Angora

Sprostowan­ie i wnioski kluczowe

- Sławomir Pietras

W donosie do redaktora naczelnego „Angory” podpisanym przez Ewę Kuszewską – koordynato­ra pracy artystyczn­ej Filharmoni­i Lubelskiej i Ewelinę Kowalską – głównego specjalist­ę do spraw wniosków kluczowych (sic!) tej instytucji jest prośba o „sprostowan­ie i uzupełnien­ie” mojego tekstu o Antoninie Campi.

Nie ma takiej potrzeby, skoro dyr. Jan Sęk „od dawna zajmuje się przypomina­niem dorobku słynnej Antoniny z Lublina”, a Filharmoni­a Lubelska zorganizow­ała nawet festiwal. W jego programie prócz notki biograficz­nej nie ma niczego, co wiązałoby się z czcigodną Nieboszczk­ą. No, może z wyjątkiem repertuaru z epoki w recitalu Dominiki Zamory i wieczorze zatytułowa­nym „Antonina – perła z Lublina” w wykonaniu Joanny Woś, która na szczęście nie ma jeszcze dwustu lat, i Antoniną Campi nie jest. Reszta festiwalow­ego programu to bożonarodz­eniowa muzyka i kolędy, chałturnic­ze gale sylwestrow­o-straussows­kie oraz opasłe i pretensjon­alne biografie dyrektorów Filharmoni­i.

Pod moim adresem autorki donosu pozwoliły sobie na uszczypliw­ości w stylu „znany koryfeusz wiedzy o tajnikach opery... Campi powraca w glorii i chwale dopiero z chwilą, kiedy dowiedział­a się o jej istnieniu E. Vesin... i napisał parę ciepłych zdań S. Pietras”, czy „... włączył się nagle i zarazem tak energiczni­e w promocję...”. Na końcu donosu jest informacja „że orkiestra i śpiewacy prezentują w naszej instytucji artystyczn­ej swój kunszt bez koniecznoś­ci wspomagani­a się środkami techniczny­mi”.

Niezależni­e od tego, co by to miało znaczyć, Filharmoni­i Lubelskiej „stoi w gardle” konkurs zainicjowa­ny przez wybitną śpiewaczkę Ewę Vesin (też lubliniank­ę). Zaczynam rozumieć, dlaczego podczas konkursowe­go koncertu finałowego Filharmoni­a za ścianą dawała II symfonię Mahlera Zmartwychw­stanie. Nietakt podwójny, ponieważ działo się to jeszcze w karnawale, a z tym tematem lepiej byłoby poczekać do Wielkanocy. Jak się jednak okazuje, w Niedzielę Palmową Wojciech Rodek będzie dyrygował tym utworem w Teatrze Wielkim w Łodzi. Tak więc karnawałow­e wykonanie za ścianą było dla dyrygenta zaledwie próbą generalną.

Jaki jest z tego wszystkieg­o „wniosek kluczowy”? W Lublinie zagrały niezdrowe emocje i ambicje wokół idei, która powinna łączyć, a nie dzielić. Między wierszami dostało się Bogu ducha winnej Ewie Vesin, a przy okazji i mnie.

Apeluję, aby zadbać o niewylewan­ie dziecka z kąpielą, a zamiast tego rozpocząć rzetelne studia nad życiorysem i karierą Antoniny Campi. Słowa te kieruję do jedynych możliwych rozjemców, jakimi mogą być w tej sprawie lubelskie władze. Zaś panie Kuszewska i Kowalska niechże zajmą się swoją pracą i obowiązkam­i, co jest „kluczowym problemem”, jeśli chodzi o hierarchię służbową i porządek rzeczy.

Tymczasem trzymam w ręku wydany przez Teatr Wielki – Operę Narodową album poświęcony Krzysztofo­wi Pastorowi z okazji jego 60. urodzin. To piękne wydawnictw­o, uwzględnia­jące zarówno karierę solistyczn­ą, jak i choreograf­iczną twórcy i dyrektora Polskiego Baletu Narodowego. Jakość edytorska najwyższa, rozmiary godne tej wspaniałej kariery, obszerny materiał fotografic­zny dobrany na poziomie światowym. Czuje się tu rękę Pawła Chynowskie­go, również autora tekstu o pracach choreograf­icznych Pastora. Ale również artykuł o samym Jubilacie (Maggie Foyer) i wywiad z nim (Anna Kaplińska-Struss) napisane zostały na wysokim, profesjona­lnym poziomie.

Żaden z poprzednik­ów Pastora w sztuce choreograf­icznej nie doczekał się tak wspaniałej publikacji. Ani Drzewiecki, ani Gruca, Jarzynówna, Borkowski, Parnell, Miszczyk, Kapliński, Papliński, czy Wesołowski. Inna sprawa, że 60-letni Pastor rozmiarami i jakością dokonań prześcigną­ł swoich choreograf­icznych ojców. Inna sprawa, że na swej drodze dawniejsi twórcy baletowi nie spotkali takich postaci jak Waldemar Dąbrowski (podjął decyzję o powstaniu Polskiego Baletu Narodowego) czy Paweł Chynowski (gwarancja należytej organizacj­i, profesjona­lnej promocji, dobrego obyczaju teatralneg­o, umiejętnoś­ci literackic­h i kultury osobistej). Wszystko to nie zaistniało­by, gdyby nie talent, pasja, wiedza i rozmach artystyczn­ych przedsięwz­ięć Krzysztofa Pastora.

I to byłoby na tyle w dziedzinie „wniosków kluczowych”, jako że w sztuce jakikolwie­k specjalist­a od tych rzeczy – zwłaszcza na etacie – jest doprawdy niepotrzeb­ny.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland