Przypomnieć o cierpieniu
Dookoła świata
Albania to jedno z niewielu państw byłego bloku wschodniego, gdzie obywatele nie mają wglądu do teczek Sigurimi – komunistycznej służby bezpieczeństwa. Aparat represji zbudowany przez dyktatora Envera Hodżę działał przez czterdzieści lat, aż do jego śmierci w 1985 roku, a upadł ostatecznie sześć lat później. W trzymilionowym kraju liczbę ofiar Sigurimi szacuje się na dziesiątki tysięcy. Rodziny do dziś nie mają pojęcia, co się stało z bliskimi, bo władza nie miała zwyczaju informować o egzekucjach. A ci, którzy dowiedzieli się o wyrokach, nie znają miejsca pochówku. W latach 70. ksiądz z Tirany, Shtjefen Kurti, trafił do więzienia za udzielanie chrztu. Gdy jego brat przyniósł mu jedzenie, usłyszał od strażnika: – Nie przychodź więcej. On już niczego nie będzie potrzebował. Po upadku reżimu teczki pozostały utajnione. Aż w 2010 roku siostrzeniec księdza Kurtiego, Nikolin, wjechał koparką na teren masowych grobów na górze Dajti. Wydobył 21 szczątków i przekazał je do identyfikacji lekarzom sądowym. Czy ktoś zajął się szkieletami, nie wiadomo, bo nie ujawniono żadnych wyników ekspertyz. Nikolin na własny koszt zlecił również wykonanie testów DNA ciała, które mogło być szczątkami wuja, który tak jak on miał zdeformowaną nogę. Wkrótce poinformowano go, że badania nie wykazały pokrewieństwa, a dwa lata później Nikolin odkrył, że szkielet podarowano szkole medycznej. Dziś Albania stara się o wejście do Unii Europejskiej, więc rząd wystąpił z inicjatywą otwarcia dostępu do archiwum Sigurimi. 66-letni Nikolin nie robi sobie jednak wielkich nadziei. – Wszystko trzeba było ujawnić 25 lat temu. Minęło tyle czasu, że zawartość teczek straciła znaczenie. Wielu ludzi, którzy mogliby coś na ten temat powiedzieć, umarło, zapomniało lub wyjechało z Albanii. Nie da się już ukarać odpowiedzialnych za stracenie księdza Kurtiego. Hajredin Fuga, prokurator, który podpisał na niego wyrok śmierci, w latach 90. został sędzią. Gdyby materiały bezpieki odtajniono wcześniej, nie objąłby tego stanowiska. Teraz już za późno na karę – Fuga nie żyje od 2012 roku. Gentjana Sula, członkini „teczkowej” komisji, twierdzi jednak, że dostęp do akt wymaże panujący wśród Albańczyków sentyment do reżimu. – Ludzie mówią: „Komunizm nie był wcale taki zły. Był porządek, nie było narkotyków i przestępczości”. Ludzie mają skłonność do zapominania o cierpieniu. (EW)
Belfast zaczyna iść w zawody z Edynburgiem o to, kto wsadzi grubszy kij w szprychy Brexitu. Szkoccy i północnoirlandzcy Celtowie próbują wywalczyć dla siebie jakiś specjalny status, w pół drogi między Brexitem a członkostwem Unii Europejskiej, a jeśli to zawiedzie – może i niepodległość.
Przypadek Szkocji
jest dobrze znany. Niepodległość już raz (we wrześniu 2014 roku) była tam przedmiotem narodowego referendum i okazało się, że spora większość (55 proc.) jej nie chce. Dwa lata później, w referendum unijnym, prawie 2/3 Szkotów zagłosowało jednak odmiennie niż większość Brytyjczyków – przeciw Brexitowi. Tchnęło to znów wiatr w żagle Szkockiej Partii Narodowej, która straszy teraz Londyn perspektywą nowego plebiscytu niepodległościowego. Premier Theresa May może się pocieszać sondażami opinii, które wskazują, że tak naprawdę większość Szkotów nie ma apetytu