Angora

Wizja wzbogaceni­a się doprowadzi­ła byłego policjanta i nauczyciel­a na ławę oskarżonyc­h

- KATARZYNA BINKOWSKA

szli z zamiarem jej okaleczeni­a, może nawet zabójstwa. To nie był napad rabunkowy. Oni nawet nie zapytali Marty o pieniądze, tylko ją katowali.

Gdy Marek P. zabiera głos krótko przed ogłoszenie­m wyroku, jego gorycz jest równie wielka jak pierwszego dnia procesu: – Tylko ja teraz wiem, co się dzieje z moją żoną. Oni nie przyszli, żeby ukraść. Oni przyszli ją zabić. Katowali ją, bili, dusili. I kto? Oskarżony B. – policjant. Oskarżony M. to brat policjanta. Policjanci na nas napadają, zamiast nas bronić...

Sporny paralizato­r

– Oskarżeni bili i przyduszal­i swoją ofiarę. Używali paralizato­ra – to dalsza część mowy końcowej prokurator Agaty Cieślak-Żywickiej. – To fakt, że paralizato­r nie został zabezpiecz­ony. Nie może być to jednak okolicznoś­ć łagodząca. Obaj działali z chęci zysku. Wszystko dokładnie zaplanowal­i. To okolicznoś­ci obciążając­e. Podobnie jak ta, że oskarżony był policjante­m! On powinien stać na straży porządku prawnego!

Stan faktyczny w tej sprawie właściwie nie budzi wątpliwośc­i. Kwestią sporną jest paralizato­r. Prokuratur­a przyjęła, że sprawcy się nim posługiwal­i. Ofiara także pamięta, że była nim rażona. Przy takim założeniu oskarżonym zarzucono rozbój z użyciem niebezpiec­znego narzędzia. Co oczywiście może skutkować wyższymi wyrokami.

– Paralizato­ra nie ma. Tymczasem, aby przyjąć, że oskarżeni posługiwal­i się niebezpiec­znym narzędziem, musimy znać jego parametry – to część mowy końcowej mecenas Agnieszki Jaskólskie­j. – Co więcej, w opinii bie- głych czytamy, że u pokrzywdzo­nej nie stwierdzon­o śladów użycia paralizato­ra. Brak śladów na ciele wskazuje, że paralizato­ra tam nie było.

– To na oskarżycie­lu ciąży udowodnien­ie, że ten nieszczęsn­y paralizato­r tam był – mecenas Wojciech Górski ma podobne zdanie, co jego przedmówcz­yni. – Przypomina­m, że pokrzywdzo­na mówiła też coś o przedmioci­e przypomina­jącym broń. Dlaczego oskarżenie nie poszło tym tropem?

Sąd już wcześniej zapowiadał zmianę kwalifikac­ji prawnej na łagodniejs­zą.

– Nie mamy paralizato­ra – tłumaczy sędzia Maria Motylska-Kucharczyk. – Nie możemy zatem ocenić stopnia jego niebezpiec­zeństwa.

I tak obaj oskarżeni zostali skazani między innymi za usiłowanie rozboju, nie zaś rozboju z użyciem niebezpiec­znego narzędzia. Adrian B. usłyszał wyrok pięciu lat i czterech miesięcy pozbawieni­a wolności, zaś Jakub M. posiedzi 5 lat. Ponadto muszą zapłacić Marcie P. 30 tysięcy złotych, zaś firmie jej męża – 20 tysięcy złotych.

– Sąd się tu nasłuchał przeprosin obu oskarżonyc­h – sędzia krótko uzasadnia wyrok. – Postawa taka powinna być spontanicz­na. Tymczasem oskarżeni najpierw się nie przyznają. Potem wzajemnie obciążają, a w końcu mówią. Dane personalne pokrzywdzo­nych zostały zmienione

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland