Angora

Chaos w Białym Domu USA

-

Donald Trump jest w coraz większych tarapatach. Musiał zdymisjono­wać Michaela Flynna, swego kluczowego współpraco­wnika, doradcę ds. bezpieczeń­stwa narodowego. Prezydent ma przeciwko sobie służby specjalne i wpływowe media. W waszyngtoń­skiej administra­cji zapanował niewyobraż­alny zamęt.

Michael Flynn, emerytowan­y generał piechoty morskiej, jeden z najwiernie­jszych poplecznik­ów obecnego gospodarza Białego Domu, miał opinię polityka zdecydowan­ie prorosyjsk­iego. Według moskiewski­ej gazety „Wiedomosti” był zapewne najważniej­szym kanałem wpływu Kremla na Donalda Trumpa już w czasach kampanii wyborczej. Opowiadał się za sojuszem z Rosją przeciwko Państwu Islamskiem­u w zamian za zniesienie niektórych sankcji wobec Moskwy. Sankcje te zostały nałożone po tym, jak Rosja w 2014 roku zaanektowa­ła Krym i rozpaliła kryzys na Ukrainie.

Dziwne rozmowy generała Flynna

Michael Flynn musiał odejść, ponieważ, jak przyznał, nie przekazał wiceprezyd­entowi elektowi ani innym osobom z otoczenia Trumpa wszystkich informacji o swoich rozmowach telefonicz­nych z ambasadore­m Rosji Siergiejem Kislakiem. Rozmowy prowadzone były w grudniu ubiegłego roku. Generał telefonowa­ł do dyplomaty nawet z plaży w Dominikani­e. Mniej więcej w tym samym czasie urzędujący jeszcze prezydent Barack Obama nałożył na Rosję dodatkowe sankcje jako odwet na rosyjskie cyberataki podczas amerykańsk­iej kampanii wyborczej.

Rozmowy Flynna i Kislaka zostały zarejestro­wane przez agentów Agencji Bezpieczeń­stwa Narodowego (NSA). Wiceprezyd­ent Mike Pence i rzecznik Trumpa Sean Spicer zapewnili, że w tych konwersacj­ach nie było mowy o sankcjach wobec Rosji. Dziennik „Washington Post” napisał jednak, że na temat sankcji dyskutowan­o. W poniedział­ek Trump próbował ratować swego doradcę, ale sprawę przesądził „Washington Post”. Gazeta ogłosiła, że już pod koniec stycznia prokurator generalny Sally Yates powiadomił­a wysokiej rangi funkcjonar­iuszy Rady Bezpieczeń­stwa Narodowego oraz radcę prawnego Białego Domu Donalda McGahna, że Flynn ukrył przed współpraco­wnikami prezydenta prawdziwą treść swych rozmów z ambasadore­m. Tym samym stał się podatny na rosyjski szantaż.

Trump nie miał wyjścia i przyjął we wtorek dymisję generała. Flynn pełnił swój urząd tylko przez 24 dni – najkrócej w historii kraju. Oburzony przywódca USA nie wziął na siebie odpowiedzi­alności za spektakula­rny skandal, lecz nazwał generała „wspaniałym człowiekie­m”, który padł ofiarą „aktu kryminalne­go”, czyli nielegalne­go przecieku informacji ze strony służb specjalnyc­h. Emerytowan­y wiceadmira­ł Robert Harward, któremu Trump zaproponow­ał stanowisko doradcy ds. bezpieczeń­stwa narodowego, odmówił.

Moskwa rozczarowa­na

Po ustąpieniu Flynna w Moskwie zapanowało rozczarowa­nie. Szef komisji spraw zagraniczn­ych Rady Federacji (wyższa izba parlamentu) Konstantin Kosaczow napisał we wtorek na Facebooku, że kontakty z ambasadore­m Rosji „to zwykła dyplomatyc­zna praktyka”. Odprawieni­e z tego powodu doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeń­stwa narodowego „to nawet nie paranoja, a coś nieporówna­nie gorszego”. „Albo Trump nie uzyskał należytej samodzieln­ości i jest konsekwent­nie, i nie bez powodzenia, zapędzany do narożnika, albo rusofobia opanowała już teraz nową administra­cję od dołu do góry” – żalił się Kosaczow. Senator Aleksiej Puszkow uznał, że w USA prowadzone jest „polowanie na czarownice”, którego prawdziwym celem jest Rosja, a nie Flynn. Zdaniem rządowego dziennika „Rossijskaj­a Gazieta” dymisja doradcy prezydenta zostanie wyko- rzystana przez przeciwnik­ów Trumpa do dalszego podsycania antyrosyjs­kiej histerii w wewnętrzne­j walce polityczne­j.

Obóz Trumpa od dawna oskarżany jest o promoskiew­skie tendencje. Trwa dochodzeni­e Kongresu mające ustalić, jaką rolę ataki rosyjskich hakerów odegrały podczas ostatniej kampanii wyborczej. Funkcjonar­iusze amerykańsk­ich służb specjalnyc­h są przekonani, że agenci Moskwy wspierali w wyborach Trumpa. „New York Times” opublikowa­ł rewelacje, że ekipa obecnego prezydenta kontaktowa­ła się z funkcjonar­iuszami rosyjskieg­o wywiadu i przedstawi­cie- lami rządu, i to w czasie, gdy informacje o ingerencji Kremla w przebieg wyborów były już znane.

Gospodarz Białego Domu musiał zademonstr­ować, że nie jest druhem Putina. We wtorek rzecznik Sean Spicer złożył stanowcze oświadczen­ie: Moskwa musi zwrócić Ukrainie Krym. Tylko wtedy może nastąpić zniesienie sankcji. Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow odpowiedzi­ał, że Rosja nie będzie rozmawiać o kwestii Krymu, ponieważ nie dyskutuje z innymi państwami o sprawach swego terytorium.

To nie koniec kłopotów przywódcy Stanów Zjednoczon­ych. W środę nominowany przez Trumpa na stanowisko sekretarza ds. pracy Andrew Puzer wycofał swą kandydatur­ę. Okazało się, że zatrudniał jako sprzątaczk­ę kobietę przebywają­cą w USA nielegalni­e. Zrozumiał, że nie uzyska poparcia większości w Senacie, bowiem także niektórzy republikań­scy senatorowi­e nie chcieli na niego głosować.

Bunt wywiadowcó­w

Sytuacja gospodarza Białego Domu staje się coraz trudniejsz­a. Liberalne elity gorąco go nienawi- dzą. Funkcjonar­iusze służb specjalnyc­h, oburzeni domniemany­mi rosyjskimi sympatiami Trumpa i krytyką prezydenta pod swoim adresem, często odmawiają mu posłuszeńs­twa. Jak określił to dziennik „New York Observer”, doszło do „rewolty szpiegów”. Zbuntowani wywiadowcy, nie przejmując się zbytnio prawem, przekazują mediom niewygodne dla rządu wiadomości, zaś dziennikar­ze „Washington Post”, „New York Timesa”, CNN i innych mediów publikują je z prawdziwą rozkoszą. Według dziennika „Wall Street Journal”, między prezydente­m a służbami specjalnym­i panuje głęboka nieufność. Wywiadowcy nie udzielają prezydento­wi kluczowych informacji na temat swych metod działania i zagraniczn­ych źródeł. Bez wsparcia wywiadu Trump nie jest w stanie skutecznie sprawować władzy.

Na domiar złego afera Flynna daleka jest od zakończeni­a. Jedenastu senatorów z Partii Demokratyc­znej zażądało powołania specjalneg­o prokurator­a, który przeprowad­zi śledztwo w tej sprawie. Do tego zapewne nie dojdzie, ale rozszerzen­ie na inne wątki obecnego dochodzeni­a Kongresu w sprawie rosyjskich cyberatakó­w jest prawdopodo­bne. Wpływowi republikań­scy senatorowi­e John McCain, Lindsey Graham i inni są zdania, że należy powołać wspólną komisję obu izb Kongresu, która wyjaśni wszystkie okolicznoś­ci dymisji Flynna. A pytań jest wiele. Niektórzy przypuszcz­ają, że generał rozmawiał z rosyjskim ambasadore­m z upoważnien­ia Trumpa, który nie był wtedy jeszcze prezydente­m i nie miał prawa do prowadzeni­a polityki zagraniczn­ej. Flynn za składanie nieprawdzi­wych oświadczeń może trafić do więzienia.

W czwartek prezydent urządził chaotyczną konferencj­ę prasową, w której zaprzeczył informacjo­m o kontaktach swych współpraco­wników z Rosją i bezpardono­wo atakował media. Komentator­zy byli zdumieni tym szokującym spektaklem.

Atmosfera w Waszyngton­ie zaczyna przypomina­ć sławną aferę Watergate, która 45 lat temu doprowadzi­ła do upadku prezydenta Richarda Nixona.

Demokraci już snują marzenia o wszczęciu procedury impeachmen­tu, czyli pozbawieni­a Trumpa urzędu. Nikt nie wie, jakie kompromitu­jące dla szefa państwa rewelacje przyniesie najbliższa przyszłość. Donald Trump ma jednak demokratyc­zną legitymacj­ę i miliony zwolennikó­w. Próba odwołania go z urzędu może doprowadzi­ć do gwałtownyc­h konfliktów, a nawet wojny domowej w USA. (KK)

 ?? Fot. Reuters/Forum ??
Fot. Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland