Angora

Mój kombinezon i ja Norwegia

- ZBIGNIEW KUCZYŃSKI (Oslo)

Wielkie imprezy sportowe są nie tylko rywalizacj­ą zawodniczą, lecz też poligonem producentó­w sprzętu, którzy po miesiącach tajnej pracy mogą zaprezento­wać nowinki, które przy dzisiejszy­m poziomie sportu są w stanie zmienić końcowe wyniki. Tak też będzie od 22 lutego, kiedy to rozpoczną się w Lahti trwające do 5 marca mistrzostw­a świata w narciarstw­ie klasycznym.

Najbardzie­j wyrafinowa­na wojna sprzętowa prowadzona jest na skoczniach, gdzie o medalach decyduje ułamek punktu. Narty, buty i wiązania są ulepszane co roku, jednak największa rywalizacj­a toczy się na polu kombinezon­ów.

Muszą one spełniać wymagania regulamino­we i każdy skoczek jest mierzony, aby sprawdzić, czy nie ma zbyt dużo „pustego” miejsca pod spodem, ponieważ dodatkowa powierzchn­ia, na przykład w kroku, daje większą powierzchn­ię lotną i może wydłużyć skok o kilka metrów. Zdaniem krawców, odpowiedzi­alnych za ten strój, znaczenie ma każdy szczegół. Poza struk- turą materiału jest to krój, szew, nici, a nawet kolor.

Jeden z największy­ch rywali Kamila Stocha, kandydat do medali w Lahti, Norweg Daniel-André Tande, ma specyficzn­e podejście do kombinezon­u. Uważa, że jest w jego przypadku najważniej­szy. Występując w najpopular­niejszym skandynaws­kim talk show „Fredrik Skavlan”, zdradził swoją tajemnicę. – Kombinezon to moja druga skóra, ponieważ podczas skoku staje się częścią mojego ciała, a ja z nim jednością i monolitem. Dlatego przed każdym konkursem na długo, nawet na kilka godzin zamykam się w pokoju, rozkładam go na łóżku lub wieszam na drzwiach szafy, tak aby mu było wygodnie i z nim... rozmawiam. Głównie po to, aby dobrze się poczuł. Szepczę mu czułe słówka, głaszczę delikatnie, mówię mu, że jest piękny i zgrabny i grzecznie proszę go o... współpracę. Dopiero jak poczuję, że jest już drugim mną, to go wkładam i razem wychodzimy na skocznię.

Specjalnie na mistrzostw­a w Lahti Norweżki otrzymały nowe stroje z rewolucyjn­ego materiału, które ważą zaledwie 230 gramów. Pierwsza testowała je multimedal­istka olimpijska i świata Marit Bjørgen. – Jest tak wygodny, lekki i elastyczny, że trenując w nim, czułam się naga – stwierdził­a. Po pierwszych testach odkryła, że kombinezon dzięki fakturze, podobnej do powierzchn­i golfowej piłeczki, jest „kosmicznie” aerodynami­czny.

W biegach narciarski­ch zawodnicy są narażeni na skutki niskiej temperatur­y. Bjørgen nie powiedział­a na razie, czy jej nowy strój jest ciepły, lecz Szwedki i Szwedzi wkładają specjalne termomajtk­i, opatentowa­ne przez Gunde Svana, legendę biegów narciarski­ch. Przed trzema laty norweski mistrz Petter Northug odmówił włożenia „wstrętnych szwedzkich gaci” i musiał przerwać bieg z powodu, jak powiedział, „zamrożenia klejnotów”. W następnych dniach startował już z pieluchą pod kombinezon­em.

Kolory też mają znaczenie. I tak Szwedzi, którzy zawsze startują w strojach białych, przeżyli prawdziwy koszmar podczas zawodów Pucharu Świa- ją, że to nie pierwszy przykład, kiedy rosyjsko-ukraiński konflikt zbrojny, polityczny i propagando­wy wkracza do kuchni. Jego eskalacja miała miejsce w 2014 roku, wkrótce po rosyjskiej aneksji Krymu i wsparciu przez Kreml separatyst­ów w Donbasie.

Na fali patriotycz­nego uniesienia i walki ze wszystkim, co kojarzyło się z Ukrainą, z menu moskiewski­ch restauracj­i zaczął znikać... barszcz po ukraińsku. To znaczy całkiem nie zniknął, ale zmieniono jego „wrogą” nazwę. Nową trudno było uznać za udaną, brzmiała ona bowiem „zupa z korzenia buraczaneg­o po rosyjsku”. Niektórzy twierdzili, że był to przejaw wyjątkowo zjadliwej ironii.

Wokół barszczu ukraińskie­go rozgorzała absolutnie poważna dyskusja. – Dzisiaj jem go z goryczą w duszy, wyobrażają­c sobie, jak tam strzelają, jak tam ludzie chowają się w piwnicach – zwierzała się lokalnemu portalowi 812 Online Tatiana Pojłowa, przewodnic­ząca ruchu społeczneg­o mieszkanek wsi obwodu leningradz­kiego. – Naszych emerytów też nie stać na ukraiński barszcz na słoninie. Kto jest temu wszystkiem­u winien? Politycy! ta w listopadzi­e 2010 w Östersund, kiedy w tym szwedzkim miasteczku doszło do zatrucia wody. Mistrzyni olimpijska Charlotte Kalla opowiadała potem na antenie telewizji. – Przez dwie doby siedziałyś­my z koleżankam­i w toaletach... Podobne kłopoty miały też inne ekipy. Szwedzkie media zwróciły uwagę, że w niezakłóco­nym rytmie i spokoju biegali tylko Niemcy, którzy mieli stroje koloru... brązowego.

Najluźniej­sze podejście do stroju mają chyba Norwegowie. Członek kadry Halvor Egner Granerud przed czterema laty w Oslo skoczył... nago. Chciano go zdyskwalif­ikować, lecz udowodnił, że w regulamini­e dotyczącym treningów obowiązkow­e są tylko narty, buty i kask.

Podobną „sławę” zyskał biegacz Øystein Pettersen, który 29 październi­ka 2010 przed zawodami Pucharu Świata w Düsseldorf­ie obiecał, że jeśli stanie na podium, to zrobi rundę honorową ubrany tylko w... buty. Był drugi i o obietnicy natychmias­t przypomnia­ł spiker zawodów, prosząc publicznoś­ć o nieopuszcz­anie trybun, a biegacza o włożenie czapki, aby uniknął przeziębie­nia najważniej­szej części ciała.

Czterokrot­ny mistrz olimpijski i 11-krotny świata w biathlonie Emil Hegle Svendsen został z kolei nazwany przez stacje telewizyjn­e „syberyjski­m striptizer­em”, po tym jak w marcu 2013 roku podczas Pucharu Świata w Rybińsku kamery nagrały go, jak zaczaił się w krzakach na trasie kobiet i kiedy nadbiegły, wyskoczył w kombinezon­ie opuszczony­m do kostek.

Polityka kulinarna nie ominęła też samego Krymu. Kiedy państwa Zachodu ogłosiły sankcje gospodarcz­e w odwecie za zajęcie przez Rosję półwyspu, McDonald’s zamknął działające tam bary. Latem ubiegłego roku jego miejsce zajęła rosyjska sieć „Rusburger”, oferująca klientom podobny serwis i asortyment dań. Ale już w patriotycz­nym wydaniu, w menu znalazł się m.in. „carski cheesburge­r”.

Na półwyspie trwają próby wprowadzen­ia mody na „krymburger­y”. W Symferopol­u działa bar o tej nazwie, a przebojem nadchodząc­ego sezonu turystyczn­ego w Jałcie ma być festiwal fast foodu, który również nazywać się będzie „Krymburger”.

O krok dalej postanowil­i pójść właściciel­e patriotycz­nej restauracj­i z Nowosybirs­ka, którzy oprócz krymburger­ów serwowali też „pizzę putinowską” z zarysami prezydenck­iego oblicza na tle kuli ziemskiej. Biznes padł po miesiącu, nie wytrzymują­c konkurencj­i z oryginalny­mi McDonaldam­i i KFC, które mieściły się po sąsiedzku. (CEZ)

 ?? Fot. Michał Łepecki/Agencja Gazeta ??
Fot. Michał Łepecki/Agencja Gazeta

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland