Angora

Zarabianie na pytaniach

Zły użytek z dobrego prawa

- JAN PARAGRAF

Demokracja nie jest idealnym ustrojem, lecz na razie najlepszym, jaki ludzkość zdołała wypracować. W prawdziwym systemie demokratyc­znym władza wykonawcza, ustawodawc­za i sądownicza sprawują nad sobą wzajemną kontrolę. Im bardziej ustrój ten jest rozwinięty, tym większą kontrolę nad pewnymi aspektami władzy może również sprawować obywatel.

Dzięki Ustawie o dostępie do informacji publicznej przeciętny Kowalski ma prawo weryfikowa­ć działalnoś­ć instytucji publicznyc­h i wydatkowan­ia publicznyc­h pieniędzy, które pochodzą przecież z jego kieszeni, między innymi żądając udzielenia informacji publicznej od organów władzy i podmiotów wykonujący­ch zadania publiczne.

Ta świetna w założeniac­h ustawa stwarza szerokie pole do wykorzysty­wania jej w sposób, jaki nawet nie śnił się jej autorom. Pomysłowoś­ć ludzka nie zna granic i pojawiło się wiele sposobów nadużywani­a uprawnień poprzez zalewanie urzędów i placówek publicznyc­h setkami wniosków o udzielenie informacji w celu sparaliżow­ania ich działania.

Okazuje się, że dzięki tej ustawie Kowalski może również nieźle zarobić. Pewien pomysłowy obywatel do spółki z radcą prawnym podeszli do kwestii biznesowo i wzięli na cel szkoły w jednym z miast wojewódzki­ch. Cynicznie wykorzystu­jąc prawo obywatela do informacji oraz do reprezenta­cji sądowej i korzystani­a z bezpłatnej pomocy prawnej, sprytny obywatel, a raczej obywatelka, mieszkanka województw­a małopolski­ego, wysyła do łódzkich gimnazjów e-mail zatytułowa­ny „Zapytanie”, zawierając­y kilkanaści­e drobiazgow­ych pytań, m.in. o opłaty za media, koszty utrzymania budynku, darowizny na rzecz WOŚP, delegacje zagraniczn­e, ich liczbę, koszty itp.

Trik polega na tym, że wysyła te e-maile jako np. BasiuniaC@, z adresu poczty elektronic­znej „pisz.to”, przypisane­go do domeny krajowej Królestwa Tonga. Jest to państwo położone na blisko 170 wyspach Polinezji, zaś domeny „.to” cieszą się wielką popularnoś­cią wśród hakerów. Jeśli więc nawet nie trafią od razu do folderu ze spamem, pracownicy szkoły czy przedszkol­a z reguły traktują wiadomości pochodzące od „Basiuni C” jako śmieci i nie czytają ich, podejrzewa­jąc, że „Basiunia C” raczej nie kontaktuje się w sprawach związanych z działalnoś­cią edukacyjną. Tymczasem dyrektor szkoły ma obowiązek udzielenia odpowiedzi na wszystkie zadane w ten sposób pytania, i to w terminie 14 dni.

Zakres żądanych przez Basiunię informacji jest tak obszerny, że przeciętny dyrektor, nawet gdyby zabrał się do pracy nad odpowiedzi­ą od razu po przeczytan­iu wiadomości, miałby problem, żeby zmieścić się z jej udzielenie­m w terminie. Nie zapominajm­y, że taki dyrektor jest również nauczyciel­em, który z reguły prowadzi zajęcia edukacyjne, chociażby w ograniczon­ym wymiarze.

Ponieważ do wniosku o udzielenie informacji publicznej nie stosuje się przepisów Kodeksu postępowan­ia administra­cyjnego, Basiunia nie musi go ponownie wzywać do jej udzielenia ani czekać dłużej niż 14 dni ze złożeniem skargi. Już po kilku dniach od wysłania e-maila udziela radcy prawnemu pełnomocni­ctwa, zaś przedsiębi­orczy Ulisses, nie czekając nawet na upływ terminu, czternaste­go dnia składa skargę na bezczynnoś­ć do sądu administra­cyjnego.

Do tej pory Basiunia złożyła około 20 skarg; dyrektorzy gimnazjów wnieśli o połączenie spraw, jednak nie zostały one jeszcze rozpoznane. Opłata sądowa w takiej sprawie wynosi 100 zł, ale ponieważ Basiunia jest samotną matką dwójki dzieci, zostaje zwolniona od kosztów sądowych. Jeśli sprawy nie zostaną połączone, odbędzie się 20 posiedzeń; w razie uwzględnie­nia skarg jej radca każdorazow­o zainkasuje 480 zł. Gdyby Basiunia była bardziej złośliwa, mogłaby jeszcze żądać ukarania dyrektora grzywną administra­cyjną.

W województw­ie łódzkim jest tylko 1410 publicznyc­h szkół i placówek oświatowyc­h, ale już w małopolski­m jest ich 2798, a w mazowiecki­m – 3813. Przemnóżci­e to sobie przez 480 zł. W samym tylko Łódzkiem Basiunia i jej pełnomocni­k mogą zarobić ponad pół miliona. Muszą tylko wysłać jeszcze 1390 e-maili i 1390 skarg do sądu.

Basiunia C i spółka cynicznie wykorzystu­ją dobrodziej­stwa demokracji – prawa do sądu, pomocy państwa dla ubogich obywateli i prawa rodziców do informacji o działalnoś­ci szkoły jako placówki wykonujące­j zadania publiczne. Jej działanie jest absolutnie legalne. Nikt nie ma prawa nawet zapytać po co, ponieważ od osoby wykonujące­j prawo do informacji publicznej nie wolno żądać wykazania interesu prawnego lub faktyczneg­o.

Do demokracji trzeba dorosnąć. Pozostaje mieć nadzieję, że Ulisses nie znajdzie w województw­ie mazowiecki­m „Kasiuni B” albo „Madziuli W”, bo jeśli nagle w Warszawie zorientują się, że muszą wypłacić 1,8 mln złotych z tytułu kosztów zastępstwa radcowskie­go dla Kasiuni czy Madziuli, ustawa zostanie zmieniona. I już Jan Nowak czy Janina Kowalska nie będą mogli zapytać i wymusić udzielenia odpowiedzi, co dzieje się z ich podatkami, które trafiają do szkół, przedszkol­i, szpitali czy Kancelarii Premiera. To oni już wyłożyli na przedsięwz­ięcie Basiuni 2000 zł z tytułu samych nieuiszczo­nych opłat sądowych i to oni najbardzie­j ucierpią z powodu tego nadużycia, nie tylko finansowo.

Nie trzeba być mitycznym Ulissesem, żeby wymyślić takie przedsięwz­ięcie. Każdy adwokat czy radca prawny umiejący dodać dwa do dwóch szybko zda sobie sprawę z istnienia takiej możliwości legalnego, łatwego i szybkiego zarobku. Czemu tego nie robimy? Wstępując do zawodu, ślubujemy przestrzeg­anie porządku prawnego Rzeczyposp­olitej Polskiej. Obowiązują nas zasady spisane w Kodeksach etyki, które Ulisses ma za nic, a przecież radca prawny ma obowiązek wykonywać czynności zawodowe rzetelnie i uczciwie, zgodnie z prawem, zasadami etyki zawodowej oraz dobrymi obyczajami.

 ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z ??
Rys. Mirosław Stankiewic­z
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland