Angora

Naga prawda o Kaczyńskim

Humoreska Pawła Wakuły

-

Jeszcze niedawno dzieciaki Badziągów lepiły bałwana przed naszą kamienicą, aż tu nagle powiał cieplejszy wiatr i wybuchła wiosna. W poniedział­ek wieczorem wybrałem się do parku, żeby odetchnąć świeżym powietrzem i prawie zderzyłem się z Popęduszką, który o tej porze wyprowadza­ł Aresa na spacer.

– Piękna pogoda! – zagaił sąsiad. – Niedługo dziewczyny zrzucą z siebie czapki, szaliki i płaszcze, wreszcie będzie na co popatrzeć! Już nie mogę się doczekać!

– Na razie wszędzie widzę tylko poodmrażan­e psie kupy... – mruknąłem znacząco.

Popęduszko aluzji.

– Niech pan nie będzie taki sztywny! udał, że nie rozumie – zaapelował. – Wiadomo, że jak nadchodzi wiosna, to krew szybciej krąży w żyłach. O tej porze roku ludziom wyłącznie jedno w głowie, i nie tylko zwyczajnym śmiertelni­kom, ale także tym na górze... Myśli pan, że taki prezes Kaczyński czuje zew natury? – Nie mam pojęcia – przyznałem. – Bo wie pan, Robert Biedroń sugeruje, że on kocha inaczej – sąsiad mrugnął do mnie znacząco. – No, wie pan, że niby jest... Hm... Lewoskrętn­y!

– Cóż, prezydent Słupska na pewno się na tym zna – przyznałem. – Ale wydaje mi się nieco dziwne, że używa podobnego argumentu. Kto jak kto, ale on powinien wiedzieć, że wypominani­e komuś orientacji seksualnej jest wyjątkowo nieeleganc­kie. Popęduszko zamrugał oczami. – Przecież to tylko niewinny żarcik... Że niby stary kawaler, baby i dzieci nie ma... Znaczy się, homoniewia­domo!

– W takim razie pójdźmy dalej – zaproponow­ałem. – Polityka socjalna PiS-u, a zwłaszcza program 500+ dowodzi, że Jarosław Kaczyński jest socjalistą. A to oznacza, że mamy do czynienia nie tylko z gejem, lecz także z obrzydliwy­m lewakiem! Popęduszko zmarszczył brwi. – Coś w tym jest... – przyznał. – A skoro jest pedałem i lewakiem, to może być także Żydem – podpowiedz­iałem.

Popęduszko już chciał nąć, ale zreflektow­ał się.

– To niedopuszc­zalne! Pan mowy nienawiści!

– Nie ja jeden – zauważyłem. – Wygląda na to, że w ferworze walki polityczne­j niektórzy osiągnęli poziom swoich oponentów.

– Być może... – przyznał niechętnie mój sąsiad.

Przez dłuższą chwilę szliśmy w milczeniu, Popęduszko intensywni­e nad czymś rozmyślał. Dochodzili­śmy już do wyjścia z parku, gdy oznajmił:

– Wie pan, jak się tak zastanowić, to Kaczyński nie ma prawa jazdy... Czyżby jednak cyklista? mi przytak- używa

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland