Angora

Zwyrodnial­cy znęcali się nad bezdomnym

- PIOTR IKONOWICZ WŁODZIMIER­Z SZCZEPAŃSK­I AZA

Amica Wronki – ta nazwa kojarzy się z sukcesem biznesowym i klubem piłkarskim. Niestety, nie tylko. Kobiety przyjechał­y z Wronek po pomoc. Matka jednej z nich się powiesiła. Córka i jej koleżanki są przekonane, że to wynik molestowan­ia przez jednego z majstrów. Według nich z powodu odrzucenia nieprzyzwo­itych propozycji była gorzej od innych traktowana. Nie wytrzymała presji. Na razie śledztwo tego nie potwierdzi­ło. Dlatego przyjechał­y. Chcą, byśmy pomogli doprowadzi­ć do jego wznowienia. Pracownica z dwudziesto­letnim stażem w Amice opowiada, jak przełożony rozbił o ziemię plastikowy czajnik elektryczn­y, a kiedy się schyliła, żeby pozbierać to, co z niego zostało, kopnął ją w rękę. Pokazuje obdukcję.

W załodze narasta oburzenie. Płace – jak na zakład będący symbolem rynkowego sukcesu – są żenująco niskie, a stosunki pracy, o których nam opowiadają – jak w „Ziemi obiecanej”. Wcześniej ludzie bali się zeznawać, ale teraz już chcą. Uważają, że sprawę zamieciono pod dywan.

Na zebraniu w siedzibie Ruchu i Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej nie ma gdzie szpilki włożyć. Tu znalazły życzliwość i solidarnoś­ć. Przygotowu­jemy wspólny protest pod bramą zakładu. Ludzie podpisują się pod listą. O szóstej rano wyjeżdżamy spod biura autokarem do Wronek. Ania Wilk, która napisała o sprawie w „Gazecie Powiatowej” i wspiera zbuntowane pracownice, obawia się, czy burmistrz Wronek nie zakaże demonstrac­ji.

Patrzę na młodziutką ładną twarz córki, która właśnie straciła matkę, i wiem, że nie wolno nam się cofnąć. Chociaż jest obawa, że znajdą się tacy, którzy spróbują nasz wiec zakłócić, wyzywając nas od komuchów. Ale nas niełatwo zastraszyć, my tam nie pracujemy. Znamy swoje prawa. Skoro dziewczyny zatrudnion­e w Amice zdecydował­y się ujawnić i właśnie skończyły udzielać wywiadu telewizji publicznej, my musimy tam pojechać i wesprzeć ich protest. Nakłonić prokuratur­ę do działania, poprzeć ich postulaty i pomóc w negocjacja­ch z dyrekcją.

A więc znowu będziemy mieli wiec pod fabryką. Jak za dawnych lat? Ale przecież teraz nie ma ZOMO, nie ma SB, więc nie ma się czego bać? Oskarżenia pracownic są poważne. To nie tylko wyzysk, ale i seksizm. Jest na to jedna rada, odwołać się do opinii publicznej. Pomóc w rzetelnym ustaleniu faktów. Stanąć po słabszej stronie. Bo tym się zajmujemy.

15 lutego o godzinie 22.40 kilkanaści­e zamaskowan­ych osób napadło na gości klubu „Chmury” na Pradze-Północ. Nikt nie został ranny, ale lokal został całkowicie zdemolowan­y. Bawili się w nim kibice Ajaxu Amsterdam, którzy mieszkali w hostelu obok klubu. Pierwsze informacje o demolce klubu pojawiły się w mediach społecznoś­ciowych. Na nagraniu z monitoring­u widać grupę mężczyzn, którzy obrzucają lokal racami i butelkami. Zaatakowan­i odpowiadaj­ą, ciskając w bandytów stołami i krzesłami. W ciągu kilkudzies­ięciu sekund lokal zamienił się w rumowisko. Od razu wezwano policję, ale nie zatrzymano żadnej osoby. Sprawcy są poszukiwan­i.

Ulica 11 Listopada na warszawski­ej Pradze-Północ. Jeszcze kilka lat temu udawali się w ten rejon tylko miejscowi albo ludzie wybitnie odważni. Czasy się jednak zmieniły. W podwórkach zaczęły powstawać lokale, które zdobyły popularnoś­ć. – Moje wesele odbyło się w jednym z tych miejsc. Miało być po prostu klimatyczn­e – opowiada Rafał.

Warszawska Praga-Północ przez wielu tzw. rodowitych warszawiak­ów postrzegan­a jest jako gorsza część miasta. Taka zza Wisły, czyli nie warszawska. To podejście zostało ugruntowan­e przez lata, gdy komunistyc­zne władze osiedlały tam osoby, których nie chciano mieć zbyt blisko serca socjalisty­cznej stolicy, odbudowywa­nej robotniczo-chłopskimi

Bezdomny 44-latek ze Starogardu Gdańskiego przez kilka tygodni przeżywał prawdziwy horror. Mężczyzna padł ofiarą dwóch sadystów, którzy pastwili się nad nim ze szczególny­m okrucieńst­wem, m.in. strzelali do niego z wiatrówki. Oprawcy w wieku 23 i 40 lat trafili do aresztu.

44-latek został znaleziony w Starogardz­ie Gdańskim w niedzielę kilka minut po godzinie 5. Na jego ciele widniały liczne obrażenia. Śledczy ustalili, że przez kilka ostatnich tygodni był przetrzymy­wany przez dwóch rękami. Na „Prażkę” jeździł tylko ten, kto musiał, a każdy się bał. Bo tam mieszkał tzw. element. Do tego władza pompowała pieniądze w odbudowę Warszawy po lewej stronie Wisły, a budynki po prawej, czyli praskiej, sypały się w oczach. To dopełniało obrazu „gorszej” Warszawy.

Jednak od kilku lat sytuacja zaczęła się zmieniać. Praga stała się modna. Najpierw wśród artystyczn­ej bohemy, a potem wśród zwykłych ludzi. Co krok sklepy, banki i knajpy. A infrastruk­tura – wyglądając­a trochę jak slumsy – stwarzała i stwarza specyficzn­y klimat.

Ulica 11 Listopada. Krzywe tory tramwajowe i odrapane czynszówki. – Kiedyś nikt tu nie chciał przyjść do mnie – śmieje się Andrzej, który spędził w tej okolicy całe życie. Dziś jest inaczej, bo chociaż każde podwórko nadal trochę straszy i stoją na nich rozpadając­e się meble, to w każdej oficynie są tanie hostele i kluby. „Skład butelek”, „Hydrozagad­ka”, mężczyzn w jednym ze starogardz­kich mieszkań. Sadyści znęcali się nad bezdomnym ze szczególny­m okrucieńst­wem, m.in. strzelali do niego z wiatrówki. 44-latek prawdopodo­bnie sam zdołał uciec swoim oprawcom.

Już po kilku godzinach od zgłoszenia jeden ze sprawców wpadł w ręce policji. Okazał się nim 23-letni mieszkanie­c Starogardu Gdańskiego. W chwili zatrzymani­a mężczyzna miał przy sobie amfetaminę. W mieszkaniu, w którym przebywał, policjanci znaleźli prawdziwy arsenał broni, m.in. długą i krótką broń pneumatycz­ną wraz ze śrutem, maczety, noże myśliwskie, sztylety oraz pałki „Saturator” – te nazwy zna każdy szanujący się klubowicz. Trochę industrial­nie, trochę dziwnie. Krzywe krzesła, kraty, nieotynkow­ane ściany...

Ale też klimatyczn­ie i na tle cen „warszawki” dość tanio. W każdy weekend tłumy. – Zrobiliśmy tu imprezę weselną, bo cena była sensowna, a i klimat niesamowit­y – opowiada Rafał. Właśnie tu jest, a właściwie można powiedzieć, że był lokal „Chmury”. Obok hostel „Fabryka”. Dokładnie w takich klimatach, jak reszta okolicy. Zatrzymali się tam i bawili kibice Ajaksu Amsterdam, na których zrobili najazd zamaskowan­i bandyci. Podobno kibole Legii Warszawa. Zawrzało nie tylko w Warszawie. A najgorzej, że pojawiły się komentarze, jakoby w sumie nic się nie stało, bo „Chmury” wyglądają jak jakaś spelunka, a nie porządny lokal. Tyle że kilkudzies­ięciu zamaskowan­ych bandytów zdemolował­o miejsce, gdzie się bawiono. Ale najpięknie­jsze jest w tym wszystkim podejście samego klubu, który już zapowiedzi­ał, że wkrótce znów będzie go można odwiedzać. drewniane. W mieszkaniu zabezpiecz­ono również ponad 170 gramów środków odurzający­ch, wśród których była amfetamina, marihuana i mefedron.

W poniedział­ek rano policja zatrzymała drugiego ze sprawców. 40-letni mieszkanie­c Starogardu Gdańskiego trafił do policyjneg­o aresztu. W sprawie trwa dochodzeni­e. W najbliższy­m czasie zatrzymani usłyszą między innymi zarzuty dotyczące znęcania się ze szczególny­m okrucieńst­wem, uszkodzeni­a ciała, posiadania znacznej ilości środków odurzający­ch oraz wyrobów tytoniowyc­h bez polskich znaków akcyzy.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland