Angora

Relaksator pana Arkadiusza

Dzięki wynalezien­iu nawierzchn­i z odpadów znalazł stałą pracę, a jego wynalazek trafi do produkcji. Teraz wymyślił urządzenie odprężając­e.

- PIOTR IKONOWICZ ANNA ODROWSKA

Coraz więcej osób zgłasza się do Kancelarii z powodu prześladow­ań w miejscu pracy (mobbingu). Pani Lidia z jednej z łódzkich firm skarży się, że nowy dyrektor dwa tygodnie przed świętami zmienił grafik, narzucając pracę w dni świąteczne. Pracownicy próbujący wziąć urlop bezpłatny straszeni są zwolnienia­mi dyscyplina­rnymi. Nie otrzymują również dodatkoweg­o wynagrodze­nia z tytułu świąt. Pani Lidia była zatrudnion­a na normalny czas pracy jako pakowacz, ale po śmierci taty poprosiła o zmianę i przeszła na tryb weekendowy jako operator maszyn. Pracownicy zanieśli grafiki do PIP, ale jak do tej pory nic nie wskórali. Pracują więcej godzin, niż wynika z umowy. Pani Lidii nie chcą przywrócić na stanowisko pakowacza, chociaż ogłaszają, że poszukują na to stanowisko ludzi. Każdego, kto się sprzeciwi, straszą zwolnienie­m lub zmuszają do dobrowolne­go odejścia z pracy. Pozorują awarię maszyn lub podkręcają je na większą produkcję, aby zmiana weekendu nadrobiła braki z tygodnia, co wiąże się z brakiem przerwy śniadaniow­ej jak i przydziela­niem osób nieprzeszk­olonych. Są wśród tych osób również cudzoziemc­y, których nikt nie szkoli wcześniej, i muszą zrobić to osoby pracujące długo na danym stanowisku, lecz argumentac­ja nieznajomo­ści języka nic nie daje. Kiedy nie wyrabiają planu, mają za to potrącane. W 2015 roku pracodawca został ukarany za narzucanie nadgodzin, lecz teraz robi to samo. Pisali skargi, ale na próżno.

Tak jest w bardzo wielu miejscach. Kiedy ktoś wynosi z zakładu dokumenty świadczące o fałszowani­u kart pracy czy dokumentów związanych z wypłatami, pracodawca oskarża go o kradzież i wysyła mu do domu policję, która przeprowad­za rewizje. Buntownicy są zaszczuwan­i, sądy pracy są powolne, ale też skłonne raczej przyznawać rację pracodawcy nawet wtedy, gdy jest oczywiste, że ten kantuje pracownikó­w. Normalnie takie sprawy powinny załatwiać związki zawodowe, ale bardzo często z naruszenie­m prawa się tych ludzi się zwalnia. Tak jak w Zabrzu, gdzie związkowcy, którzy zgłosili mobbing i nadużycia dyrekcji, zostali wylani, choć chronił ich immunitet związkowy. Trudno więc się dziwić, że zwracają się do nas, licząc, że sprawy nagłośnimy i pomożemy prawnie. Kiedy jednak trzeba stanąć przed kamerą, wielu ogarnia strach, że już nigdzie nie znajdą pracy. I pomyśleć, że walka o demokrację w naszym kraju rozpoczęła się od żądania wolności zrzeszania się w związki zawodowe.

Głowa Arkadiusza Brzeskiego jest pełna pomysłów. Całe życie bowiem zajmuje się... wynalazkam­i, które zgłasza do urzędu patentoweg­o. Wymyślił ich już 15. Za piec, który spala każdy rodzaj odpadów, Brzeski zarobił 130 tys. zł, bowiem zaintereso­wał się nim inwestor z Afryki. Sprzedał dom pod Brzezinami i kupił mieszkanie w Łodzi. Dzięki kolejnemu wynalazkow­i, czyli nawierzchn­i z plastikowy­ch butelek i piasku, która może zastąpić asfaltową, otrzymał stałą pracę jako technolog w firmie zajmującej się utylizacją śmieci.

– Po artykule w waszej gazecie zgłosił się do mnie inwestor z drugiego końca Polski. Zaproponow­ali mi współpracę, bo mieli odpady, które ciężko zagospodar­ować. Opracowałe­m dla nich technologi­ę. Teraz dostaną jakąś dużą dotację i będą produkować z tego materiału płyty budowlane, z których stawiać mają domy – cieszy się Arkadiusz Brzeski. – W planach mam już spotkanie z inwestoram­i z Chin, którzy zaintereso­wali się moją masą z odpadów.

Niedawno do głowy przyszedł mu nowy pomysł – urządzenie, które roboczo nazwał konektorem. – Wymyśliłem, że ustawiając sześć głośników naprzeciwk­o siebie, będziemy mieć potrójny dźwięk stereo – opowiada wynalazca. – Jeśli wygeneruje się częstotliw­ości zsynchroni­zowane ze światłem, na mózg będą oddziaływa­ć fale alfa, gamma, delta, które pojawiają się w czasie snu, relaksu i głębokiej medytacji. Działa to usypiająco. Konektor (od connect, czyli połączyć – od działania na różne zmysły) może mieć zastosowan­ie w medycynie – u pacjentów przed operacjami lub przed lotem samolotem.

Skonstruow­ał dwa urządzenia. Jedno – przenośne – zrobił ze słuchawek (docelowo wyposażony­ch w pulsujące światło). To większe, stacjonarn­e, składa się z sześciu głośników, pośrodku stoi krzesło, a naprzeciwk­o człowieka siedzącego na krześle puszczane jest pulsujące światło. – Znajomi, którzy posiedziel­i w słuchawkac­h około dwudziestu minut, nie mogli się z tego transu wyrwać. Odlatywali – dodaje.

Pan Arkadiusz liczy, że z konektora będą też korzystać osoby, które pracują w stresujący­ch warunkach. Takie słuchawki mają kosztować kilkaset złotych. Wynalazek jest już zgłoszony do urzędu patentoweg­o. Pojawił się nawet inwestor z Chin, który się nim interesuje. Jeśli uda się go sprzedać, pan Arek wybuduje swojej rodzinie dom.

 ?? Fot. Paweł Łacheta/Express Ilustrowan­y ??
Fot. Paweł Łacheta/Express Ilustrowan­y
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland