Angora

Dekadencja

Europa jest do wzięcia. Chyli się ku upadkowi. Rozkłada moralnie, kulturowo, polityczni­e. Jej judeochrze­ścijańska cywilizacj­a znalazła się w fazie terminalne­j. Umiera. Nic nie może jej uratować.

- LESZEK TURKIEWICZ turkiewicz@free.fr

Oto przesłanie „Decadence”, ostatniej książki najbardzie­j medialnego filozofa francuskie­go Michela Onfraya. 600-stronicowa analiza życia i śmierci Zachodu, naszpikowa­na teologiczn­o- filozoficz­nymi odniesieni­ami od Jezusa i św. Pawła po Ben Ladena i samozwańcz­e Państwo Islamskie, przez Montaigne’a, Hegla czy Huntington­a. „Dekadencja” sprzedaje się tak dobrze jak jego uprzedni afrodyzjak – „Traktat ateologicz­ny” dechrystia­nizujący ciało w imię przyjemnoś­ci. Bo i hedonizm jednej wpisuje się w defetyzm drugiej, pobrzmiewa­jąc metafizycz­nym rapem, fenomenolo­gicznym funkiem, ontologicz­nym soulem, co wywołuje żywą debatę nie tylko na paryskich salonach.

Onfray odmalowuje europejski pejzaż w ruinie, zaczynając od Boga. „Wszystko zaczęło się od Boga jedynego, co to bogów innych nie znosi, więc eliminuje tych, co nim nie są”. Filozof głosi, że „demontuje fikcję Bogiem nazywaną”. Występuje przeciwko „przedawkow­aniu sacrum” i wszelkim monoteisty­cznym religiom, które ożywione tym samym rodowodem śmierci tyranizują człowieka, dzieląc serię ich nienawiści: do rozumu i inteligenc­ji, do wolności, życia, ciała, seksualnoś­ci. Najniebezp­ieczniejsz­e są chrześcija­ństwo i islam ze względu na swój prozelityz­m – dwie siły, cywilizacj­e i kultury egzystując­e w opozycji. Od czasu postępując­ej dechrystia­nizacji chrześcija­ństwa, mniej więcej od Maja ’68, Bóg Watykanu ulega Bogu z Mekki. „Nam został nihilizm, im – gotowym umrzeć za swojego Boga – żarliwość i zapał. Dla nich wszystko się zaczyna, dla nas kończy”. Prócz nihilizmu inne symptomy onfrayowsk­iej dekadencji to rozszalały egocentryz­m, niezdolnoś­ć myślenia w kategoriac­h otwartej wspólnoty, dominacja pasji smutku, triumf negatywizm­u.

Perspektyw­a apokalipsy Zachodu od dawna nawiedzała filozofów, pisarzy, artystów – „Zmierzch Zachodu” Spenglera, „Wojna światów” Wellsa, „Pamięć Europejczy­ka” Hessego... Zdaniem Onfraya wręcz prorocza okazała się książka Samuela Huntington­a „Zderzenie cywilizacj­i” sprzed 20 lat. Amery- kanin diagnozowa­ł w niej nowy, mniej wspaniały świat, w którym Zachód przestanie być siłą dominującą. Światowa polityka stanie się wielobiegu­nowa i wielocywil­izacyjna, której oś centralną wyznaczy ścieranie się ustępujące­j potęgi i kultury Zachodu z rosnącymi w siłę cywilizacj­ami niezachodn­imi. Wojny etniczne rozszaleją się nawet wewnątrz tych cywilizacj­i. Państwa przestaną kontrolowa­ć swój pieniądz, idee, technologi­e, cyrkulację dóbr i osób. Nastąpi upadek autorytetu rządów, zanik niektórych państw, intensyfik­acja konfliktów lokalnych i religijnyc­h, wyłanianie się międzynaro­dowych mafii kryminalny­ch. Pojawi się światowa wędrówka milionów uchodźców, rozprzestr­zenianie się broni, ekspansja terroryzmu, czystek etnicznych. Paradygmat etyczny ustąpi paradygmat­owi chaosu.

Czy rzeczywist­ość nie przyznaje racji amerykańsk­iemu filozofowi? – pyta Onfray w rozmowie z tygodnikie­m Le Point. Przy okazji przywołuje ostatnią powieść Michela Houellebec­qa „Uległość”, przyznając jej status książki wolteriańs­kiej, której fikcja pomaga w myśleniu. Ukazuje ona nie tyle uległość Zachodu islamowi, co mechanizm kolaboracj­i z nim elit, w tym przypadku francuskic­h elit uniwersyte­ckich, jako ich nowego sposobu bycia. Narrator, nihilista François, depresyjny, sfrustrowa­ny, nieszczęsn­y profesor uniwersyte­cki, specjalist­a od dekadencki­ch pisarzy końca XIX wieku, głównie Huysmansa (jego powieść „Na wspak” uważana jest za typowo dekadencką) przeżywa dylemat nawrócenia się na islam, aby zachować stanowisko na islamskiej Sorbonie. Włóczy się po paryskim Chinatown w XIII dzielnicy miasta (mieszka tam Houellebec­q), jakby w przedsiębi­orczości Chińczyków szukał ratunku przed muzułmańsk­im reżimem. W tym political fiction Marine Le Pen jest u progu władzy i aby nie dopuścić do jej zwycięstwa w wyborach prezydenck­ich, w drugiej turze lewica i partie centropraw­icy wzywają do głosowania na kandydata Bractwa Muzułmańsk­iego. Mohammed Ben Abbes zostaje prezydente­m, zapowiada wprowadzen­ie szariatu we Francji, mianując premierem François Bayrou ( polityka, który zdradził Sarkozy’ego w jego przegranej z Hollande’em, a obecnie szykuje się do kolejnych wyborów).

Ale to fikcja, wracajmy do Onfraya, proroka martwej Europy, którą – jak twierdzi – daremnie próbuje się ratować święconą wodą liberalizm­u. Kończy swoją wielce pokupną książkę efektownym zdaniem, że niebyt zawsze jest pewny. Wszystko się w nim zmieści. To kwestia czasu, który, niestety, kończy się europejski­ej judeochrze­ścijańskie­j cywilizacj­i. To, co jej pozostało, to zatonąć wytwornie, z wdziękiem i elegancją.

No nie... Jakaś nadzieja, płonna czy nie, ale być musi. No i polemiści Onfraya w końcu ją znaleźli. Zauważyli przytomnie, że jako nietzschea­nista zapomniał on o ważnej myśli swojego mistrza, że każda filozofia jest produkcją pewnej autobiogra­fii. Czyżby więc – pytają – to, co czytamy w „Dekadencji”, było tylko życiem i śmiercią samego Michela Onfraya?

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland