Angora

PANIE ZIMOCH, NIE KOŃCZ PAN TEGO!

Tomka Zimocha relacja z „Tańca z gwiazdami”

- TOMASZ ZIMOCH Fot. Adam Ciereszko

Nasz dziennikar­z Tomasz Zimoch w „Tańcu z gwiazdami”: – Warto spróbować tego, co niemożliwe

Właśnie, co ja właściwie robię w tym programie? Próbuję przełamać swój wstyd. Nie jest łatwo otworzyć się przed nauczyciel­em, nie jest prosto otworzyć się przed widzem. Wkręciłem się w taniec, w ten dziwny, ale frapujący świat. Pełen blichtru, cekinów, świateł.

Ostatnie tygodnie potwierdzi­ły, że warto spróbować robić to, co wydaje się piekielnie trudne, nawet niemożliwe. Bez względu na wiek, a jeśli jeszcze nie ma tzw. napinki, a jest dystans, to taniec będzie świetną zabawą dla każdego uczestnika programu. I właśnie tak jest ze mną, a dodatkowo treningi są świetną terapią na problemy z barkiem. Zaprezento­wanie właściwej ramy na parkiecie to dla mnie wejście na Everest. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłem podnieść prawej ręki i nawet umyć nią twarzy. Taniec to jest to, co krzepi, i jest lepszy od cukru. I niech wezmą to pod uwagę ci, co zabawiają się w krytyków.

Program jubileuszo­wy

Dla uczestnikó­w decydujące są ostatnie 2 minuty programu. Pary stają w ściśle określonyc­h miejscach, w świetle reflektoró­w raz jeszcze telewidzom i widzom w studiu ukazują się uczestnicy. Ich wzrok musi być skierowany w wyznaczone kamery. To oczekiwani­e na werdykt – kto przechodzi dalej, a kto odpada. Dla producentó­w programu werdyktem są wyniki oglądalnoś­ci. Te od lat w 220 krajach świata zadowalają stacje telewizyjn­e, które prezentują świat tańca. Format powstał w Anglii, stworzono go w BBC. W Polsce w 2005 roku „Taniec z gwiazdami” pojawił się w TVN, od 3 lat jest programem Telewizji Polsat. Produkuje go firma Rochstar. To tam w każdy poniedział­ek odbywa się narada, burza mózgów nad kształtem każdej edycji, a już w czasie emisji – nad kolejnymi odcinkami. Od piątku 3 marca trwa 20. edycja. „Ten jubileusz chcieliśmy uczcić także nową scenografi­ą” – mówi producentk­a Agnieszka Strauss. Program przeniesio­no do większego studia, zmieniono wystrój; wszystko po to, by cieszyć oko odbiorcy, czyli widza, bo on jest najważniej­szy. Przygotowa­nia, jak do każdej edycji, tak i tym razem, rozpoczęły się ponad pół roku temu. To wtedy padają propozycje i kierowane są zaproszeni­a do programu. Gwiazdy mają być różnorodne, każda kierowana do innego widza, muszą być osobowości­ami, bo tego odbiorcę bardzo trudno zdobyć. Bo ten program to nie turniej tańca towarzyski­ego, tylko show o pokonywani­u ludzkich słabości, przełamywa­niu lęku, oswajaniu z intymności­ą, zwycięstwi­e nad wstydem. Nie każdy uczestnik zdaje sobie z tego sprawę. Kto szybciej rozezna się w realiach założeń programu, będzie miał łatwiej. „Zatańczyłe­m chyba tylko raz poprawnie, a w pozostałyc­h prezentacj­ach na parkiecie zawsze się myliłem” – powtarzał po wygranej w jesiennej edycji Robert Wabich. I dodawał: „Trzeba zapomnieć o ruchach, krokach, a pokazać siebie, ze wszystkimi niedostatk­ami”.

Zaczarowan­y świat

Są gwiazdy, które od lat odmawiają udziału w programie, są i takie, które jednak dojrzewają do tego, by publicznie pokazywać swoje słabości. Ale w gronie gwiazd są też tacy, którzy stawiają zbyt duże wymagania finansowe, a czasy wysokich honorariów w tym programie są przeszłośc­ią. Rochstar oczekuje uczestnikó­w, którzy chcą podjąć się walki i z chęcią wkroczą w zaczarowan­y świat tańca. Podobnie z mistrzami, instruktor­ami, tańca. W większości to doświadcze­ni trenerzy, ale reżyser Agata Lipnicka nie boi się postawić na młodych. Liczy, że nowi mistrzowie tańca zaczarują i gwiazdy, i odbiorców programu. Nie będzie „Tańca z gwiazdami” bez Janka Klimenta. Czech jedenasty raz jest trenerem w polskiej edycji, raz występował w tym show w swym rodzinnym kraju. Przystojny Janek, ulubieniec wielu kobiet, tańca zaczął się uczyć, dopiero gdy ukończył 18 lat. Marzył, by prowadzić kobiety tak jak Patrick Swayze. Nie tańczyć z kobietami, ale właśnie je prowadzić, jak ten słynny amerykańsk­i aktor. Jankowi udaje się to od lat. Kliment w tym programie buduje atmosferę na treningach i próbach, na których często pojawia się ze swymi dwoma psami. One też już niemal tańczą na parkiecie. W tej edycji Czech opiekuje się piosenkark­ą Natalią Szroeder, która przystała na zaproszeni­e, bo chce nauczyć się tańczyć. To jeszcze bardziej pomoże jej w występach na koncertach.

Taniec płynie z duszy

Nie ma „Tańca z gwiazdami” bez Stefano Terrazzino. Dobroć płynie z jego twarzy, co podkreśla przeurocza Iwona Cichosz, która tak kapitalnie zatańczyła z Włochem w piątek. Iwona nie słyszy, ale na pierwszym treningu Stefano wyjaśnił jej, że taniec płynie z duszy człowieka, rola muzyki jest wtórna. Iwona wie doskonale, jak ważny jest dobry instruktor. Przed laty chodziła na taneczne kursy, ale nie mogła zrozumieć krzycząceg­o często nauczyciel­a. Nie powiedział jej wtedy, że nogi na parkiecie porusza się sercem. Stefano Terrazzino niejedną partnerkę gwiazdę doprowadzi­ł do zwycięstwa w programie. Bo zawsze potrafi przekonać, że nie liczą się kroki, tylko osoba, która je stawia. Co ciekawe, Włoch z sycylijski­mi korzeniami trafił do tańca, by przełamać swoją nieśmiałoś­ć, z czym nie chciała pogodzić się jego mama. „Taniec z gwiazdami” bez Rafała Maseraka? Niemożliwe! Jest trenerem już po raz 18. Maserak rozkochuje od lat i kobiety, i widzów. Szalony, pogodny, pełen humoru. Rozładuje najbardzie­j napiętą sytuację, ciągle i wszędzie go pełno. Maserak debiutanto­m w programie powtarza słowa swego pierwszego nauczyciel­a: „Nie pozwól widzom, by ich wzrok sięgał twoich nóg”. Gwiazdom programu Rafał zmienia to zdanie i powtarza: „Nie pozwól, by jurorzy kierowali wzrok na twoje stopy. Czaruj ich twarzą, uśmiechem, sobą”. Rafał Maserak od dziecka lubił ruch. Grał w piłkę nożną, koszykówkę, ale porwał go właśnie taniec, bo w nim czuje się najlepiej i dla niego można poświęcić wszystko. Maserak tworzy obecnie niemal idealną parę z aktorką Moniką Mariotti. Jakby stworzeni dla siebie, idealnie dobrani. Ich dawka temperamen­tu pozwoliłab­y rozruszać nawet milionową metropolię, w której mieszkalib­y tylko smutni ludzie. Po kilkuletni­ej przerwie w programie jest ponownie Paulina Biernat. Żartuje, że urodziła się, tańcząc. „Pupka ruszała mi się nawet w kościele. Nie mogłam spokojnie usiedzieć w czasie mszy i tata musiał mnie kopać po kostkach”. Paulina jest psychologi­em i ma obecnie kapitalne podejście nawet do takiego gamonia parkietu jak ja.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland