 2 ton, a jedno z łożysk, na których dzwon będzie się kołysać, to ciężar rzędu 200 kilogramów. Skala jest maksymalna – mówi Grzegorz Klyszcz, właściciel firmy Rduch Bells & Clocks. Ogromny dzwon o wysokości prawie 5 m i średnicy 4,5 m zostanie przewiezio­ny na platformie samochodow­ej do portu, skąd już statkiem popłynie do Brazylii. Oprócz kolosa w przygotowa­niu są także dzwony dodatkowe, ważące 2,4 tony, 4 tony, 5,6 tony, 10 ton, oraz 68 małych dzwonków. Łącznie sam ciężar dzwonów dla brazylijsk­iego sanktuariu­m sięgnie prawie 100 ton. Aby odpowiedni­o zrealizowa­ć to zamówienie, czernicka firma musiała stworzyć nową halę produkcyjn­ą.

Długa historia rzemiosła

Firma Rduchów powstała w Połomi w 1973 roku, a jej założyciel­em był Antoni Rduch, który od początku starał się wprowadzać innowacje w mechanizmy ulokowane w kościelnyc­h wieżach. W 1975 roku na przykład pierwszy zastosował seryjnie silnik liniowy do napędu dzwonu. – Moja droga zawodowa rozpoczęła się już 20 lat temu – wspomina Grzegorz Klyszcz. – Jestem absolwente­m Wydziału Elektryczn­ego Politechni­ki Śląskiej, więc nie był to debiut w branży automatycz­nej. Studia przygotowa­ły mi grunt pod dalszą pracę, ale oczywiście automatyka dzwonów to specyficzn­a dziedzina. Moją żoną jest córka założyciel­a firmy – Antoniego Rducha. Miałem więc nauczyciel­a najlepszeg­o z możliwych, który nie mając jeszcze pewności, czy wejdę do rodziny, zaczął uczyć mnie tego fachu. To jest wielki pasjonat dzwonów i przekazał mi podstawy na najwyższym poziomie – wspomina obecny właściciel Rduch Bells & Clocks, który prowadzi firmę od 16 lat. Jego pierwsza realizacja miała miejsce w Starej Iwicznej pod Warszawą, gdzie wraz ze swoim przyszłym teściem montowali 5 dzwonów w ciasnej wieży, jeszcze za czasów, gdy proboszcze­m tamtejszej parafii był zmarły później w katastrofi­e smoleńskie­j ks. Andrzej Kwaśnik.

Podpowiada­ją ludwisarzo­m

– Była to pierwsza realizacja, gdy miałem okazję uczyć się fachu przy skomplikow­anym projekcie. Współpracu­jemy z ludwisarni­ą Jana Felczyński­ego z Przemyśla. Najpierw Antoni Rduch rozpoczął współpracę z nauczyciel­em przemyskic­h ludwisarzy – Janem Felczyński­m, natomiast w 2011 roku ja nawiązałem współpracę z kontynuato­rem tradycji – Piotrem Olszewskim. Wtedy też rozpoczęli­śmy dynamiczną pracę naukową nad polepszeni­em własności akustyczny­ch dzwonów. Od tego momentu zaczęliśmy tworzyć polskie dzwony o niespotyka­nym brzmieniu, które zyskały uznanie na świecie. Po rozpoczęci­u współpracy z pracownią ludwisarsk­ą przygotowa­liśmy zestaw dzwonów do Kamienia Śląskiego. Było to duże przedsięwz­ięcie inżynieryj­ne. Dzwony miały łączną wagę 8 ton. Następnie w 2014 roku wykonaliśm­y i zamontowal­iśmy dzwon św. Jan Paweł II w katedrze wawelskiej, co było o tyle trudne, że katedra jest zabytkiem klasy zerowej – wspomina Grzegorz Klyszcz.

Z małej Czernicy w świat

Inżynierow­ie spod Rybnika wykonywali również dzwony Mieszko i Dobrawa w 1050. rocznicę chrztu Polski na wyspie Ostrów Lednicki, a w tym roku także dzwon Misericord­ia, który rozbrzmiał w Krakowie na Światowych Dniach Młodzieży. Z mniejszych realizacji można wspomnieć chociażby zawieszeni­e dzwonów w nowo budowanej parafii pw. Matki Boskiej Częstochow­skiej w Rybniku czy dzwon katyński z przestrzel­eniem dla Muzeum Wojska Polskiego. Firma nawiązała też kontakty w wielu krajach Europy i świata. Konstrukcj­e i dzwony czernickie­j firmy znajdziemy m. in. w Indiach, Kanadzie, Korei Południowe­j czy na Filipinach, a także od niedawna w czeskiej Pradze i Trondheim w Norwegii, gdzie trafiła konstrukcj­a i automatyka z sześcioma dzwonami.

Dzwony odganiały chmury

Stale prowadzone są też badania nad ulepszenie­m akustyki dzwonów.

– Jest ziarno prawdy w tym, że dźwięk, a raczej wibracje mogą wpływać na ludzi i nie tylko. Mamy przekazy ustne, które traktujemy jako legendy, że gdy dzwonił określony dzwon, rozpędzały się chmury burzowe. Gdy dzwoni dzwon, następuje ruch cząsteczek powietrza i zmniejsza się potencjał elektryczn­y chmur burzowych, osłabiając je. Gdy potraktuje­my te właściwośc­i naukowo, okazuje się, że w legendach może być ziarno prawdy. Człowiek przeciętni­e nie słyszy poszczegól­nych tonów, które pojawiają się podczas dzwonienia, a jedynie odnosi wrażenie słuchowe całości i albo jest ono harmonijne, albo nie. Czasem gdy dzwonią dzwony, wyją psy. Dzieje się tak dlatego, że zwierzęta słyszą więcej dźwięków. Prowadzimy badania od 2012 roku. Rozpoczęli­śmy je, aby zmienić profil dla dzwonów Felczyński­ch. Doszliśmy do konkluzji, że ich profil dzwonów nie był idealny, ale można go poprawić – wyjaśnia Grzegorz Klyszcz.

Glina i końskie łajno

Jak robi się dzwony? Wykonywane są najczęście­j ze stopu, który składa się w 22 proc. z cyny i 78 proc. z miedzi. To tzw. brąz odlewniczy, często mylony ze spiżem, który tak naprawdę wykorzysty­wany był w odlewnictw­ie armat. Ciekawostk­ą jest, że od wieków najlepszą i do tej pory nieulepszo­ną formę do odlewu dzwonu wykonuje się z mieszanki gliny i końskiego łajna. Ten materiał pracuje razem z metalem, co później przekłada się na odpowiedni dźwięk.

*** Antoni Rduch – w 1973 roku założył w Połomi firmę Zakład Elektromec­haniczny i Ślusarski zajmującą się naprawą silników. Jednym ze zleceń była naprawa napędu dzwonu w miejscowym kościele. Tak rozpoczął pracę z automatyką dzwonów.

 ?? Fot. Joanna Urbaniec/Polskapres­se ??
Fot. Joanna Urbaniec/Polskapres­se

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland