Dwóch mechaników samochodowych
Zbliżała się godzina szesnasta, kiedy na biurku inspektora Neraka zadzwonił telefon. Policjant podniósł słuchawkę i usłyszał głos sekretarki komendanta wojewódzkiego:
– Panie inspektorze, wczoraj w salonie samochodowym raniono kasjerkę i skradziono z sejfu znaczną gotówkę. Jest to firma jednego z największych w naszym województwie dealerów aut i szef prosi, aby pan osobiście zajął się tą sprawą. Ranna kasjerka leży w szpitalu klinicznym i już do siebie doszła. W krzakach, tuż obok warsztatu przylegającego do salonu, znaleziono nóż. Nasi eksperci stwierdzili, że to właśnie nim ugodzono kasjerkę. Narzędzie zbrodni zostało jednak dokładnie wytarte i nie ma na nim żadnych odcisków palców.
Kilkadziesiąt minut później Nerak usiadł przy łóżku kasjerki i słuchał jej zeznań:
– To wszystko wydarzyło się o godzinie dziewiętnastej. Wiem, bo miałam włączone radio. Akurat kończyłam pisać miesięczne sprawozdanie, kiedy do pokoju ktoś wszedł i zanim zdążyłam się obejrzeć, podbiegł do mnie od tyłu, ręką w rękawiczce zakrył usta i ugodził nożem. Przytomność odzyskałam dopiero w szpitalu. Podejrzewam, że napastnikiem mógł być jeden z dwóch mechaników, którzy pracowali w przylegającej do salonu hali naprawczej, bo tylko oni byli w tym czasie na terenie firmy. Był to Witold Wójcik oraz Jan Lewandowski, taki bardzo szczupły i niski brunet. Inspektor podziękował rannej i chwilę później zjawił się w salonie samochodowym. Kierownik mechaników udostępnił mu swój pokój i wezwał dwóch pracowników, których podejrzewała kasjerka. Pierwszy do pokoju wszedł wysoki, potężnie zbudowany blondyn.
– Czy to pan wczoraj napadł na kasjerkę? – zapytał Nerak.
– Pan chyba żartuje. Słyszałem o tym tragicznym wydarzeniu, ale zapewniam pana, że nie miałem z tym nic wspólnego.
– A pana kolega?
– Trudno mi coś na ten temat powiedzieć, ponieważ pracujemy w innych częściach hali i się nie widzimy.
–O której godzinie wyszedł pan z pracy? – Piętnaście minut po osiemnastej. Kiedy Witold Wójcik wyszedł, do pokoju wszedł sierżant Wrzosek i zameldował: – Szefie, zdaniem naszych ekspertów ślady w postaci smarów, jakie stwierdzono na twarzy kasjerki, mogą pochodzić z rękawiczek, jakich używają mechanicy samochodowi. Na jednej z nich, proszę, oto ona, znaleziono ślady szminki.
Nerak podziękował sierżantowi i poprosił, aby zawołał Lewandowskiego. Kiedy wezwany wszedł, Nerak zapytał: – Czy to pan wczoraj zaatakował kasjerkę?
– Pan oszalał? O co oskarża?
– Wcale nie oszalałem i jestem w stu procentach przekonany, że to jednak pan był tym napastnikiem. Z pewnością nasi eksperci odnajdą na rękawiczce pana DNA.
Słysząc to, mężczyzna pobladł i zrezygnowany wybąkał: – Jak pan na to wpadł?
Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że to Lewandowski napadł na kasjerkę? mnie pan
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 23 marca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Szmugler pereł”: Perły przewożone były w tubce z szamponem. Nerak domyślił się tego, ponieważ radny był łysy i szampon nie był mu potrzebny.
Wpłynęło 14 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 115 e-mailem.
Książkę Lene Kaaberbøl i Agnete Friis „Śmierć słowika” wylosowała pani Maria Ryba z Dąbrowy Tarnowskiej. Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.