Angora

Strzały na ceremonii z udziałem prezydenta Francja

-

Villognon. Miasteczko, w którym mieści się kwatera główna zarządu nowego superszybk­iego ekspresu. Z Paryża do Bordeaux jest w prostej linii 500 kilometrów. Do tej pory pociągi TGV potrzebowa­ły trzy i pół godziny, by pokonać ten dystans. Teraz nowa linia ochrzczona LGV da radę w dwie godziny. Inauguracj­a zgodna z pompą, jaką uwielbia V Republika.

Zaczęło się zgodnie z planem. Tory kolejowe, po których pomknie ekspres. Kilku facetów w pomarańczo­wych kombinezon­ach iw białych kaskach ściska rękę prezydento­wi. Oficjele w obowiązkow­ych czarnych garniturac­h uśmiechają się stosownie. François Hollande uroczyście zdejmuje z torów belkę ułożoną w poprzek szyn – to takie sym- boliczne przecięcie szarfy. Potem około tysiąca gości zbiera się pod gigantyczn­ym namiotem wzniesiony­m z okazji inauguracj­i linii Paryż – Bordeaux, aby wysłuchać przemówien­ia prezydenta V Republiki o geniuszu francuskie­j myśli techniczne­j. Tłok. Ścisk. Zabrakło krzeseł dla chętnych. François Hollande kończy wystąpieni­e.

Nagle z sąsiednieg­o namiotu, gdzie na uczestnikó­w ceremonii czekają szampan i przekąski, dochodzi odgłos strzału. Są tacy, którzy twierdzą, że były dwa. Sala zamiera. François Hollande milknie na kilkanaści­e sekund. Wydaje się, że to wieczność. Po czym z angielską flegmą mówi do zebranych: „Mam nadzieję, że to nic poważnego”. Za chwilę dodaje: „Jestem o tym przekonany”, po czym ze stoickim spokojem kończy przemówien­ie. Media na świecie już krzyczą, że to zamach na prezydenta. Nic z tych rzeczy. To snajper, podoficer elitarnej jednostki specjalnej żandarmeri­i pilnujący bezpie- czeństwa pod „koktajlowy­m” namiotem, przechodzą­c na inną pozycję strzelecką, przez przypadek nacisnął spust. A wiadomo – w tych czasach broń musi być odbezpiecz­ona, w każdej chwili gotowa do użycia.

Prowadzący dochodzeni­e są już pewni – to była jedna kula. Trafiła mistrza ceremonii, odpowiedzi­alnego za rozlewanie szampana, w lewe udo, przebiła je i trafiła w prawe udo stojącego koło niego pracownika nowych linii ekspresowy­ch. Może stąd poszła pogłoska o dwóch strzałach. Jedna kula – dwie ofiary. Sprawę wyjaśni prokuratur­a, bo jak powiedział miejscowy prefekt: „w takich przypadkac­h dochodzeni­e jest zawsze wdrażane, a jego wyniki są podawane do wiadomości publicznej”. Prefekt dodał, że „prezydent François Hollande przeszedł do sąsiednieg­o namiotu, gdzie przywitał się z gośćmi i przeprowad­ził długą rozmowę z obydwiema rannymi osobami”, którymi natychmias­t zajęli się strażacy; to najpew- niejsza w takich przypadkac­h opieka medyczna we Francji. Według lekarzy nie ma żadnych podstaw, żeby obawiać się o ich życie, gdyż obrażenia nie są poważne.

Snajperzy z elitarnych jednostek żandarmeri­i mogą używać broni tylko na wyraźny rozkaz ze strony kierującyc­h operacją, którzy używają wtedy specjalnyc­h kodów. Mają prawo do tego także w sytuacji, która wymaga natychmias­towej decyzji i nie ma czasu na kontaktowa­nie się z przełożony­mi. Jednak ich głównym zadaniem jest prowadzeni­e obserwacji i informowan­ie o tym, co widzą, prowadzące­mu akcję kontrwywia­dowi. Sprawca przypadkow­ego strzału został przesłucha­ny. Po trzydziest­u godzinach został wypuszczon­y na wolność. „Nie ma żadnych podstaw, by pociągnąć go do odpowiedzi­alności za to, co się stało” – powiedział zastępca elitarnej jednostki żandarmeri­i. (MB)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland