W Łebie wykarczowano 4 hektary lasu PiS zostawi Polskę w trocinach...
dziewczynka. – Ooo, tak! – potwierdza Mirek. Jego radość widać i słychać w głosie, a bliscy przyznają, że jest jeszcze bardziej szczęśliwy.
Ale dopiero teraz Mirek na dobre może kontynuować swoją przygodę z malowaniem. Nie musi już trzymać pędzelka w buzi. Teraz może go ściskać i układać tak, jak tylko zapragnie. I maluje. Zawsze jest kolorowo i... perfekcyjnie. – Miruś nie wyjeżdża za linie. Zawsze jest dokładny w tym, co robi – wskazuje pani Zofia. A Mirek spokojnie sięga do farbek, moczy pędzelek, nabiera koloru i nakłada go na papier. – Lubię to – dodaje zadowolony.
– Mirku, a co jest takiego, co możesz robić teraz, a nie mogłeś robić tego wcześniej sam? – pytam. – Pić! – odpowiada szczęśliwy. – Pokazać pani, jak sam sobie radzi? – pyta dumna mama. – Jasne! – odpowiadam. Pani Zofia przynosi szklankę z wodą. Mirek chwyta. Robi jedno podejście, drugie. W końcu się udaje. Powoli zbliża szklankę do ust iii... chlup. – Sam wypiłem! – mówi radośnie. Skoro było już picie, to teraz czas na jedzenie. – Zupy mu nie daję, ale kopytka, pierogi, kanapeczki je już całkiem sam. Nigdy wcześniej tego tak nie mógł robić – opowiada pani Zofia. I Mirek ściska drożdżówkę z makiem. Ups, trochę za mocno. – Nauczę się i będzie dobrze – komentuje.
Ani Mirek, ani rodzice nie ukrywają, że wiele radości dało mu to, że teraz sam może się... podrapać. – Ostatnio było tak: siedzimy. W końcu Mirek tak zapiera się o mnie i posuwa się, żeby się podrapać. Pytam, co robi. A on na to, że zapomniał, że sam ma teraz ręce. I zaczął się drapać sam – wspomina z uśmiechem pani Zofia. Mirek kwituje to krótkim „Nie mów głupot” i pokazuje, jak może teraz się podrapać – po uchu, za uchem, po barku i szyi.
Protezy be bionic mogą być też tak ustawione, żeby Mirek mógł operować pilotem. – I myszką od komputera. Jak odpowiednio ułożę ręce, mogę sobie pograć. Jak nie mam ochoty już grać, to mogę malować – dodaje (...).
Od kiedy Mirek ma superdłonie, stworzył 40 rysunków i szykuje się wystawa jego prac w Sulęcińskim Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. – Mirek nie może się doczekać spotkania ze swoimi przyjaciółmi. Zwłaszcza teraz, gdy ma większą sprawność, jest bardziej samodzielny... – podkreśla pani Monika. A Mirek wtrąca: I nikomu ich nie oddam! Są tylko moje! (Skrót pochodzi od redakcji „Angory”) Tytuł oryginalny: „Mirek w końcu ma ręce. Nie, superręce!”
„Rzeź drzew” – tak najczęściej internauci komentują informacje o masowych wycinkach drzew, jakie ruszyły w Polsce na mocy zliberalizowanych przepisów dotyczących wycinki drzew, które weszły w życie 1 stycznia. Prawo dało właścicielom nieruchomości możliwość wycinki drzew bez zezwolenia. Ważne, by nie była związana z działalnością gospodarczą.
Wycięto cztery hektary lasu w Łebie
Pokotem, jedno za drugim, padło kilkaset drzew na chronionym obszarze we wschodniej, wojskowej części Łeby – poinformowała „Gazeta Pomorska”. Zawiadomienie o wycince drzew na około czterech hektarach złożył na policję i do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku burmistrz Andrzej Strzechmiński. Na miejscu interweniowała policja, ale... teren okazał się własnością prywatną. Prac nie przerwano. Wycinkę uskuteczniano na czterech prywatnych działkach (z których trzy należą do jednego właściciela), zaledwie 50 metrów od miejsca, gdzie miał stanąć Hotel Gołębiewski. Kilka tygodni temu inwestor z powodu kłopotów ze zmianą planu zagospodarowania przestrzennego wycofał się z pomysłu budowy hotelu w Łebie. Kilkaset drzew wycięto zaledwie w jeden weekend. W czasie inwentaryzacji stwierdzono obecność na tym terenie cennych siedlisk oraz roślin będących pod ścisłą ochroną. Burmistrz w rozmowie z dziennikarzami wyjaśniał, że zgodnie z decyzją Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, „obiekty budowlane lub budowle realizowane na tym terenie nie powinny wychodzić poza koronę drzew”. – W tej chwili nie mamy drzew. Możemy budować do chmur lub powyżej ludzkiej głupoty... – komentował rozżalony Andrzej Strzechmiński. Sprawa trafiła do prokuratury, a mimo wątpliwości co do legalności wycinki, została ona dokończona.
Walka z czasem w Pruszkowie
3 marca rankiem ruszyła wycinka drzew na terenie chronionym w Pruszkowie, w okolicy parku Potulickich. Urzędnicy z policjantami walczyli z czasem, by znaleźć przepis, na mocy którego można by powstrzymać drwali. Udało się. Art. 187 mówi o niszczeniu obszaru przyrodniczego objętego ochroną. Na jego mocy sprawą zajmie się prokuratura – poinformowało Radio RMF FM.
Z siekierą na 200-letni dąb
Blisko 200-letni dąb został wycięty na prywatnej posesji w Mrowinach w powiecie świdnickim. W Jeleniej Górze po protestach lokalnej społeczności wycinką ponad 20 drzew zajęła się policja – podała „Gazeta Wyborcza”. Między 23 a 25 lutego wycięto 120-letnie drzewo z posesji w Marcinowicach. Władysław Gołębiowski, wójt tej gminy, był bezradny wobec decyzji właściciela działki.
Drwale w centrum Warszawy
Wyrżnięte w pień zostały drzewa pod Pałacem Kultury i Nauki. Trociny poleciały w parku Świętokrzyskim, jak i na Powiślu, przy ulicy Wilanowskiej, gdzie prywatny właściciel zarządza częścią parku Rydza-Śmigłego – podało warszawskie „Metro”. – Przedstawiciel właściciela nadzorującego prace prywatnej firmy twierdził, że ma oficjalne pozwolenia z urzędu miasta na wycinkę. Na miejscu było kilka ekip straży miejskiej, a także innych służb. Nikt nie mógł interweniować. „Gazeta Wyborcza” alarmowała, że część Ogrodu Saskiego, jednego z najbardziej reprezentacyjnych parków w Warszawie, jest w rękach prywatnych. W każdej chwili może zostać wycięty. – Białołęka już nie jest tą piękną zieloną Białołęką, która cieszyła oko nie tylko mieszkańców – napisała internautka na platformie Kontakt24.tvn24. pl, gdzie internauci umieszczają zdjęcia z miejscami wycinek. Na zamieszczanych zdjęciach widać, jak ludzie palą znicze na świeżych pniach.
Klub PiS w piątek złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody w kwestii wycinki drzew. Zakłada on, że jeżeli na danej nieruchomości zostaną usunięte drzewa lub krzewy, właściciel nie będzie mógł zbyć tej nieruchomości na potrzeby innego podmiotu, chociażby prowadzącego działalność gospodarczą, na przykład deweloperowi, przez okres pięciu lat. Proponuje też, żeby wszystkie osoby, które będą chciały dokonać wycięcia drzew lub krzewów na swojej nieruchomości, uprzednio dokonały zgłoszenia do organów gminy, samorządu, że takie działania zamierzają podjąć.