Przemija wielkość świata
Jak masowa turystyka niszczy bezcenne zabytki
Siedem zabytków klasy światowej, zniszczonych przez turystykę masową: od toru saneczkowego przy Wielkim Murze Chińskim po pola golfowe przy piramidach w Gizie.
Władze Pizy postanowiły zapewnić przybywającym do miasta turystom więcej atrakcji i wybudować ogromny diabelski młyn. Od 800 lat stała krzywo na swoim miejscu. Krzywa Wieża będzie teraz mieć konkurencję: 56-metrową karuzelę, która zdominuje miejski krajobraz, ale zapewni zwiedzającym widok obejmujący jednocześnie miasto i Morze Śródziemne. Zwolennicy zachowywania zabytków zbroją się do walki z władzami miasta. Choć zasadniczo Piza ma problem, żeby zatrzymać turystów na dłużej niż pół dnia (wystarczająco długo, żeby zobaczyć wieżę, baptysterium i katedrę), to wybudowanie czegoś, co trwale zmieni krajobraz, może się okazać nie najszczęśliwszym pomysłem. Podczas gdy Piza toczy swoją walkę, być może władze miasta powinny rzucić okiem na to, co stało się w siedmiu innych miejscach, przejętych przez przemysł turystyczny, gdzie nowe pomysły ewidentnie zaszkodziły.
Wielki Mur Chiński: tor saneczkowy
Wizyta na Wielkim Murze Chińskim nie jest zwykle tym, co człowiek sobie wyobraża, szczególnie gdy to doświadczenie dzieli się z tysiącami turystów z niedalekiego Pekinu. Jedną z rzeczy, które uatrakcyjniają (sic!) pobyt w tym miejscu, jest gigantyczna metalowa zjeżdżalnia, a właściwie tor saneczkowy, którym można zjechać od wyjścia z muru w Mutianyu. Michelle Obama skorzystała z niego podczas wizyty w Chinach w 2014 roku. Co więcej, na mur można wjechać wyciągiem krzesełkowym.
Piramidy w Gizie: pola golfowe
Golfiści z zamiłowaniem do kultury nie znajdą lepszego miejsca na wakacje: nie ma to, jak pograć w golfa w cieniu piramid w Gizie. Dla pozostałych, zielone połacie rozciągające się tuż za piramidą Cheopsa – czy to Oberoi (najbliżej) czy Hilton (nieco dalej, ale większe) – mogą wydawać się niezbyt pasujące do krajobrazu.
Wenecja: z widokiem na statki wycieczkowe
Przeludnienie, śmieci, utrudnianie życia mieszkańcom – niezliczone są grzechy popełniane przez turystów przeciw Wenecji. Ale żadna 50-osobowa grupa turystów, wywijających kijkami do selfie, nie będzie wyglądać tak groteskowo jak olbrzymie wycieczkowce dokujące w sercu Serenissimy, by wypluć wielotysięczną klientelę typu: „wykosztowaliśmy-się-na-rejs-więc-nie-wydamy-już-ani-grosza-więcej”. Gigantyczne statki przepływają przez miasto, aby przybić do przeznaczonego dla nich nabrzeża. Jednak, mając nocleg w okolicach Arsenale czy słyn- nej Riva degli Schiavoni, możesz się zbudzić, by zobaczyć, że twój przepiękny widok na lagunę został zamieniony na bliskie spotkanie z jachtem jakiegoś miliardera czy innym mniejszym statkiem.
Lijiang: rekonstrukcja à la Disneyland
Przepiękna architektura z okresu dynastii Han uległa zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi w 1996 roku. Zrujnowane budynki z zapałem odbudowano, a te, które przetrwały kataklizm, wyburzono, aby w ich miejscu postawić ich repliki w standardzie... Disneylandu. Jako perła prowincji Junnan, Lijiang nie tylko każe turystom płacić za wstęp na teren starego miasta, ale też rozpieszcza ich wszechobecnymi tu sklepikami z souvenirami. Nie martw się, jeśli przy pierwszej okazji nie kupisz jogurtu z mleka „jaka” czy „ręcznie robionego” szala – jego brat bliźniak czeka już na ciebie w następnym zakątku, w którym się znajdziesz.
Stonehenge: korki
Nie ma jak wycieczka do Stonehenge, gdzie można napawać się tchnącą spokojem Równiną Salisbury, by pojąć, czemu dla druidów było to miejsce święte. Tylko nie zapomnij zabrać zatyczek do uszu! Tędy przecież biegnie główna droga na południowy zachód. A303 prowadzi tuż obok pradawnego miejsca kultu i latem oraz podczas weekendów jest zakorkowana przez podróżnych
Rogi nosorożca kradziono z wystaw w muzeach i z aukcji. Przemycano je do Wietnamu, gdzie proszek z nich uznawany jest za lek na nowotwory, i do Chin, gdzie wierzy się, że to znakomity afrodyzjak. Za kilogram marihuany można dostać 6 tysięcy euro, za kilo kokainy – 35 tysięcy. Kilogram złota to 2 tysiące więcej. Kilogram rogu nosorożca kosztuje do 50 tysięcy, ale w Azji można za niego dostać dwa razy tyle. Róg dorosłego pięcioletniego osobnika waży około 2 kilogramów. O ile w RPA w 2014 roku zabito półtora tysiąca nosorożców, o tyle w Europie to pierwszy przypadek zastrzelenia zwierzęcia w ogrodzie zoologicznym. Owszem, inne zwierzaki kłusownicy kradli, aby je odsprzedać. Dwa lata temu z zoo w Beauval zniknęło 17 małp rzadkiego gatunku. Kolekcjoner mógł za nie zapłacić cztery tysiące euro za sztukę. W tym samym 2015 roku z farmy, na któ- zmierzających do Kornwalii. Są plany, by zmienić jej przebieg – najnowszy pomysł to budowa prawie trzykilometrowego tunelu. Tylko archeologowie z jakichś przyczyn ostro się temu sprzeciwiają.
Wodospad Niagara: kasyna i muzeum figur woskowych
Chociaż jeden raz to nie Amerykę należy winić za konsumpcjonizm. Amerykańska strona wodospadu Niagara to dziewiczy park narodowy, gdzie rzeka burzy się wzdłuż szlaku i pod pomostem, gdzie można zwiedzić Jaskinię Wiatrów i nasiąknąć atmosferą niezwykłego miejsca. Jedynym dźwiękiem będzie tu huk 160 tysięcy metrów sześciennych wody spadającej w każdej sekundzie. Niestety, będąc w parku, nie da się nie widzieć strony kanadyjskiej – z naroślami kasyn, kiosków z pamiątkami i tego, co należałoby określić mianem najgorszego na świecie muzeum figur woskowych. Mało gdzie naturę potraktowano równie podle.
Jaskinia Lascaux: destrukcja totalna
Przykład na to, co się dzieje, gdy nie zapanuje się nad turystyką, zanim dojdzie do nieodwracalnych szkód. Prehistoryczna Jaskinia Lascaux, w której w 1940 roku odkryto malowidła z paleolitu, przetrwała zaledwie 23 lata w stanie nienaruszonym. Potem zamknięto ją, bo klimatyzacja sprawiła, że sztuka naskalna zaczęła niszczeć. W Lascaux można obecnie oglądać replikę odkrycia, powstałą w skali 1:1 – „Lascaux II”. Turyści oglądają kopię, a na oryginale czarna pleśń poczyniła nieodwracalne spustoszenia. (AS) rej hoduje się krokodyle, ukradziono „smoka z Komodo”, czyli warana – największą z żyjących na świecie jaszczurek. Z niemieckich ogrodów zoologicznych zniknęły rzadkie okazy papug, małe kangurki, pyton królewski i 13 lemurów, poszukiwanych w Europie Wschodniej jako „zwierzęta domowe”.
Na świecie żyje pięć odmian nosorożców. Na Sumatrze jest ich 200 sztuk, na Jawie 60, w Indiach niemal 3 tysiące, na południu Afryki pięć tysięcy czarnych nosorożców i 20 tysięcy białych. Ten, którego zastrzelono w safari zoo w Thoiry, był biały. (W rzeczywistości jest on szarego koloru, ale tak się go powszechnie nazywa). W europejskich ogrodach zoologicznych żyje 200 sztuk nosorożców. W niektórych placówkach zdejmuje im się rogi, ale one odrastają i chociaż są mniejsze, to mogą przyciągać kłusowników. (MB)