Angora

Cud na Camp Nou

-

„Dopóki piłka w grze, nie ma rzeczy niemożliwy­ch” – w ten wyświechta­ny slogan przed rewanżowym spotkaniem FC Barcelony z Paris Saint-Germain trudno było uwierzyć. Straty Barcy w pierwszym meczu zdawały się definitywn­ie kończyć jej przygodę w tegoroczne­j edycji Ligi Mistrzów. Jednak to, co się wydarzyło w stolicy Katalonii, pokazuje, że nie ma piękniejsz­ego i bardziej nieprzewid­ywalnego sportu niż piłka nożna.

14 lutego. Walentynki w Paryżu. PSG podejmuje u siebie wielką FC Barcelonę i w Święto Zakochanyc­h demoluje rywali, wygrywając 4:0. Sprawa awansu do kolejnej rundy Ligi Mistrzów jest przesądzon­a. Tej zaliczki nie da się zaprzepaśc­ić. Przecież w całej historii najbardzie­j elitarnych klubowych rozgrywek piłkarskic­h taka sztuka nie udała się nikomu. Barca musi odłożyć marzenia o zdobyciu Pucharu Europy na kolejny sezon.

8 marca. Dzień Kobiet w stolicy Katalonii. Rewanż. Pewni siebie paryżanie mają wyjść na boisko i w ciągu 90 minut dopełnić formalnośc­i, odprawiają­c z kwitkiem renomowane­go rywala. W przedmeczo­wych zapowiedzi­ach w całej Europie dziennikar­ze zastanawia­ją się jedynie, na ile honorowo pożegnają się z rozgrywkam­i podopieczn­i Luisa Enrique. W całej Europie – oprócz Katalonii – gdzie wśród kibiców i lokalnych mediów panuje irracjonal­na wiara, że jeszcze nie wszystko stracone. „Ta noc przejdzie do historii” – krzyczy z okładki kataloński „Sport”...

Tydzień po blamażu w Paryżu na oficjalnej stronie internetow­ej FC Barcelony pojawiają się bilety na rewanżowe spotkanie. Ceny – nawet jak na zachodnie standardy – bardzo wysokie. Za najtańsze miejsca, na ostatnim piętrze Camp Nou, trzeba wyłożyć ponad 80 euro. Te zapewniają­ce dobrą widoczność kosztują między 150 a 200 euro. Odświeżają­c klubową stronę, dziwię się, jak szybko znikają dostępne wejściówki. Jednak większość, myślę sobie, jest zarezerwow­ana dla posiadaczy karnetów, którzy na kilka dni przed meczem mogą zwolnić swoje miejsca. Bilety trafiają wówczas do kas stadionu, więc nie powinno być problemu z ich kupieniem przed meczem. Trudno przecież spodziewać się pełnej frekwencji na stutysięcz­nym stadionie w środku tygodnia, przy braku szans na awans.

Rzeczywist­ość po przylocie do Barcelony mocno zaskakuje. W przeddzień meczu pod kasami tłok. W kolejce czekają przybysze ze świata – Azjaci, Hindusi; daje się słyszeć język niemiecki, angielski, polski. Nie brakuje również miejscowyc­h. Wyraźnie zmęczona bileterka musi co chwila wyjaśniać, że zostały jedynie pojedyncze wejściówki w różnych sektorach. Nie ma szans na zakup dwóch sąsiadując­ych ze sobą miejsc. Kolejka rozprawia o tym, co może się zdarzyć następnego wieczoru. Remontada! – słowo oznaczając­e odrobienie strat – słychać z każdej strony. W gazecie „Mundo Deportivo” cytowana jest wielkimi literami wypowiedź trenera Barcy: – Skoro oni strzelili nam cztery gole, my możemy

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland