Zabójstwo w Witkowie
Fajbusiewicz na tropie
Witkowo – niewielkie senne miasteczko w dawnym woj. konińskim. To, co je wyróżniało przed laty spośród innych, to to, że było miastem garnizonowym.
17 maja 1992 roku w upalne niedzielne przedpołudnie na niewielki rynek, który okalają zabytkowe kamieniczki, wjechał z piskiem opon polonez. Wysiadło z niego kilka osób i wbiegło do jednej z kamieniczek. Była to rodzina mieszkającego w tym budynku na piętrze Andrzeja R. Przyjechali z Kostrzyna pod Poznaniem, gdyż zdziwił ich fakt nieobecności pana Andrzeja na komunii, gdzie miał być jednym z ważniejszych gości. Zawsze był osobą sumienną i solidną – stąd też ich zaniepokojenie. Drzwi były zamknięte, a w mieszkaniu panowała cisza. Sąsiadka twierdziła, że nie widziała pana Andrzeja od dwóch dni. Jeden z członków rodziny pojechał po zapasowe klucze. Godzinę później otworzono mieszkanie...
Na tapczanie znaleziono zawinięte w kołdrę zwłoki gospodarza. Policja ustaliła, że przyczyną śmierci najprawdopodobniej były rany kłu- te serca i podbrzusza. Ciosy zadano prawdopodobnie nożem kuchennym. Na szyi denat miał zaciągnięty sznur elektryczny od czajnika. Z mieszkania zniknęło kilka przedmiotów. Policjanci zabezpieczyli kilka śladów – dwie szklanki po herbacie i kawie. Andrzej R. był spokojnym 45-letnim mężczyzną. Jak twierdzili sąsiedzi, utrzymywał znajomości wyłącznie z mężczyznami. Zawierał je w Gnieźnie, w parku przyległym do dworca PKP i PKS. Pan Andrzej pracował bowiem w tym mieście w zakładach obuwniczych. Poznani mężczyźni odwiedzali go później w Witkowie.
Ostatni raz żywego Andrzeja R. widziano w piątek 15 maja około godziny 13.30. W sklepie spożywczym kupił kawałek białego sera i połowę chleba. Nic nie wskazywało na to, aby spodziewał się gości. Od miesiąca nie pracował, bo był na zwolnieniu lekarskim – chorował na nerki.
Został zamordowany prawdopodobnie w nocy z 15 na 16 maja 1992 roku. Jak później ustalono, sprawca lub sprawcy skradli z mieszkania m.in.: odtwarzacz wideo Goldstar nr 103000704, kasety, klucze